W końcu zauważalny – głos branży

Przez kilka lat brakowało odpowiedzi branży kominkowej i zduńskiej na nierzetelne i krzywdzące informacje podawane w mediach odnośnie kominków, pieców i palenia drewnem. Na szczęście w ostatnim czasie się to zmienia i aktywność w tym wymiarze stale się zwiększa.

Coś się zmieniło!

Można powiedzieć, że w końcu przyszedł czas działania. Zauważalna jest już aktywność grona osób na najpopularniejszym medium społecznościowym – facebooku. Komentują oni nierzetelne czy szkalujące dobre imię kominka i palenia drewnem posty, jednocześnie udostępniając informacje o prawidłowym paleniu, doświadczeniach zagranicznych i walorach biomasy drzewnej i kominków. Media społecznościowe to nie wszystko. Warto zauważyć wysyłane przez organizacje branżowe oficjalne pisma do władz państwowych i lokalnych, przedstawiające prawdziwy obraz branży, jej przygotowanie do wymagań ekologicznych i obalające rozpowszechniane mity na temat szkodliwości spalania drewna w urządzeniach ogniowych. Takie pisma wysyła zarówno Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Kominki i Piece”, jak i Małopolski Cech Zdunów i Zawodów Pokrewnych. Małopolski Cech wystosował szereg pism, m.in. do wicemarszałka województwa małopolskiego Tomasza Urynowicza, w których wykazywał konieczność usunięcia niesprawiedliwych wskaźników odnośnie emisji z kominków. Podobne pismo trafiło też do Ministra Klimatu. Jednak samo pismo to często za mało, natomiast podpierająca je ekspertyza naukowa, wyjaśniająca dlaczego przyjęty, m.in. w Małopolsce, wskaźnik emisji z kominków jest zawyżony, daje faktyczne i rzeczowe argumenty, które w sposób merytoryczny odnoszą się do tematu.

Na pisaniu się nie kończy!

Działania oficjalne są równie ważne, jak praca organiczna. Dlatego warto zauważyć niezwykłą mobilizację przedstawicieli naszej branży, którzy dwukrotnie protestowali przed Urzędem Marszałkowskim w Krakowie, aby wspólnie wyrazić swój sprzeciw wobec zapisów ograniczających możliwość używania kominków i pieców na drewno w Programie Ochrony Powietrza dla Małopolski. Jak komentował to jeden z uczestników protestu, Aleksander Rybaczuk z OSKP: Protest z 31 sierpnia pod Urzędem Marszałkowskim w Krakowie uzmysłowił nam, jak wiele zła, dezinformacji wyrządziło „wrzucanie” do jednego worka paliw kopalnych i paliw odnawialnych. Zostało to skutecznie ugruntowane w przestrzeni publicznej i przekazuje się naszemu społeczeństwu. Cieszy fakt, że przedstawiciele
naszej branży zorganizowali się, byli obecni pod Urzędem i na pewno zostali zauważeni. Pokazujemy się z dobrej strony, natomiast przekaz medialny jest zgoła odmienny, nazywają nas „lobbystami smogowymi” – na to branża nie może pozwolić. Musimy temu stawić czoła – wspólnie i zdecydowanie. Niestety, nikt z Urzędników nie wyszedł do nas porozmawiać czy nawet się przywitać. Dlatego musimy wytrwale i wspólnie pracować, szukać sprzymierzeńców i nie poddawać się w działaniach na rzecz promocji biomasy drzewnej – polskiego OZE – i niskoemisyjnych ekologicznych urządzeń grzewczych
.

Głos naukowców i firm

Ważnym krokiem w batalii o rzetelną wiedzę odnośnie współczesnych kominków i ich emisyjności jest oświadczenie wydane 3 września 2020 roku przez naukowców: dr inż. Krystynę Kubicę i dr. hab. inż. Roberta Kubicę, od lat zaangażowanych w zwalczanie problemu niskiej emisji w Polsce i Europie. Z oświadczenia wynika, że ich badania zostały wykorzystane przez Polski i Krakowski Alarm Smogowy w sposób nierzetelny. W związku z tym wezwali PAS i KAS do poprawy błędnych treści.

W oświadczeniu czytamy m.in.: „Niniejszym zwracamy uwagę na błędną i nierzetelną zawartość materiałów informacyjnych publikowanych przez Polski i Krakowski Alarm Smogowy. Wyrażamy też sprzeciw dla sposobu wykorzystania informacji opracowanych przez nas na potrzeby przywołanego opracowania z 2015 roku. Z treści jednego ze slajdów wynikać mogłoby, że jesteśmy autorami opracowania, według którego: «Nowe, miejscowe ogrzewacze pomieszczeń (kominki, piece, piecokuchnie), sprzedawane w ilości 100 tysięcy rocznie, zasilane drewnem suchym/mokrym emitują w warunkach rzeczywistych odpowiednio 1350 i 2180 mg/m3, podczas gdy powinny <40, zgodnie z dyrektywą Ekoprojekt»”.

Jak wskazują autorzy, przytoczone wartości wskaźników emisji odnoszą się do oszacowania maksymalnego możliwego poziomu emisji pyłu z przestarzałych urządzeń grzewczych, przy stosowaniu paliwa pozaklasowego. Jak czytamy dalej w oświadczeniu: „Przypisanie nowym, wysokosprawnym i niskoemisyjnym piecom i kominkom (zgodnym z wymogami Ekoprojekt) wysokich wskaźników emisji, właściwych dla urządzeń starych i określenie ich mianem szacowanych dla warunków rzeczywistych jest całkowicie nieuprawnione. […] Wysokie wartości wskaźników emisji w żaden sposób nie mogą być odnoszone do urządzeń grzewczych wprowadzanych aktualnie na rynek krajowy”.

Skutkiem tej interwencji było pojawienie się na stronie PAS informacji-wyjaśnienia na temat wskaźników emisji z kominków opalanych drewnem. Dopisano, że zawyżone wskaźniki odnoszą się do przestarzałych urządzeń, co cieszy. Jednocześnie w informacji przeczytać można, że: „całkowicie legalnie do polskich domów sprzedaje się w dalszym ciągu około 100 tysięcy kominków i kóz rocznie bez jakichkolwiek wymogów w zakresie np. ilości emitowanego pyłu”. W odpowiedzi na te zarzuty polscy i zagraniczni producenci wkładów kominkowych, którzy jako jedyni dysponują rzetelną wiedzą na temat sprzedawanych przez siebie urządzeń na biomasę, wystosowali oficjalne pisma z prośbą o zaprzestanie wprowadzania opinii publicznej w błąd. Takie oświadczenia można znaleźć m.in. na profilach facebookowych marek Hajduk, Unico, Spartherm Polska, Defro, Hitze, Galeria Kominków. Czytamy w nich m.in., że: „Prostujemy i wyjaśniamy, że: w Polsce produkowane i sprzedawane są wkłady kominkowe, które spełniają restrykcyjne normy emisyjne, takie jak BImSchV2 czy Ekoprojekt (Ekodesign)”. W tej samej sprawie opublikowany został w najnowszym numerze magazynu Świat Kominków list otwarty w obronie kominków, podpisany przez jeszcze większe grono nie tylko polskich, ale i zagranicznych producentów.

Bez echa nie pozostała też inna wypowiedź, pochodząca od rzecznika Polskiego Alarmu Smogowego Piotra Siergieja. Stwierdził on w niej, że: „według wielu definicji drewno faktycznie uznawane jest za odnawialne źródło energii… Jeśli zetniemy drzewo, spalimy je, a na jego miejsce posadzimy kolejne, emisja CO2 zostanie wyrównana. Problem w tym, że stanie się to za 70 czy 80 lat”. Do tego stwierdzenia odniósł się Krzysztof Woźniak z Polskiego Forum Klimatycznego. W jego wypowiedzi czytamy: „dopóki ilość lasów w kraju się nie zmniejsza, bilans CO2 jest na bieżąco korzystny. Wiadomo, że ilość lasów w Polsce systematycznie rośnie, więc spalanie drewna nie pogarsza klimatu”. Cała wypowiedź umieszczona została na portalu „Nasza Polska”, gdzie wcześniej można było przeczytać wypowiedź rzecznika PAS.

Reagujmy

W prasie drukowanej, na portalach internetowych pojawia się wiele informacji pisanych jednostronnie lub przez osoby, które nie znają tematu. Na takie publikacje branża musi reagować, prostować, przedstawiać swój punkt widzenia, poparty profesjonalną wiedzą, danymi, doświadczeniami zagranicznych państw i organizacji.

Przykładem takiej aktywności jest reakcja Małopolskiego Cechu Zdunów i Zawodów Pokrewnych na artykuł w tygodniku Niedziela. Organizacja wezwała do sprostowania fałszywej informacji na temat palenia drewnem w domowych instalacjach grzewczych, która ukazała się w artykule Chrześcijańska troska o wspólny dom w walce ze smogiem. Podobne pismo, wzywające do przedstawienia stanowiska drugiej strony, wysłało Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Kominki i Piece” do portalu Money.pl w związku z artykułem Zakaz palenia w kominkach nielegalny? Sprawdziliśmy. Im więcej będzie tego typu sygnałów ze strony branży, tym lepiej. Wzrośnie świadomość piszących, a i czytelnicy z czasem – miejmy nadzieję – otrzymają rzetelny i wiarygodny przekaz.

Co dalej?

To dopiero początek, ale pokazuje on, że w końcu powoli głos naszej branży zaczyna być zauważalny. Są reakcje na nierzetelne informacje, co bardzo cieszy. A co ważne, branża kominkowa nie poprzestaje na „dementi”. Jednocześnie publikowane są materiały promujące kominki i palenie drewnem, m.in. w ramach kampanii „Drewno – Pozytywna Energia”, i przykłady, które pokazują, jak drewno jest wykorzystywane i doceniane w innych krajach europejskich. Do tego organizowane są konferencje i spotkania, które są doskonałymi platformami wymiany wiedzy, doświadczeń i pomysłów. Coś w końcu drgnęło i mam nadzieję, że ten trend będzie wznoszący. A Wy, drodzy czytelnicy Kominków PRO, przedstawiciele firm, także możecie działać i reagować, choćby w swoim lokalnym otoczeniu. Co możecie jeszcze zrobić? Obserwujcie profile lokalnych działaczy antysmogowych, reagujcie na ich posty lub przekazujcie informacje do organizacji branżowych, osób zaangażowanych w kampanię
„Drewno – Pozytywna Energia”. Udostępniajcie też posty promujące kominki i drewno, które publikowane są na profilach facebookowych organizacji kominkowych i zduńskich, magazynu Świat Kominków, kampanii „Drewno – Pozytywna Energia”, portalu Zielone Ciepło oraz portalu Czyste Ogrzewanie. Pamiętajcie, razem można więcej – wspólnie dbajmy o dobre imię kominków, pieców i palenia drewnem. To dopiero początek i wiele jest do zrobienia, a czasu niewiele. Zatem do dzieła!

Aldona Mazurkiewicz

Drewno i kominki w Austrii

Klimatyczna i energetyczna strategia Austrii

Austria, tak jak wiele krajów świata, przykłada dużą wagę do jakości powietrza, obniżenia emisji CO2 oraz poprawy klimatu na świecie, a także podpisała klimatyczne ustalenia paryskie.

Jako członek Unii Europejskiej poważnie podchodzi do europejskich zaleceń. Są to m.in.:
• zwiększanie efektywności energetycznej budynków;
• ustanowienie długofalowej strategii renowacji budynków;
• wzrost zastosowania energii odnawialnej w ogrzewaniu i chłodzeniu, z wykorzystaniem ciepła i chłodzenia systemowego;
• dotowanie efektywności w ogrzewaniu i chłodzeniu.

Cele klimatyczne Austrii wskazuje rządowy program na lata 2017-2022, gdzie stwierdza się, że „Należy zintegrować strategie, jak też jasno określić cele, szczególnie w zakresie odnawialnych energii dla wszystkich dziedzin w zakresie: dostaw energii, efektywności energetycznej, oszczędzania
energii, niezbędnej infrastruktury, modeli rynku, innowacji, badań i ich wdrażania, tak aby były elementem średnio- i długofalowej wizji zdekarbonizowanej przyszłości”.

MISSION 2030 to zintegrowana strategia klimatyczna i energetyczna Austrii.

Cele strategii cieplnej i sposoby ich realizacji

Zrównoważenie ekologiczne ma być osiągnięte, dzięki:
• zmniejszeniu emisji gazów cieplarnianych;
• zwiększeniu udziału energii odnawialnych;
• poprawie efektywności energetycznej.

Konkurencyjność i wykorzystanie gospodarki przez:
• przestrzeń rozwoju dla przemysłu;
• konkurencję na rynku energetycznym;
• zwiększenie nakładów na badania i innowacje.

Bezpieczeństwo zaopatrzenia w energię dzięki:
• wzmocnieniu udziału krajowych źródeł energii;
• wypracowaniu sposobów magazynowania energii;
• dywersyfikacji dostaw.

Kierunki, których podano łącznie 12, to m.in.:
• cel 4 termomodernizacja budynków, wskaźnik 2% rocznie oznacza oszczędności 1 mln ton CO2;
• cel 5 ciepło odnawialne poprzez:
◦ eliminację oleju opałowego;
◦ sukcesywne zastępowanie gazu.

Instrumenty do osiągnięcia powyższych celów „przestawienia”, to m.in.:
• działania ustawowe;
• dotacje;
• działania podatkowe;
• innowacyjne systemy finansowania („zielone pieniądze”).

Strategia dla ciepła oznacza m.in, że obniżone zostanie zapotrzebowanie energetyczne budynków i nastąpi rezygnacja z paliw kopalnych, a konkretnie:
• po roku 2020 nie będą wykorzystywane paliwa kopalne w nowych budynkach;
• obowiązkowe będzie przestawienie na odnawialne paliwa przy wymianie starych kotłów olejowych;
• eliminacja do roku 2025 kotłów olejowych starszych niż 25 lat;
• ogrzewania gazowe sukcesywnie zamieniane na rozwiązania oparte na paliwach odnawialnych, po uprzedniej analizie efektywności;
• ciepło systemowe pochodzące z odnawialnej energii;
• przestawienie budynków publicznych na paliwa odnawialne do roku 2030.

Towarzyszącymi działaniami mają być:
• szeroka informacja;
• projektowanie energetycznie oszczędnych obiektów;
• zwiększenie dostępności dotacji (załatwianie spraw w jednym punkcie);
• połączona koncepcja renowacji budynków;
• stworzenie bazy danych.
Według najnowszych danych z lat 2017/2018, drewnem, zrębkami, pelletemi i brykietem drzewnym ogrzewanych jest 724.754 gospodarstw domowych, w tym piecami 99.713, a kotłami c.o. 625.041.

W Austrii wspierana jest zarówno modernizacja starych systemów grzewczych, głównie olejowych (akcja „precz z olejem”), przestawianie ich na rozwiązania odnawialne, m.in. centralne ogrzewanie opalane drewnem, jak i nowe systemy grzewcze w budynkach mieszkalnych, przemysłowych i użyteczności publicznej. Prowadzona jest też przez władze i organizacje społeczne szeroka polityka informacyjna propagująca ogrzewanie ze źródeł
odnawialnych.

Witold Hawajski

Czy kominek ma przyszłość?

Rozmowa na temat branży kominkowej przeprowadzona przez Witolda Hawajskiego, redaktora naczelnego magazynu Świat Kominków,  z jednym z największych producentów i dystrybutorów urządzeń grzewczych w Polsce – Robertem Dziubełą, właścicielem marki Defro, oraz Piotrem Wentlantem, właścicielem marki Wentor.

Witold Hawajski: Zbliża się koniec nietypowego roku. Niemal od początku zmagamy się z pandemią covid-19 zarówno w Europie jak i na całym świecie. Firmy mimo różnych perturbacji muszą funkcjonować, pracownicy są stale zatrudniani, a klienci nadal potrzebują produktów. Mam pytanie jaki to był rok, czy trudności z covid-19 spowodowały poważne perturbacje czy minimalnie wpłynęły na działalność Waszej firmy?

Robert Dziubeła: Nasza firma posiada w swoim portfolio wiele produktów, kominki są stosunkowo nowym produktem w naszej ofercie, dostępnym od 2017 roku. Przez cały ten czas ilość sprzedanych przez nas kominków gwałtownie wzrastała, ale nadal jest to ok. 15-17 % obrotu. Ciągle generujemy sprzedaż w obszarze kotłów centralnego ogrzewania (teraz głównie pelletowych). Obecnie nastawiamy się na biomasę i odnawialne źródła energii. Wkrótce wprowadzimy też do sprzedaży pompy ciepła. Natomiast już wprowadziliśmy do sprzedaży systemy rekuperacji czy centrale rekuperacyjne z całymi systemami. Tak naprawdę u nas bardzo dużo się dzieje. Jeśli chodzi o porównanie roku 2020 do 2019 to jesteśmy na podobnym poziomie jak w zeszłym roku. Biorąc pod uwagę sytuację z covidem traktuję to jako bardzo duży sukces całego naszego zespołu. W czasie pandemii nasi dostawcy wywiązali się ze swoich zadań i nie odnotowaliśmy żadnego problemu z dostępnością materiałów do produkcji. Nie mieliśmy też problemu z ludźmi do pracy. Po raz pierwszy nie było kłopotu ze spawaczami, bo tak naprawdę u nas od początku produkcji kotłów w 2004 roku podstawowym ograniczeniem był problem z brakiem spawaczy. W tym roku udało się to wszystko poukładać. Jeśli chodzi o stronę produkcyjną, projektową czy wdrażanie nowych produktów to sytuacja covidowa nie miała żadnego znaczenia.

Piotr Wentlant: Na początku tego roku byliśmy na targach Progetto Fuoco. Już kiedy wyjeżdżaliśmy z Włoch zaczęły dochodzić sygnały, że we Italii pojawił się koronawirus. Mieliśmy szczęście, że targi zdążyły się odbyć. Później koronawirus pojawił się w także w Polsce i niewątpliwe zaobserwowaliśmy wśród naszych klientów strach o przyszłość. Zresztą sami nie wiedzieliśmy jak ten rok będzie wyglądał. Nikt jeszcze nie znał tego wirusa i nie był w stanie przewidzieć jak będzie zachowywała się  gospodarka. W kwietniu poczuliśmy spory spadek sprzedaży z kilku powodów. Po pierwsze nasi klienci chcieli przełożyć odbiory, gdyż z kolei ich klienci obawiali się o pracę i dochody. Po drugie wpływ na to miało zamknięcie fabryk we Włoszech. Produkty, które mogliśmy sprzedać w Polsce do nas nie dojechały. Kwiecień był miesiącem, kiedy w ogóle pierwszy raz mieliśmy spadki. Na szczęście później już każdy miesiąc zaczął wychodzić na plus, tak jak w ciągu zeszłego roku. Teraz mamy bardzo dobry sezon i liczymy, że cały rok zakończymy takim samym obrotem jaki był w zeszłym roku, co uznamy za bardzo duży sukces. Poza produktami z Włoch sprowadzamy produkty z Czech, Słowacji oraz Turcji. Tam sytuacja wyglądała tak jak u nas czyli produkcja szła razwolniej, a raz szybciej.Większych dużych problemów w tym przypadku nie mieliśmy. Dużo produktów ściągamy z Włoch i to był dla nas kłopot.

WH: Uważam, że sytuacja z coviedm wcześniej czy później się ustabilizuje, a obecnie trzeba myśleć o tym co nieuchronne czyli o czasie wejścia w życie Ekoprojekt 1 stycznia 2022 roku. W prawdzie wiele polskich regionów wybiegło przed szereg i już od jakiegoś wprowadziło ograniczenia i w zakresie użytkowania kominków i pieców przez uchwalenie uchwał mających na celu poprawę powietrza. Czy produkty, które produkujecie czy oferujecie spełniają wymogi Ekoprojektu?

RD: U nas sytuacja była o tyle ułatwiona, że mamy do czynienia z kotłami, w przypadku których Ekoprojekt wszedł w życie już w 2020 roku. Był wprowadzany pod postacią 5 klasy kotłów, więc mamy już z tym doświadczenie. W własnych doświadczeń wiemy, że trzeba myśleć perspektywicznie. W związku z tym, że jesteśmy stosunkowo młodym producentem od pierwszych wdrażanych wkładów kominkowych i piecyków wszystkie robiliśmy od razu zgodzie z Ekoprojektem, dlatego wszystkie nasze produkty posiadają certyfikaty i w ofercie nie mamy żadnego urządzenia niespełniającego wymogów. Doświadczenie z branży kotlarskiej i kotłów na biomasę i pellet ułatwiło nam tą sytuację. Bazując na doświadczeniu projektowaliśmy od początku w ten sposób. Tak na marginesie jestem zdecydowanym zwolennikiem kotłów i urządzeń do spalania na biomasę , gdyż jest to odnawialne źródło energii.

PW: Uważam że drewno, biomasa, pellet to przyszłość. Jeśli chodzi o nasze kominki i piecyki na drewno, jak również kotły na pellet wszystkie spełniają wymagania Ekoprojektu. Sto procent naszej oferty spełnia wszelkie normy emisji, także jesteśmy spokojni w tej kwestii.

WH: Czy zajęcie się rozwiązaniami technicznymi czyli spełnianiem wymagań Ekoprojektu nie odbiło się na zaniedbaniu estetyki urządzeń. Dla klienta ważna jest jakość techniczna, ale żeby przekonać go do zakupu trzeba mieć w ofercie coś estetycznego. Czy udało się to połączyć?

RD: Uważam, że z powodzeniem udało się to połączyć i  nie ma z tym problemu. My specjalizujemy się we wkładach stalowych, które od środka wyłożone są ceramiką. Uważam, że wygląda to bardzo estetycznie i raczej Ekoprojekt nie ma wpływu na stronę wizualną.

PW: My w przeciwieństwie do Pana Roberta jesteśmy importerem czyli sprzedajemy i reprezentujemy marki na rynku polskim. Nie produkujemy, ale oferując nasze produkty i mając kontakt z producentami zauważamy, że nie było żadnego kłopotu żeby Ecodizajn czyli projektowanie typowo techniczne mające na celu jak najczystszą emisję spalin i wysoką wydajność wpłynął w jakimś stopniu na estetykę.

WH: Branża kominkowa ma szczęście, że jeszcze przed pandemią mogły odbyć się prezentujące nowości Targi Progetto Fuoco w Weronie i Targi Kominki w Poznaniu. Był to początek sezonu, a jak wyglądała sytuacja później? Czy w związku z trudnościami spowodowanymi covidem mieliście w tym roku jeszcze czas na zaproponowanie klientom nowości czy skoncentrowaliście się raczej na poprawianiu struktur, jakości, a może zwiększeniu udziału internetu w prowadzeniu firmy?

RD: W naszym dziale konstrukcyjnym pracuje około trzydziestu inżynierów, projektantów, konstruktorów. Stale pięć z nich zajmuje się rozwojem nowych kominków, wkładów i piecyków pelletowych. Pracujemy też intensywnie nad kominkami gazowymi. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale myślę, że na przełomie kwietnia/maja nasz katalog się po raz kolejny zmieni. Dojdzie przynajmniej 5-6 ciekawych, mam nadzieje konkurencyjnych i podobających się klientom urządzeń.

PW: Marki, które reprezentujemy przygotowały na ten rok sporo nowości. Cała grupa MCZ wprowadziła zarówno nowe rozwiązania techniczne jak i nowe modele. Większość naszych urządzeń czyli MCZ, Red czy Cadel jest już sterowana przez wi-fi w standardzie, bez żadnych dopłat. Tak samo Thorma czy Kobok wprowadziły kilka nowych produktów. Marka Kobok wprowadziła np. serię Eko – ekologiczną, a zarazem ekonomiczną. Mamy nowe produkty w ofercie, sprzedajemy je i jesteśmy zadowoleni.

WH: Sezon targowy właściwie zakończył się na Weronie. Później kontakty zostały ograniczone na skutek lockdownu i ograniczeń w podróżowaniu, które trwają do dzisiaj. Obecnie jest bardzo trudno o kontakt z potencjonalnymi klientami. Co robicie, żeby wypełnić tą lukę, kiedy nie ma regionalnych targów i są ograniczone podróże?

RD: Przede wszystkim na ile możemy to podróżujemy. Jeśli chodzi o nasz polski dział handlowy pracujemy zupełnie normlanie, pilnując wszelkich standardów bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o sprzedaż zagraniczną i poszukiwanie nowych klientów, wykorzystujemy targi w Weronie. Pozyskaliśmy tam kilkadziesiąt kontaktów i tak na prawdę jeśli chodzi o sprzedaż zagraniczną bazujemy na tych kontaktach. Wiadomo, że jest trudno bo np. klienci z Rosji nie mogą przyjechać, a bardzo by chcieli. Tak samo klienci z Mongolii czy Grecji. Nie zawsze wynika to z zabraniających przepisów. Ludzie się po prostu boją i trochę potencjału z tych targów zostało przez tą sytuacje zmarnowane, ale walczymy i robimy co możemy. Natomiast w Polsce działamy w miarę normalnie i jest w porządku.

PW: Nasi handlowcy cały czas jeżdżą. Jedynie na początku kwietnia chwilę zostali w firmie, ale do tej pory, jeszcze przez kilka miesięcy udało nam się nawet zrobić kilka szkoleń w realu z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Jedyny kłopot jaki mamy to to, że nie możemy porozmawiać z naszymi dostawcami i przyjaciółmi. Z zagranicą kontakt przeszedł na zoomy i innego typu programy, ale takie spotkanie na pewno nie zastąpi spotkania twarzą w twarz z naszymi dostawcami. Tak samo co roku organizowaliśmy wyjazdy do naszych przyjaciół we Włoszech czy właśnie do Turcji miał być zorganizowany taki wyjazd. W tym roku nic z tego nie wyszło. Liczymy, że w przyszłym roku już będzie dobrze.

WH: Patrzycie na branżę od jakiegoś czasu i to dość szeroko. Jakich tendencji kominkowych, według Was, można spodziewać się w najbliższym czasie?

RD: My jesteśmy nastawieni optymistycznie. Na kolejny rok mamy plany, aby zrobić wzrost, może już nie taki gwałtowny jak w latach poprzednich na poziomie 100%, ale jak będzie to 30%, to będziemy zadowoleni. Mamy nadzieję, że sytuacja pozwoli, aby zacząć współpracę z naszymi zagranicznymi klientami. Liczymy bardzo na rynek rosyjski, gdzie działania rozpoczęliśmy już jakiś czas temu, ale przez pandemię sytuacja została mocno zastopowana. Rynek wschodni jest dla nas bardzo obiecujący, bo bardzo ładnie układa nam się także współpraca z Białorusią. Mamy plany na zwiększenie udziału kominów w całości produkcji. Przewidujemy wzrost między 30 a 50%. Jest to ambitny plan. 

PW: Prawda jest taka, że od 7-8 lat z roku na rok nasze wzrosty sprzedaży szły na poziomie 30%. W tym roku za sukces uznamy utrzymanie obrotu z zeszłego roku. Jednak już na przyszły rok planujemy znowu kolejny wzrost. Mamy nowe produkty, kolejnego dostawcę, czyli kotły na pellet z Serbii, ale na kominki też planujemy wzrost sprzedaży. Posiadamy bardzo dobre produkty i wydaje mi się, że w związku z tym, że szczepionki wejdą w życie, to normalna sytuacja wróci do normy. Zresztą mogę powiedzieć, że na chwilę obecną bardzo dużo ludzi stara się o kredyty na budowę domu, mimo że jest niepewna sytuacja. Wiem z kilku banków, że zapytań jest bardzo dużo, a więc liczę na to, że kolejne lata będą bardzo dobre dla nas.

WH: Ten rok pokazał – mimo zastoju czy wręcz zamknięcia wielu dziedzin kompletnie – że budownictwo radzi sobie całkiem dobrze. Markety budowlane były ciągle otwarte. Szczególnie w nowych, niezamieszkałych obiektach brygady mogły bezpiecznie pracować, a wykonawcy dogadywali się między sobą tak, aby mijać się, więc inwestycje bardzo szybko powstawały. Dla branży był to nie najgorszy rok, bo nie było totalnego zastoju.

PW: Chciałbym powiedzieć, że jesteśmy wręcz szczęściarzami, patrząc na to, co dzieje się z innymi branżami. Osobiście nie wyobrażam sobie, jakbym miał teraz sieć restauracji, siłowni czy hoteli. W wielu branżach sytuacja jest tragiczna.

RD: Zgadzam się z wypowiedzią Pana Piotra. U nas sytuacja wygląda tak, że planujemy w przyszłym roku zainwestować w nową halę produkcyjną, tym razem w Kielcach. Postawiłem wszystko na jedną kartę i musi być dobrze. Stawiamy na odnawialne źródła energii i liczę na to, że mimo bardzo dużej konkurencji, poradzimy sobie dzięki mojemu kochanemu zespołowi. 

WH: Wydaje mi się, że postawienie na odnawialne źródła energii jest przyszłością. Mamy już pierwsze sygnały, że nawet Ci, którzy byli zwolennikami zupełnie innych rozwiązań, w tej chwili wracają do realiów i inaczej oceniają drewno, pellety czy kominki. Przez parę lat mieliśmy niezbyt przychylną atmosferę, ale to się zmienia. Czy też czujecie ten powiew świeżego wiatru? 

RD: Nas dotyczy to podwójnie, bo z jednej strony piecyki i kominki, a z drugiej – kotły na biomasę. Problem jest taki, że wielu aktywistów w Polsce nie traktuje drewna i pelletów jako OZE. Niektórzy wręcz oskarżają nas o doprowadzanie do 150 000 tys. zgonów rocznie, to są takie skrajności. Mam nadzieję, że jednak zdrowy rozsądek zwycięży. To, czego się bardziej obawiam, to że przepisy mogą nam utrudniać sprzedaż naszych urządzeń, które przecież są ekologiczne. Chodzi o przepisy ogólnokrajowe, jak i regionalne, jak np. krakowski zakaz stosowania paliw stałych łącznie z najnowocześniejszymi kotłami pelletowymi czy kominkami, które spełniają wymagania Ekoprojektu. To jest coś, czego najbardziej się obawiam, bo nie wierzę, żeby ludzie chcieli zrezygnować z kominków. Kiedyś sporo podróżowałem po świecie i w 90% domów, gdzie przebywałem, zarówno w  Nowej Zelandii, Niemczech, Francji czy w Anglii, wszędzie był kominek. I to wydaje mi się takie naturalne. 

PW: Od paru lat mamy złą prasę, jeśli chodzi o kominki. Media społecznościowe tworzy spora grupa ludzi, która udziela się w internecie. Miałem nawet przyjemność, a właściwie nieprzyjemność dyskutowania z pewnym panem w mediach społecznościowych, który zapytał się mnie, jak ja się czuję, zabijając ludzi. Uważał, że ja sprzedaję kominki i to jest złe. Na szczęście teraz OSKP przy Piotrze Baturze zorganizowało się. Wydaje mi się, że to są bardzo dobre działania i dobry kierunek. Na pewno zagrożenie, jakie ja widzę dla kominków, to fakt, że ludzie, którzy mają po 30 lat i budują domy, myślą bardziej o pompie ciepła niż o kominku. Kominek jest na którymś tam miejscu, a jeszcze 10-15 lat temu kominek był obowiązkowy. Deweloperzy również budują domy bez pamięci np. o kominie pod kominek. I tu jest duża praca właśnie Świata Kominków, mnie jako importera, Pana Roberta i innych producentów, żebyśmy cały czas przypominali, że kominek jest po prostu też potrzebny.

WH: Człowiek, który ma kominek lub spędził przy nim choć parę godzin prowadząc miłą rozmowę, pijąc wino czy załatwiając interesy, nigdy nie powie nic złego o kominku. Można mówić, że czasem jest to kłopotliwe, bo trzeba drewno przygotować itd., ale nie będzie kominka negował jako takiego, więc – według mnie – Ci ludzie, którzy tak intensywnie negują kominki, robią to ze zwykłej zawiści.  Czy zgadzacie się z moją opinią?

RD: U nas w Polsce problemem, z którym się ciągle spotykamy, są nieszczęsne kopciuchy. Trudno się dziwić ludziom, nawet tym z rządu, którzy przejeżdżając przez wsie i prowincje, widzą kłęby czarnemu dymu. Wszystkim nam to przeszkadza i mnie się wydaje, że niektórzy uważają, że taki dym wydobywa się też z kominków. A tak nie jest, szczególnie w przypadku tych nowoczesnych. Drugą sprawą jest to, że w kominkach trzeba umiejętnie palić i odpowiednim opałem, dlatego trudno z tym walczyć. Często też spotykam się z opiniami, że w kominku można spalać śmieci, ale jeśli mowa o nowoczesnym kominku za kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, to nie wyobrażam sobie, żeby ktoś spalał w nim śmieci, bo to nawet szkoda jest tego urządzenia. 

PW: Ja uważam, że na pewno spalanie w kominkach czegoś innego poza drewnem to jest margines. Na pewno bardzo dużo jest starych kotłów, do których ludzie wrzucają dużo złych rzeczy. Po pierwsze, my jako branża kominkowa, jesteśmy z 3 lata do tyłu, bo nie zaczęliśmy się bronić, gdy zaczęła się ta nagonka na kominki. No i teraz importerzy, producenci, wszyscy podwijamy rękawy i pracujemy na rzecz tego, żeby kominek był dobrze oceniany. Ten tort jest duży, tutaj każdy się zmieści, każdy ma swoje miejsce, ale nie możemy pozwolić, żeby kominek był cały czas pokazywany jako palenisko otwarte i jako takie, do którego można wrzucić wszystko. 

WH: Wydaje mi się, że dużym problemem jest to, że ekspertami we wszelkich działaniach władz centralnych czy lokalnych są doradcy, którzy o kominkach bardzo mało wiedzą, i jest to bardzo dziwne. Ostatnio nawet usłyszałem od obecnego ministra o komikach opalanych węglem. Jeżeli ktoś zna takie kominki, to niech się przyzna, bo my nie znamy. Wiedza na temat parametrów kominka zamknęła się gdzieś na etapie otwartego paleniska. Na tej bazie tworzone są wszelkie ruchy antykominkowe. Na tej bazie tworzone są programy lokalne i na niej, niestety, poruszają się władze centralne.

RD: Nie jestem w stanie zrozumieć tego zacietrzewienia niektórych grup aktywistów. Nie rozumiem, dlaczego oni tak bardzo walczą z kominkami. Wiadomo, że bardzo często za tymi aktywistami stoją jakieś grupy lobbystów. Kominek jest rzeczą dodatkową, on nikomu w niczym nie przeszkadza. Najczęściej jest dodatkowym, rekreacyjnym źródłem ciepła i radości. Nie rozumiem, dlaczego jest taka nagonka na kominki. 

PW: Tak samo nie rozumiem, dlaczego kominki tak bolą przeciwników OZE z biomasy. Konkurencją dla pomp ciepła jest kocioł na pellet, który ogrzewa cały dom. Kominek, po pierwsze, prawnie nie może być jedynym źródłem ogrzewania. Kominek jest teraz dekoracją. Służy do tego, aby jesienią czy wiosną przepalić troszeczkę, podgrzać temperaturę. Ogrzewać ma inne źródło, i ja tej agresji nie rozumiem. Druga rzecz jest taka, że jeżeli branża kotłów gazowych czy pomp ciepła posiada lobbystów, to nie jest to niczym złym. Lobbyści są oficjalnie chociażby w Brukseli. My też ich musimy mieć, bo jeżeli wszyscy będą mówić, że kominki są złe, a my się nie odezwiemy, to jest po wszystkim. 

WH: Wbrew pozorom i oskarżającej nagonki, kominki i ich użytkowanie przynosi znaczne oszczędności krajowi. Dla mnie jest to dziwne, że krytykuje się rozwiązania, które na prawdę dają wielkie pieniądze i oszczędzają je w skali kraju. 

RD: Każdy kij na dwa końce, być może ktoś chciałby tę energię z innych źródeł sprzedawać w większej ilości. Powinniśmy dążyć, jako społeczeństwo, do zrównoważonego rozwoju i powinno być miejsce i dla pomy ciepła, i dla kotła gazowego czy na pellet i, oczywiście, dla kominka. 

PW: Kominki ogrzewają pewną część naszego kraju, ale jeżeli jest zła prasa, która mówi, że drewno jest złe, truje, wręcz zabija, to odstrasza potencjalnych klientów. Poza tym jest to fajny kawałek tortu chociażby dla kotłów gazowych czy pomp ciepła. My w swojej ofercie mamy i kominki, i pompy ciepła, a także kotły gazowe. Staramy się zawsze dobrać jak najlepsze urządzenie dla klienta, które jemu będzie pasowało.

Czy można żyć bez targów? Uratujmy targi

Z powodu pandemii koronawirusa branża targowa od ponad pół roku jest w trudnej sytuacji. Odwołane imprezy targowe powodują, że zarówno targi, jak i przedsiębiorcy „okołotargowi” cierpią na brak zleceń i nie wypracowują dochodów. Targi potrzebują wsparcia, aby przetrwać, dlatego przedsiębiorcy zrzeszeni w Komitecie Obrony Branży Targowej wystosowali do premiera Mateusza Morawieckiego apel o umorzenie całości otrzymanych kwot pomocy z PFR dla firm, a także o rekompensaty w wysokości połowy ubiegłorocznego przychodu dla firm.

Targi to flagowy element polskiej gospodarki. Związane z nimi są dziesiątki tysięcy polskich firm i pracowników, którzy – np. jako podwykonawcy – reprezentują różne sektory. Dziś polski przemysł targowy pozostawiony jest sam sobie. Aby cała branża mogła przetrwać, należy w końcu spojrzeć na nią w sposób odpowiedzialny, oczywiście, jeśli zamiarem rządzących jest to, aby w podobny do jeszcze zeszłorocznego sposobu istniała ona i rozwijała się w Polsce – piszą w petycji jej sygnatariusze.

Przedsiębiorcy zrzeszeni w Komitecie przyznają, że ponieśli koszty i nie mogą teraz spodziewać się ich rekompensaty. Podkreślają też, że cała branża targowa, oprócz zaspokajania potrzeb poszczególnych właścicieli firm i pracowników, służy polskiemu przemysłowi i eksportowi. Niebezpieczeństwo upadku tej branży miałoby daleko idące skutki gospodarcze, traktowane całościowo jako wspomożenie eksportu i promocji na świecie. Cały apel znajduje się na stronie: www.kominki.org/kominki/nowosci/art,7907,targi-potrzebuja-wsparcia-by-przetrwac.html.

Redakcja naszego magazynu popiera i solidaryzuje się z branżą targową, dlatego poniżej przedstawiamy wypowiedzi osób związanych z organizacją imprez targowych.

Dowiecie się z nich więcej na temat obecnej sytuacji w branży oraz o sposobach radzenia sobie w tym trudnym czasie, a także o pomysłach wydarzeń, które mogą być alternatywą dla targów stacjonarnych.

Opracowała Magdalena Balicka

Filip Bittner, Wiceprezes zarządu Grupy MTP

Branża targowa przeżywa obecnie drugi lockdown, ponieważ odkąd objęto cały kraj czerwoną strefą, niemożliwa stała się organizacja targów, kongresów i konferencji. Dla wielu firm z branży oznacza to utratę wszystkich dochodów. Już we wrześniu, podczas badań przeprowadzonych na zlecenie Polskiej Izby Przemysłu Targowego, okazało się, że co trzecia firma działająca w branży targowej zanotowała spadek obrotów rzędu 90 procent. Pracę straciło około 60 tys. osób, a straty całej branży wyniosły około miliard złotych. Jesienne wstrzymanie działalności na pewno pogorszy sytuację wielu firm i zatrudnionych w nich osób. Grupa MTP już kilka lat temu postawiła na rozwój marek komplementarnych do organizacji targów. W czasie pierwszego lockdownu uruchomiliśmy agencję interaktywną R360, a nasze restauracje zaczęły sprzedawać posiłki na wynos, a także z usługą dowozu. Jesienią otworzyliśmy cukiernię i stworzyliśmy nową markę – dietę pudełkową CityDiet. Podczas pandemii uruchomiliśmy studio telewizyjne, które realizuje wiele wydarzeń on-line. Obecnie cała gospodarka zmaga się z problemami, które wymagają wdrożenia specjalnych rozwiązań. Nie inaczej jest w przypadku targów, w tym targów Kominki. Mamy nadzieję, że zanim one się odbędą, sytuacja będzie ustabilizowana, a lockdown zostanie zniesiony. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to na targach Kominki wprowadzone zostaną specjalne procedury sanitarne. Zachowanie społecznego dystansu nie oznacza bowiem rezygnacji ze spotkań, a jedynie dostosowania się do reguł nowej rzeczywistości, w jakiej przyjdzie nam pracować. Targi są niezmiernie ważnym narzędziem marketingowym i czynnikiem rozwoju gospodarki. To na targach nawiązuje się i podtrzymuje kontakty biznesowe, podpisuje umowy, prezentuje i ogląda nowości. Pandemia zerwała łańcuchy dostaw, spowodowała też spowolnienie gospodarcze. Firmy będą potrzebowały nowych kontaktów biznesowych i nowych rozwiązań, a o nie najłatwiej na targach, które są najlepszym i najszybszym sposobem na pobudzenie gospodarki po kryzysie. Dlatego w momencie, kiedy tylko epidemia zacznie się wycofywać, przyjdzie czas na odbudowę gospodarki. I tu targi będą najlepszym sposobem, aby rozpoznać nowe rynki, na nowo poszukać klientów i zacząć budować z nimi relacje oparte na zaufaniu. Pamiętajmy też, że targi to nie tylko korzyść dla wystawców i zwiedzających. Złotówka wydana na targach przynosi 6 zł zysku miastu – hotelom, restauracjom, firmom transportowym czy agencjom reklamowym. Brak targów oznacza duże straty także dla nich. Branża spotkań przeniosła się teraz do internetu, ale z niecierpliwością czeka na możliwość realnych spotkań. Internet pozwala na szybkie przekazywanie informacji, jednak nic nie zastąpi spotkania bezpośredniego. Przyznają to wszyscy uczestnicy spotkań i konferencji hybrydowych. W obecnej sytuacji epidemicznej są one najlepszym sposobem na wymianę informacji i dyskusje o problemach. Jednak bliższe relacje najlepiej nawiązywać podczas spotkania osobistego, natomiast długofalowy biznes najlepiej rozwija się w oparciu właśnie o bliższe relacje i zaufanie między partnerami. Warto zwrócić też uwagę, że targi z produktami prezentowanymi na stoiskach i przestrzeniach ekspozycyjnych pozwalają oddziaływać na wszystkie zmysły, siła przekazu promocyjnego jest więc największa. Targi Kominki to „targi płonące żywym ogniem” – nie dość, że można obejrzeć najnowsze produkty i zobaczyć, jak działają, to jeszcze można poczuć zapach, ciepło i atmosferę. Tego nie da się przenieść do internetu.

Olga Mularczyk, Messe Frankfurt – Przedstawicielstwo w Polsce

Targi ISH to największa międzynarodowa impreza w branży instalacji wodnych i sanitarnych, aranżacji łazienek oraz systemów ogrzewania i wentylacji. Podczas ostatniej edycji w 2019 roku ponad 2400 wystawców prezentowało swoje produkty, a targi odwiedziło co najmniej 200.000 branżystów z całego świata. Niestety, rok 2020 i rok 2021 przynoszą dużo zmian w związku z szalejącą pandemią. Ograniczenia w podróżach, praca on-line, strach przed kontaktami międzyludzkimi. W związku z powyższym zarząd Messe Frankfurt podjął decyzję, że najbliższa edycja targów ISH odbędzie się wyłącznie w wersji cyfrowej. Mimo trudności i ograniczeń, jakie stwarza Internet, Messe Frankfurt zapewnia najwyższej jakości produkt – wirtualne targi ISH składające się z dwóch części: ISH Contactor, czyli platformy pozwalającej przede wszystkim zaprezentować firmę odwiedzającym, oraz wydarzenia online pod nazwą ISH Digital, które odbędzie się w dniach 22–26 marca 2021 roku. W tym czasie będą dostępne rozmowy w formie „chata” oraz video, udział w prezentacjach i szkoleniach on-line, funkcja „lead generation” czy wspomagana sztuczną inteligencją funkcja kojarzenia producenta z klientem. Chociaż wszystkim brakuje targów w formie stacjonarnej, ISH Digital to doskonały sposób na podtrzymanie oraz nawiązanie nowych relacji biznesowych w innowacyjny sposób. Tradycyjnie już partnerzy ISH – Zrzeszenie Niemieckiego Przemysłu Grzewczego (BDH), Stowarzyszenie Klimatyzacji i Wentylacji Budynków (FGK), Niemieckie Stowarzyszenie Urządzeń Sanitarnych (VDS), Stowarzyszenie Wydajności Energetycznej Obiektów (VdZ) oraz Niemieckie Stowarzyszenie Branży Sanitarnej, Grzewczej i Klimatyzacji (ZVSHK) – wspierają ISH Digital i aktywnie będą uczestniczyć w tworzeniu wartości dodanej i merytorycznych spotkaniach on-line. Jak zapewnia prezes dyrektor zarządzający Messe Frankfurt Wolfgang Marzin: „Mimo obiektywnych trudności w organizacji fizycznych targów ISH w 2021 roku, najbliższa edycja Digital będzie jednak starała się dorównać swoim rozmachem, profesjonalnością i merytoryką dotychczasowym edycjom ISH. Zbierze, nie pod jednym dachem, ale w ramach jednej platformy cyfrowej, najważniejszych przedstawicieli branży HVAC”.

Dobre paliwo to też Twój interes

Sprzedajesz bądź montujesz urządzenia kominkowe na drewno lub pellet i wydaje Ci się, że paliwo to kwestia, która jest poza Tobą. Nic bardziej mylnego.

Edukuj swoich klientów

Zadowolony klient to najlepsza rekomendacja. Aby klient był zadowolony, potrzeba nie tylko sprawnego urządzenia zamontowanego zgodnie ze sztuką, ale też właściwego paliwa oraz umiejętności palenia. Jako wykonawca urządzenia – zarówno jeśli prowadzisz salon kominkowy, jak i jesteś małą firmą wykonawczą – o tę edukację powinieneś zadbać. To dodatkowo poświęcony czas, ale korzyść jest nie tylko dla klienta, ale i dla Ciebie, bo wszelkie problemy związane z brakiem tej edukacji wcześniej czy później wrócą do Ciebie. Gdy klient odczuje, że się nim „zaopiekowałeś”, to w razie problemów dużo łatwiej będzie je wspólnie rozwiązać i tym bardziej podniesie to pozytywną opinię na temat Twojej firmy i usług.

Ważna jakość drewna i technika palenia

Edukacja klientów w przypadku urządzeń opalanych drewnem jest niezwykle ważna. Dlatego zrób swoim klientom mini szkolenie z rozpalania lub przeprowadź pierwsze próbne rozpalanie urządzenia razem z klientem. Przedstaw technikę rozpalania od góry. Podkreślaj, że ważne jest zastosowanie sezonowanego drewna o odpowiedniej wilgotności. Drewno mokre ma mniejszą efektywność, co przekłada się na mniejszą sprawność, mniej ciepła i brudną szybę. Co więcej, spalanie nieodpowiednio przygotowanego drewna nie jest ekologiczne i daje napęd choćby alarmom smogowym. Firmy kominkowe powinny być ambasadorami walki o czyste powietrze, a edukacja klientów jest głównym orężem w tej walce. Wiele problemów kominkowych wynika z niewłaściwej techniki palenia lub używania niewłaściwego paliwa. Co możesz jeszcze zrobić? Polecaj dobrej jakości brykiet jako zamiennik drewna. To dobra alternatywa.

Pellet tylko najwyższej jakości

Nie od dziś wiadomo, że urządzenia na pellet są wrażliwe na jakość paliwa. Dlatego zarówno sprzedawca urządzeń pelletowych, jak i wykonawca powinien na tę kwestię zwrócić szczególną uwagę. Jeśli masz salon kominkowy, stała współpraca ze sprawdzonym dostawcą pelletu i sprzedaż tego paliwa swoim klientom bezpośrednio może być dobrym pomysłem i to nie tylko na dodatkowy zarobek, ale i na gwarancję zarówno dla klienta, jak i dla Ciebie, że urządzenie nie będzie wymagało napraw ze względu na używanie paliwa z niesprawdzonego źródła. Oszczędzisz sobie reklamacji i problemów z niezadowolonym klientem. Owszem, musisz przekonać klienta, że paliwo o wysokiej jakości kosztuje więcej, ale też gwarantuje bezawaryjną pracę urządzenia, którego naprawa w związku z używaniem niewłaściwego paliwa może być kosztowna. Co więcej, nawet może ono stanowić niebezpieczeństwo dla domowników.

Jeśli jesteś małą firmą wykonawczą, prawdopodobnie nie masz ani możliwości składowania pelletu, ani dostarczania go do klientów. W tym przypadku warto, abyś polecał swoim klientom zakup paliwa od sprawdzonych, rekomendowanych przez Ciebie dostawców.

Mylnie może się wydawać, że kwestia paliwa jest poza firmami kominkowymi i leży po stronie użytkownika. Ale przyglądając się temu bliżej, należy zauważyć, że paliwo to też ważny temat dla wykonawców czy salonów kominkowych sprzedających paleniska i piecyki. Jeśli zadbasz o edukację i sprzedasz bądź zarekomendujesz swoim klientom dobrej jakości paliwo, to przełoży się to na zadowolenie klienta i promocję Twoich usług czy sprzedawanych przez Ciebie produktów. Zadowolony klient to promocja kominków i pieców wśród rodziny, współpracowników, sąsiadów. Takiej promocji – wynikającej z faktycznego zadowolenia klienta – branży kominkowej potrzeba. Natomiast problemy kominkowe, które wynikają z używania niewłaściwego bądź złej jakości paliwa lub z nieumiejętności palenia w urządzeniu, które klient nabył, wrócą bumerangiem do firmy bądź będą robiły złą opinię – rozchodzącą się pocztą pantoflową lub w Internecie – odnośnie jakości usług firmy czy jakości sprzedawanych produktów. Zdecydowanie takie podejście nie przysporzy branży
kominkowej klientów, a tylko zniechęci potencjalnych nabywców do posiadania kominka, pieca czy piecyka na drewno bądź pellet w domu.

Aldona Mazurkiewicz

Maciej Piotrowski, Eco-Pal

Na naszym rodzimym rynku panował i panuje wszechobecny deficyt drewna kominkowego, SUCHEGO! Tak naprawdę był to główny asumpt do założenia firmy ECO-PAL – potrzeba dobrego i dostępnego przez cały rok opału ekologicznego.

Klienci często spotykali się z drewnem kominkowym, ale jakość tego drewna była bardzo niska. Nie wynika to wcale ze słabych walorów samego drewna, lecz z nadmiernej jego wilgotności, czego efektem jest szybkie zabrudzenie się szyby kominkowej substancjami smolistymi podczas spalania w palenisku, a także duży ubytek energii, która zamiast na wytwarzanie ciepła, spożytkowana jest na samo osuszanie się drewna, co jest realną stratą dla konsumenta. Na szczęście istnieje rewelacyjna alternatywa dla mokrego drewna, która została wymyślona już blisko 100 lat temu przez naszych zachodnich sąsiadów. Już wtedy pomyślano o zagospodarowaniu odpadu drzewnego, jakim były trociny, i produkowanie brykietu drzewnego. Moim zdaniem, spalanie brykietu idealnie wpisuje się w proekologiczne wzory zachowań, mające na celu ochronę środowiska naturalnego.

Podstawową wartością brykietu jest to, że dobrze zbity brykiet z trocin liściastych i koniecznie certyfikowany, potrafi być o 40% bardziej kaloryczny od suchego drewna. Zaletą jest powtarzalność brykietów i ich zachowanie w kominku, co przekłada się na łatwość rozpalania i samego spalania. Mniejsza objętość, względem drewna, daje z kolei oszczędność miejsca w magazynowaniu. Natomiast znikoma ilość popiołu, która zostaje po spalaniu, przełoży się na pewno na rzadsze czyszczenie paleniska. W końcu musimy wspomnieć o tak bardzo oczekiwanym efekcie czystej szyby, wynikającym z bardzo dużej temperatury i wysokiego płomienia, uzyskiwanych dzięki paleniu dobrym brykietem.

Paweł Pawłowski, Dyrektor Sprzedaży Biopaliw, Barlinek

Nadrzędnym celem Barlinka jest, tak jak w przypadku deski barlineckiej – produktu sprawdzonego i o ugruntowanej pozycji na rynku, dostarczenie klientowi jak najwyższej jakości wyrobów. Zatem pellet z Barlinka to biopaliwo, które spełnia najwyższe oczekiwania klientów oraz gwarantuje im komfort użytkowania. Każdy produkt z oferty Barlinka musi odpowiadać jego wizerunkowi i być gwarancją najwyższych parametrów. Firma inwestuje w profesjonalny zespół oraz park maszynowy, jak również stale kontroluje proces technologiczny. Jakość naszego pelletu potwierdzają zarówno certyfikaty, jak i liczne nagrody, w tym te o najwyższym uznaniu, czyli przyznawane przez konsumentów. Barlinek wciąż podwyższa jakość swoich produktów i dlatego ważne jest, aby sprzedawcy byli świadomi pełni zalet, specyfiki i różnic, jakie niesie używanie pelletu markowego, a tego pochodzącego z przypadkowego źródła. Polecając paliwo swoim klientom sprzedawcy muszą opierać się na twardych danych, takich jak certyfikaty EN czy DIN plus, gdyż jedynie taki certyfikowany pellet zagwarantuje bezawaryjną pracę pieca oraz zadowolenie i satysfakcję klienta.

Nowe warunki techniczne – szansa dla biomasy?

Wchodzące w życie w styczniu 2021 roku nowe warunki techniczne, mają szansę wywrócić do góry nogami w Polsce kwestie preferowanych źródeł energii. W odstawkę idzie nie tylko węgiel, ale również gaz. Najkorzystniejsze okazuje się ogrzewanie biomasą drzewną (drewno, pellet). Wskaźniki dla poszczególnych źródeł ciepła są narzucone przez Unię Europejską, a biomasa drzewna jest najkorzystniejsza zaraz po energii słonecznej, geotermalnej i wiatrowej. To ogromna szansa dla branży. Pytanie: czy będziemy umieli z tą informacją trafić do projektantów budynków jednorodzinnych i do samych klientów?

Warunki techniczne – co to jest?

Warunki techniczne to rozporządzenie, które reguluje sposób, w jaki mają być projektowane i wykonywane budynki (nie tylko mieszkalne) w Polsce. Jest to dokument o znacznie większej szczegółowości niż Prawo Budowlane. No i też częściej się zmienia, co nie jest jego zaletą. Producenci powinni obserwować zmieniające się zapisy po to, aby wiedzieć, w jaki sposób projektować swoje wyroby, by można je było później legalnie zastosować w budownictwie (zwłaszcza że wiele firm lobbujących próbuje, całkiem skutecznie, przemycać różne zapisy i rozwiązania, np. próby dopuszczenia na rynek kominów z plastiku do urządzeń gazowych).

Promowana energia odnawialna w WT

Warunki techniczne zakładają stopniowe dochodzenie w Polsce do budownictwa niskoenergetycznego, pasywnego, a nawet zeroenergetycznego (lub plus-energetycznego), czyli de facto takiego, który na potrzeby grzewcze, wentylacji i c.w.u. (i chłodzenia w lecie) nie będzie potrzebował w zasadzie żadnej energii pierwotnej (nieodnawialnej), a nawet będzie produkował nadmiar energii.

Od stycznia 2021 roku wskaźnik EP (energii pierwotnej nieodnawialnej) wynosić ma nie więcej niż 70 kWh/m2/rok. To bardzo restrykcyjny warunek, który sprawia, że projektant budynku musi się nieźle nagimnastykować, aby nowe wymagania spełnić i to nie tylko wybrać rozsądnie projekt, dobrze izolować, odzyskiwać energię (wentylacja mechaniczna z rekuperacją), ale przede wszystkim w jak największym stopniu zasilać dom energią odnawialną. Te 70 kWh/m²/rok to bardzo mało, a spełnienie tego wskaźnika przez projektanta i inwestora to nie lada wyczyn, zwłaszcza gdy chce w budynku zastosować ogrzewanie prądem, który w Polsce jest z węgla (modne ostatnio pompy ciepła), albo gazem.

Dlaczego? Ano dlatego, że nakład energii (końcowej, który później służy do wyliczenia energii pierwotnej – ale w to nie ma co bardzo wchodzić, aby nie komplikować), który wynika z obliczeń, musi zostać przemnożony przez tzw. współczynnik (współczynnik nakładu nieodnawialnej energii pierwotnej dla poszczególnych nośników energii), a ten jest dla gazu wysoki (1.1), dla prądu bardzo wysoki (3.0), natomiast w przypadku biomasy niski (0.2). Dla lokalnych odnawialnych źródeł energii, jak energia słoneczna, wiatrowa czy geotermalna, ten współczynnik wynosi 0.

Więc nawet jeśli projektantowi wyjdzie z wyliczeń, że budynek zużywa mało energii, ale ta jest dostarczona z gazu, no to musi to przemnożyć razy 1.1, a jak z prądu – to razy 3! Powoduje to, że aby spełnić wymagania WT, musi robić ogromne akrobacje, by zmniejszyć zapotrzebowanie na energię (może więc zaproponować panele fotowoltaiczne, ograniczyć straty na wentylacji projektując rekuperację, może też zaprojektować mniej okien albo ustawić budynek z dużymi przeszkleniami w kierunku południowym). Kiepska to dla inwestora wiadomość, gdy się dowie, że nie będzie mógł mieć okien dachowych albo musi inaczej budynek postawić, bo tak projektantowi wyszło z wyliczeń.

No chyba, że zamiast gazu zainstaluje kocioł na pellet. Wtedy ma zdecydowanie więcej opcji, nie dość, że nie musi rezygnować z żadnych wygód i planów, to nawet może sobie pozwolić na zainstalowanie klimatyzatora, a nawet ogród zimowy zrobić w domu. To ważne, zwłaszcza gdy potencjalny inwestor nie jest krezusem i liczy każdą złotówkę. A to wszystko dlatego, że wynik obliczeń energetycznych mnoży się, celem obliczenia energii pierwotnej, przez 0.2! (to 0,2 jest tylko dlatego, że kocioł pobiera energię elektryczną do obsługi i sterowania).

Co ważne, kocioł na biomasę nie musi nawet być megaekstrasprawny, bo zapas na wskaźniku jest na tyle duży, że wymagania spełnione są bez większych problemów. Można uzyskać wskaźnik EP poniżej 70 kWh/m²/rok nawet stosując wentylację grawitacyjną (ok. 40 kWh/m²/rok dla domu o powierzchni 115 m²).

No, ale jak mamy zestawić rozsądny wybór inwestora do typowego domu:
• kocioł na pellet;
• wentylacja mechaniczna lub hybrydowa; dobra izolacja + przyzwoite okna, gdzie za ten kocioł z osprzętem, rekuperator (lub hybrydy) i styropian zapłaci, powiedzmy, w sumie 100 tys. zł, z koniecznością wydania pewnie z 300 tys. zł na bardzo promowane ostatnio: pompę ciepła z wymiennikiem gruntowym, ultraszczelne okna, rekuperator i masę paneli fotowoltaicznych z magazynem energii, aby uzyskać podobny wskaźnik?

Te większe wydatki już nie zwrócą się w okresie rozsądnej eksploatacji technicznej urządzeń (30 lat, choć pewnie mniej, bo przecież pompa ciepła zepsuje się wcześniej). Żadne „Czyste powietrza” czy „Moje prądy” nie pomogą, bo cały czas mamy ogromne inwestycje. No i musimy godzić się na wyrzeczenia w projekcie budynku (np. mniej okien).

Szansa?

Potencjalnie przyszłe lata dla branży biomasowej mogą być nie tylko walką o przeżycie, ale okazją do rozwoju! Jeśli tylko będzie dozwolone ich stosowanie (bo np. w Krakowie osoba budująca dom musi teraz de facto wydać masę pieniędzy na to, aby budynek spełniał wymogi WT 2021, ponieważ nie ma możliwości zrobienia tego z kotłem na pellet). Aby tak się stało, musimy trafić jako branża z tą informacją do klientów i to jeszcze zanim powstanie projekt budowlany. To może okazać się problematyczne. Wchodząc z kolei nieco już w teorie spiskowe, zobaczcie, jak wiele branż może ta nasza biomasa uwierać, jeśli tylko zostanie od niej odklejona łatka „truciciela”.

UWAGA!
Oczywiście spełnienie wymagań to jedno, a zdrowy rozsądek to drugie. Nikt przecież nie będzie budował nieocieplonych domów z wentylacją grawitacyjną i jednoszybowymi oknami i z kotłem na pellet tylko dlatego, że dom spełni wtedy wymagania WT. Warunki nie mówią o aspekcie ekonomicznym, więc wiadomo też, że wyposażać się będzie budynki tak, aby za ogrzewanie też mało płacić co miesiąc.

Ważne współczynniki
Warunki Techniczne przypisują różnym źródłom energii swoistą punktację, zależną głównie od ich emisyjności i stopnia odnawialności. Im punktacja wyższa, tym gorzej, tym trudniej z danym źródłem ciepła osiągnąć wymagany Warunkami Technicznymi maksymalny możliwy nakład energii nieodnawialnej. Według punktacji w Warunkach Technicznych biomasa jest drugim najlepszym (po energii słonecznej, wiatrowej i geotermalnej) źródłem energii.

Łukasz Darłak

Firma w czasach pandemii

Pandemia COVID-19 zaskoczyła swoją skalą wszystkich. Jednak świat przystanął tylko na chwilę, a jesienna druga fala, dużo większa jeśli chodzi o ilość zachorowań, pokazuje, że nauczyliśmy się z koronawirusem żyć i to zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Zestaw maseczek pod ręką i płyn do dezynfekcji stały się podstawowym wyposażeniem i absolutnym minimum. Jak to wygląda z bliska?

Budowlanka sobie radzi

Część branż w związku z Covid-19 ma potężne problemy i walczy o utrzymanie. Branża budowlana – nie, nawet podczas całkowitego lockdownu ona działała, a Polacy szturmem – w związku ze zwiększoną ilością czasu spędzanego w domu – postanowili wymieniać wystrój, remontować, przyspieszać budowę. Więc, o dziwo, póki co, szeroko rozumiana branża budowlana ma się dobrze. Również branża kominkowa, z tego co wiemy, ma się nie najgorzej i wydaje się, że obecnie większym problemem i zagrożeniem są zakazy używania kominków i palenia drewnem czy krążące w mediach opinie o tym, że kominki nie spełniają norm i są jednym z ważnych winowajców smogu.

Nie oznacza to jednak, że utrudnień nie ma. Są! Kwarantanny i zachorowania komplikują pracę, a w dużych zakładach wymuszają prawdziwą gimnastykę w układaniu grafiku zmian na produkcji albo wyłączają daną ekipę na czas kwarantanny czy izolacji. Prowadzi to często do przesunięcia w grafiku robót i często mniejszy dochód. Na szczęście większości firm udało się skorzystać z wiosennych tarcz, zwolnień z ZUS, postojowych i to w znaczący sposób wpłynęło też na nie najgorszą kondycję firm.

W odróżnieniu od fali wiosennej, dość powszechny ostatnio jest trend, aby się nie testować w kierunku COVID-19, lecz iść na urlop lub zwolnienie na kilka dni i wracać jak najszybciej do pracy. Zobaczymy, jak w dłuższej perspektywie przełoży się to na funkcjonowanie firm.

Nieco łatwiej jest z pracownikami biurowymi, właścicielami firm, którzy wiele tematów mogą załatwić przecież zdalnie, i tak się dzieje. W ekspresowym tempie podszkoliliśmy się w możliwościach nowoczesnych platform nie tylko komunikacyjnych, ale też porządkujących naszą pracę, dokumenty, już nie lokalnie, tylko online, tak aby cały zespół miał do nich dostęp.

Spojrzenie w przyszłość!

Z pewnością Covid-19 będzie miał istotny długofalowy wpływ na gospodarkę nie tylko krajową, ale i ogólnoświatową. Kryzys – może nie z dnia na dzień – ale w końcu przyjdzie. Jakie będzie miał rozmiary? Ciężko przewidzieć, oby to było jedynie spowolnienie gospodarcze, jednak skutki braku kapitału w wielu branżach, które najbardziej ucierpiały w związku z COVID-19, jak choćby turystycznej, z pewnością odczujemy wszyscy. Hotelarze czy restauratorzy to przecież też klienci branży budowlanej. To osoby, które będą musiały zmienić i zweryfikować swoje plany. Zrezygnują być może z budowy domu, budowy kominka. Takie sytuacje już się zdarzają, a ich ilość będzie rosnąć. Dlatego firmy powinny się na to przygotować. W przypadku firm wykonawczych najlepszą bronią jest wysoki poziom zarówno techniczny, jak i estetyczny oferowanych usług. W przypadku firm produkcyjnych – dywersyfikacja produkcji, co już jest widoczne od jakiegoś czasu na polskim rynku.

Miejmy nadzieję, że równoczesna walka z koronawirusem oraz o dobre imię kominków i drewna tylko nas wzmocni, uczyni mądrzejszymi, silniejszymi i bardziej skonsolidowanymi jako branża.

Aldona Mazurkiewicz

Praca zdalna – zasady organizacji i obowiązki stron

Epidemia COVID-19 wprowadziła wiele zmian, również odnośnie pracy. W wielu miejscach – tam, gdzie jest to możliwe – pracownicy przeszli w całości lub części na pracę zdalną. W przypadku firm kominkowych nie zawsze jest to możliwe. Szczególnie w zakresie prac magazynowych, usługowych i serwisowych praca zdalna nie jest możliwa. Stąd też wyłączenie szeroko rozumianej branży budowlanej z lockdownu. Tym niemniej jest część prac, aktywności firm, które mogą być wykonywane zdalnie i wówczas powinno się to odbywać zgodnie z prawem. Tarcza Antykryzysowa usankcjonowała przede wszystkim konieczność jej stosowania i określiła podstawowe warunki jej świadczenia. Teraz trwają prace nad wprowadzeniem odpowiednich przepisów kodeksowych.

Praca zdalna to najbezpieczniejszy system wykonywania obowiązków zawodowych w czasie pandemii COVID-19. Zapewnia niezbędny dystans społeczny, którego nie da się zagwarantować tak w wielkich biurowcach, jak i w niewielkich pomieszczeniach małych firm. Zanim usankcjonowała ją Tarcza Antykryzysowa 1.0, wielu pracowników swoje obowiązki zawodowe już wykonywało w domu.

Zapisy Tarczy 1.0, dotyczące pracy zdalnej, były jednak tak lakoniczne, że wymagały doprecyzowania. Problem ten miała rozwiązać Tarcza 4.0, ale zrobiła to tylko częściowo. Tymczasem okazało się, że praca zdalna ma tyle zalet, że najwyraźniej pozostanie z nami na stałe.

Praca zdalna, czyli jaka?

Przepisy antycovidowe pracę zdalną definiują jako wykonywanie pracy określonej w umowie o pracę poza miejscem jej stałego wykonywania. Gdzie dokładnie, tego nie określa ani Tarcza 1.0, ani 4.0. Pracownik może zatem swoje zadania zawodowe wykonywać równie dobrze w domu, jak i w wynajętym do tego celu biurze. Może też pracować, siedząc w kawiarni i popijając kawę.

Żadna z Tarcz nie określa też, jak długo pracownik może pracować zdalnie. Pracodawca musi jednak oznaczyć jakoś czas, w którym system ten będzie obowiązywał. Może go zdefiniować jednoznacznie, ale może też uzależnić go od czynników od siebie niezależnych. W pierwszym przypadku mogą to być na przykład 3 miesiące, w drugim – okres trwania zagrożenia epidemicznego.

Przepisy tarczowe nie precyzują też, na czym dokładnie praca zdalna polega. To znaczy nie określają, w jaki sposób pracownik ma ją wykonywać. Preferowana jest praca wykonywana przy pomocy urządzeń elektronicznych. Równie dobrze jednak pracownik zdalnie może prowadzić dokumentację papierową dostarczaną mu na przykład przez kuriera. Przepisy tego nie wykluczają. A zgodnie z Tarczą 4.0 praca zdalna to także wytwarzanie i świadczenie usług materialnych (tj. oddziałujących na dobra materialne, takie jak remont, budowa czy naprawa telewizora).

Praca zdalna na wniosek czy na polecenie?

Przede wszystkim wtedy, gdy pracownik ma odpowiednie umiejętności, możliwości lokalowe i techniczne do świadczenia pracy w ten sposób. Musi to być też taki rodzaj pracy, którą w ogóle zdalnie może wykonywać (nie może to więc być obsługa kasy fiskalnej, montaż przy taśmie produkcyjnej itp.). A może to robić zarówno na polecenie pracodawcy, jak i wnioskować o pracę zdalną. Zawsze jednak są to zdarzenia o charakterze indywidualnym. Pracodawca musi polecenie pracy zdalnej wydać oddzielnie każdemu pracownikowi – nawet jeżeli jej zasady ustalił w regulaminie pracy. Pracownicy także muszą wnioskować o pracę zdalną każdy osobno.

Ze względu na okoliczności wprowadzenia możliwości pracy zdalnej i celu, jakiemu ma ona służyć (przeciwdziałanie pandemii), polecenie, które jej dotyczy, pracodawca może wydawać:

• z dnia na dzień (ale może też uprzedzić pracownika wcześniej o przejściu na zdalny system pracy);
• wielokrotnie (okresy pracy zdalnej mogą, jednak nie muszą, być przerywane okresami pracy stacjonarnej, ale zawsze muszą trwać przez oznaczony czas).

Przepisy nie wymagają, aby polecenie czy wniosek miały formę pisemną. Dla własnego bezpieczeństwa tak pracodawca, jak i pracownik powinni ją jednak stosować.

W pierwszym przypadku pracodawca w ogóle nie powinien wydawać polecania pracy zdalnej. W drugim jeżeli chce, aby taki pracownik przeszedł na tryb zdalny, powinien „zorganizować” mu odpowiedni lokal (np. wynająć pomieszczenie na biuro) i dostarczyć niezbędne narzędzia.

Odpowiedzi odmownej może udzielić także pracodawca, gdy pracownik złożył wniosek o pracę zdalną. Pracownik nie może ani żądać, ani wymuszać na pracodawcy pracy w systemie zdalnym. Jest to bowiem system, z którego pracodawca może, ale nie musi skorzystać.

Podstawa prawna: art. 3 ustawy z 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r., poz. 374 ze zm.).

UWAGA!
Pracownik może odmówić wykonywania pracy zdalnie. Odmowa ta jest zasadna w dwóch przypadkach:
• gdy jest to praca tego rodzaju, że zdalnie wykonywać się jej nie da;
• gdy pracownik nie ma odpowiednich możliwości lokalowych i sprzętowych do wykonywania czynności zawodowych poza stałym miejscem pracy.

Praca zdalna a obowiązki pracodawcy

Część obowiązków pracodawcy w zakresie organizacji pracy zdalnej określają już przepisy Tarczy 1.0. Zgodnie z nimi to pracodawca odpowiada za:
• ustalenie zasad organizacji pracy zdalnej;
• zapewnienie pracownikowi jej wykonywania zgodnie z zasadami BHP;
• zagwarantowanie bezpieczeństwa danych niezbędnych do jej wykonywania, w tym danych osobowych.

Tarcza 4.0 zobowiązała natomiast pracodawcę do zapewnienia pracownikowi materiałów, narzędzi i sprzętu, które są niezbędne do wykonywania danej pracy zdalnie. Wlicza się w to na przykład nie tylko udostępnienie komputera czy laptopa, ale też drukarki i papieru, jeżeli są potrzebne pracownikowi do pracy.

Obowiązkiem pracodawcy jest także obsługa logistyczna pracy zdalnej. Jeżeli zatem pracownik musi na przykład otrzymywać dokumenty bądź materiały za pośrednictwem kuriera i odsyłać je w ten sam sposób, za organizację przesyłek odpowiada pracodawca.

Organizując pracę zdalną, pracodawca powinien pamiętać także o ewentualnym zwrocie kosztów, jakie ponosi w związku z nią pracownik. Dotyczy to zwłaszcza pracowników pracujących we własnym domu i na własnym sprzęcie. Ponoszą w związku z tym zwiększone opłaty na media, a ich sprzęt ulega zużyciu itp. Obowiązek zwrotu kosztów poniesionych na wykonywanie czynności służbowych nakłada na pracodawcę art. 77 Kodeksu pracy.

UWAGA!
Pracując zdalnie, pracownik może korzystać ze swojego sprzętu, o ile obie strony (pracownik i pracodawca) wyrażą na to zgodę. Ustawodawca dopuszcza takie rozwiązanie pod warunkiem, że nie narusza ono ochrony informacji poufnych oraz prawnie chronionych. Pracodawca musi zatem zadbać o to, żeby wykorzystanie narzędzi prywatnych w pracy zdalnej nie stanowiło zagrożenia m.in. dla:
• danych osobowych;
• tajemnic firmy;
• informacji, których ujawnienie mogłoby działać na szkodę firmy.

Praca zdalna obowiązki pracownika

Zasadniczo obowiązki pracownika pracującego zdalnie pozostają takie same jak dotychczas. Wykonuje on zatem zadania objęte zawartą z nim umową o pracę. Dla pracodawcy oznacza to, że nie może on polecić pracownikowi wykonywania innych obowiązków, niż te, na które się z nim umówił, gdy go zatrudniał. Gdyby chciał to zrobić, musi najpierw wypowiedzieć pracownikowi dotychczasowe warunki pracy.

Dodatkowym obowiązkiem, który na pracownika nakłada Tarcza 4.0, jest ewidencjonowanie czynności wykonywanych zdalnie. Obowiązek ten nie pojawia się jednak automatycznie. Pracownik prowadzić ewidencję czynności musi tylko wtedy, gdy takie polecenie wyda mu pracodawca. Formę i częstotliwość takiej ewidencji określa również pracodawca.

Praca zdalna do Kodeksu?

Wszystko wskazuje na to, że tak. Prace nad uregulowaniem systemu pracy zdalnej w Kodeksie pracy już trwają. Niespodziewany test, jaki ten system przeszedł z konieczności, wielu pracodawcom w krótkim czasie uświadomił i udowodnił zalety pracy zdalnej. Potwierdzają to badania przeprowadzone dla Rzetelnej Firmy i Krajowego Rejestru Długów. Jako najważniejsze korzyści płynące z pracy zdalnej badani wskazywali:
• lepszą organizację pracy;
• większą efektywność pracy;
• oszczędności finansowe;
• większą elastyczność pracy.

W nowelizowanym Kodeksie pracy praca zdalna ma zastąpić telepracę. Ministerstwo Pracy proponuje, aby jej zasady były uzgadniane przez pracodawcę i reprezentację pracowników. Generalnie mogłaby być ona wykonywana zarówno incydentalnie, jak i stale, w zależności od potrzeb stron.

Tak jak teraz, pracodawca będzie mógł wydać polecenie pracy zdalnej, a pracownik ubiegać się o zdalny tryb pracy. Uprzywilejowani w tym zakresie będą rodzice dzieci poniżej 3 roku życia. Na ich wnioski pracodawca nie mógłby odpowiedzieć odmownie. Jednym wyjątkiem byłaby sytuacja, w której wykonywanie danej pracy zdalnie jest niemożliwe ze względów organizacyjnych bądź ze względu na rodzaj pracy.

W odróżnieniu od dotychczasowych przepisów nowelizacja zakłada, że pracownik pracujący zdalnie będzie współodpowiedzialny w zakresie BHP. W projekcie znalazł się bowiem przepis, zgodnie z którym to on będzie odpowiadał za organizację swojego stanowiska pracy. Przechodząc na pracę zdalną, będzie musiał też podpisać dwa oświadczenia, w których potwierdza, że:
• dysponuje odpowiednimi warunkami lokalowymi i technicznymi do
wykonywania pracy zdalnej;
• zapoznał się z przygotowaną przez pracodawcę oceną ryzyka zawodowego oraz informacją zawierającą zasady bezpiecznego i higienicznego wykonywania pracy zdalnej.

Największe wyzwania w nowelizacji Kodeksu pracy
Chociaż wprowadzenie pojęcia pracy zdalnej do Kodeks pracy wydaje się nieuniknione, nie jest to zadanie łatwe. Ustawodawca musi rozwiązać kilka bardzo istotnych problemów, które dotyczą:
• ochrony danych osobowych oraz informacji niejawnych i poufnych, zwłaszcza w sytuacji, gdy pracownik korzysta z własnego sprzętu np. do komunikacji zdalnej;
• ryzyka nadregulacji pracy zdalnej – nadmierne obwarowania możliwości świadczenia pracy zdalnie mogą zniwelować korzyści, jakie ten tryb ze sobą niesie;
• sprecyzowania pojęć nierozerwalnie związanych z pracą zdalną, takich jak „warunki lokalowe”, „warunki techniczne” czy „postać elektroniczna”;
• katalogu czynności, których zdalnie nie będzie można wykonywać;
• systemu kontroli pracy zdalnej wykonywanej poza domem pracownika (może to być wynajęte biuro, ale może to też być i kawiarnia…).

Elżbieta Amborska

Media branżowe – źródło wiarygodnej informacji

Proces centralizacji, a nawet globalizacji mediów trwa od dawna. To bardzo logiczne, że wydawca prasy codziennej chce mieć jeszcze tygodniki i miesięczniki. Posiadając kanał ogólnotematyczny w telewizji, chce się go uzupełnić o kanały informacyjne, rozrywkowe, filmowe, dla dorosłych i dla dzieci. Portal internetowy warto też „rozmnożyć”, aby dowolne klikniecie w wyszukiwarce nas wskazywało. I kontynuując… warto mieć i prasę, i radio, i telewizję oraz, oczywiście, internet, i to nie w jednym kraju, ale szerzej… może nawet na całym świecie?

Tym sposobem stworzone zostały medialne hipermarkety, które 24 godziny na dobę, przez 365 dni w roku niestrudzenie wszędzie oferują na różne sposoby w gruncie rzeczy ten sam „towar medialny”, gdzie pomiędzy kotem premiera w Londynie i aligatorem gubernatora na Florydzie znajdziemy informacje o… smogu w Krakowie. Między tymi „sensacjami” przewijają się istotne wydarzenia polityczne, no i oczywiście reklamy, dużo reklam. Pani lub pan w takich redakcjach z równą znajomością tematu pisze o modzie dla piesków prosto z Paryża, rekinach przy plażach Australii, jak też o spadku jakości kremówek w Wadowicach. Towar? W zasadzie… śmietnik medialny.

Dopóki nie dotyka to nas i nie szkodzi naszej działalności, nawet lubimy poczytać o rozwodzie aktora X czy nowym luksusowym samochodzie piłkarza M. Miło jest też zobaczyć, jak na karaibskiej plaży spędza czas roznegliżowana gwiazdka seriali C.

Jednak wcześniej czy później w tak produkowanej i dystrybuowanej miksturze znaleźć się może informacja o kominkach na węgiel zatruwających życie mieszkańcom Wrocławia czy grillach niebezpiecznych dla domowych zwierzątek. Bzdury? To, oczywiście, sytuacje skrajne (chociaż nie do końca), ale nawet pojawienie się w masowych mediach pozornie niegroźnych „porad” o wyborze kominka czy biokominka, może wprowadzić niezły zamęt. Możemy takie informacje otrzymać my albo nasi potencjalni klienci. I co wtedy?

Jeśli o kominkach pisze specjalista „od wszystkiego i niczego” i jeśli głównym miernikiem „jakości” materiału jest ilość kliknięć, to czy producenci i dystrybutorzy takich produktów, jak kominki, wkłady kominkowe, piecyki czy kafle kominkowe, powinni koncentrować swoją uwagę tylko na aktywności w takich mediach? Może i mają one milionowe nakłady i wielką „oglądalność”, ale czy to wystarcza?

Na świecie obserwuje się spadek zainteresowania mediami „papierowymi’ na korzyść form elektronicznych. Raz tempo tego „zwrotu” jest wolniejsze, a raz szybsze. Z pewnością pandemia COVID-19 proces przemian znacznie przyspieszyła. Czy jednak jest to wystarczające tłumaczenie dla operowania ogólnikami, płytkości przekazywanych informacji o produktach, a czasami nawet upubliczniania bzdur? Czy po emisji pakietów bla, bla można liczyć na wartościowego, zdeklarowanego klienta? Czy będzie on zadowolony? Czy do nas jeszcze wróci? Czy nas poleci znajomym?

Dlatego, tak jak rośnie zainteresowanie mediami elektronicznymi, tak samo wzrasta zainteresowanie… mediami specjalistycznymi. Mediami w różnych postaciach, nie tylko elektronicznej, ale również papierowej! I ten specjalistyczny „papier” nie jest uznawany za krok do tyłu, wręcz przeciwnie! Dla znudzonych medialną bylejakością odbiorców, media specjalistyczne oferują wartościową alternatywę, profesjonalny „dotyk”, rzeczowe informacje, wiarygodny, skierowany do wąskiej grupy zainteresowanych, przekaz, dobrej jakości materiały graficzne. Tu nie ma też anonimowości i cech typowych dla globalnych mediów.

Fakt, nie znajdziemy „wszystkiego pod jednym dachem”. Gdy interesują nas zegarki, będą tam TYLKO zegarki. Gdy chcemy wiedzieć więcej o kamperach lub łodziach, to tylko takie produkty znajdą się w magazynach Kampery i camping albo Żagle. Oczywiście, jeśli chcesz coś konkretnego dowiedzieć się o kominkach, a prowadzisz firmę, to pomocne informacje znajdziesz w Kominki.Pro lub w profesjonalnej strefie naszego portalu kominki.org. Gdy jesteś potencjalnym nabywcą, to w Świecie Kominków oraz na kominki.org znajdziesz dużo, bardzo dużo o kominkach, ale bez tekstu o śpiewających kolędy kotach. No, może będzie zdjęcie kota wylegującego się przy kominku. Będą też urządzenia ogrodowe, kominy, drewno, pellety…

Nie powiem, że „wiemy wszystko”, ale staramy się o kominkach wiedzieć jak najwięcej i przekazywać to naszym czytelnikom. Specjalistyczne, profilowane informacje znacznie pomagają zarówno w prowadzeniu firmy (media specjalistyczne „dla firm”), jak też w pozyskaniu wartościowych klientów (media specjalistyczne ogólnodostępne). Warto spojrzeć na jeden z numerów Świata Kominków lub Kominki.Pro, lub zajrzeć na kominki.org i nas sprawdzić.

Witold Hawajski

PPK – co to jest?

Pracownicze Plany Kapitałowe (w skrócie PPK) to system dobrowolnego, prywatnego, długoterminowego oszczędzania na przyszłość, którym zostaną objęci pracownicy. System będzie tworzony i współfinansowany przez pracowników, pracodawców i państwo.

PPK zostaną wprowadzone w polskich firmach etapami. Najwcześniej, bo od lipca 2019, zaczął on obowiązywać w firmach zatrudniających co najmniej 250 osób. Ten obowiązek był rozszerzany o mniejsze firmy, a od stycznia 2021 roku obejmie wszystkie firmy niezależnie od tego, ile osób zatrudniają, a także jednostki należące do sektora finansów publicznych. Ustawa określa maksymalne terminy zawarcia umów. Umowa o zarządzanie PPK dla wszystkich podmiotów, których obowiązek tworzenia PPK powstanie 1 stycznia 2021 upłynie 23 kwietnia 2021, a umowa o prowadzenie PPK najpóźniej do 10 maja 2021 roku.

Kto nie musi prowadzić PPK?

PPK nie muszą tworzyć samozatrudnieni, czyli osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, o ile nie zatrudniają pracowników i osoby fizyczne, które zatrudniają osoby w zakresie niezwiązanym z prowadzoną działalnością gospodarczą (np. opiekunki do dzieci, dorywcza pomoc domowa); mikroprzedsiębiorcy; wszyscy zatrudnieni, którzy złożyli deklarację rezygnacji z dokonywania wpłat, i pracodawcy, którzy przed objęciem obowiązkiem PPK prowadzili PPE i naliczali oraz odprowadzali składki podstawowe do PPE w wysokości co najmniej 3,5% wynagrodzenia, o ile przystąpiło do niego co najmniej 25% osób zatrudnionych.

Kto będzie objęty PPK?

Pracodawcy automatycznie zapiszą do pracowniczego planu kapitałowego wszystkich pracowników od 18 do 54 lat, którzy podlegają obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym. Pracownicy, którzy ukończyli już 55 lat, mogą przystąpić do PPK po złożeniu stosownego wniosku. Z planu wyłączeni są najstarsi pracownicy – tacy, którzy ukończyli już 70 lat.

Na czym polega PPK

Pracodawca wybiera instytucję finansową, która będzie zarządzała prowadzonym w jego firmie pracowniczym planem kapitałowym. Po podpisaniu umowy instytucja finansowa tworzy imienne rachunki dla pracowników. To na tych rachunkach będą gromadzone oszczędności z PPK.

Pieniądze na rachunkach PPK

Wpłaty na rachunki mają pochodzić z trzech źródeł:
Część finansowana przez pracownika:
• wpłata podstawowa pracownika (obligatoryjna) – 2% wynagrodzenia brutto;
• wpłata dodatkowa (dobrowolna) pracownika – do 2% wynagrodzenia brutto.
Maksymalna wpłata pracownika może wynieść 4% wynagrodzenia brutto.
Część finansowana przez pracodawcę:
• wpłata podstawowa pracodawcy (obligatoryjna) to 1,5% wynagrodzenia brutto;
• wpłata dodatkowa (dobrowolna) pracodawcy – do 2,5% wynagrodzenia brutto.
Maksymalna wpłata pracodawcy może wynieść 4% wynagrodzenia brutto.
Łączna maksymalna wpłata pracownika i pracodawcy to 8% wynagrodzenia brutto.
Dopłaty ze strony państwa do PPK:
• wpłata powitalna – 250 zł (dla oszczędzających przez co najmniej trzy miesiące);
• dopłata roczna – 240 zł.
Dopłaty ze strony państwa są niezależne od wysokości wynagrodzenia
pracownika.

Obowiązki pracodawcy związane z PPK

Co ważne, pracodawca nie może zrezygnować z prowadzenia pracowniczego planu kapitałowego. PPK są dobrowolne, ale tylko po stronie pracownika, który może wziąć udział w PPK lub złożyć rezygnację. Dla pracodawcy tworzenie i udział w systemie jest jego obowiązkiem. Będzie on też musiał prawidłowo obliczać i terminowo przekazywać wpłaty wybranej instytucji oraz gromadzić i archiwizować dokumentację dotyczącą PPK.

Co ważne, wydatki poniesione przez pracodawcę na PPK stanowią koszty uzyskania przychodu, a wpłaty pracodawcy nie stanowią podstawy naliczania składek na ZUS.

Wypłata środków z PPK

Gdy pracownik ukończy 60. rok życia, będzie mógł zdecydować, jak zamierza skorzystać ze zgromadzonych środków. Może dalej gromadzić środki w PPK, może też skorzystać z domyślnej formy wypłaty: 25% zgromadzonych przez niego funduszy zostanie mu wypłacone jednorazowo, a pozostałe środki będą wypłacane w comiesięcznych ratach przez 10 lat. Wypłata w tej formie będzie zwolniona z podatku od zysków kapitałowych. Pracownik może też wnioskować o zmianę ilości rat – także do 1 raty, jednak zmniejszenie liczby rat poniżej 120 będzie skutkować koniecznością zapłaty podatku od zysków kapitałowych.

Pracownik będzie mógł też przenieść zgromadzone środki na polisę w zakładzie ubezpieczeń lub na rachunek terminowej lokaty oszczędnościowej (zgodnie z warunkami określonymi w ustawie o PPK). Może też wypłacić środki w formie świadczenia małżeńskiego – wypłata z jednego, wspólnego rachunku małżeńskiego.

Przydatne informacje

Szczegółowe informacje o PPK znajdą Państwo na dedykowanej stronie internetowej: https://www.mojeppk.pl/. W dziale dla pracodawcy znajdą Państwo między innymi listę instytucji finansowych, które mogą prowadzić PPK, oraz kalkulator wpłat pracodawcy.

Opracowała Aldona Mazurkiewicz

Podstawa prawna:
Ustawa z 4 października 2018 roku o pracowniczych planach kapitałowych
(Dziennik Ustaw nr 2215).
mojeppk.pl