Rozmowa na temat branży kominkowej przeprowadzona przez Witolda Hawajskiego, redaktora naczelnego magazynu Świat Kominków,  z jednym z największych producentów i dystrybutorów urządzeń grzewczych w Polsce – Robertem Dziubełą, właścicielem marki Defro, oraz Piotrem Wentlantem, właścicielem marki Wentor.

Witold Hawajski: Zbliża się koniec nietypowego roku. Niemal od początku zmagamy się z pandemią covid-19 zarówno w Europie jak i na całym świecie. Firmy mimo różnych perturbacji muszą funkcjonować, pracownicy są stale zatrudniani, a klienci nadal potrzebują produktów. Mam pytanie jaki to był rok, czy trudności z covid-19 spowodowały poważne perturbacje czy minimalnie wpłynęły na działalność Waszej firmy?

Robert Dziubeła: Nasza firma posiada w swoim portfolio wiele produktów, kominki są stosunkowo nowym produktem w naszej ofercie, dostępnym od 2017 roku. Przez cały ten czas ilość sprzedanych przez nas kominków gwałtownie wzrastała, ale nadal jest to ok. 15-17 % obrotu. Ciągle generujemy sprzedaż w obszarze kotłów centralnego ogrzewania (teraz głównie pelletowych). Obecnie nastawiamy się na biomasę i odnawialne źródła energii. Wkrótce wprowadzimy też do sprzedaży pompy ciepła. Natomiast już wprowadziliśmy do sprzedaży systemy rekuperacji czy centrale rekuperacyjne z całymi systemami. Tak naprawdę u nas bardzo dużo się dzieje. Jeśli chodzi o porównanie roku 2020 do 2019 to jesteśmy na podobnym poziomie jak w zeszłym roku. Biorąc pod uwagę sytuację z covidem traktuję to jako bardzo duży sukces całego naszego zespołu. W czasie pandemii nasi dostawcy wywiązali się ze swoich zadań i nie odnotowaliśmy żadnego problemu z dostępnością materiałów do produkcji. Nie mieliśmy też problemu z ludźmi do pracy. Po raz pierwszy nie było kłopotu ze spawaczami, bo tak naprawdę u nas od początku produkcji kotłów w 2004 roku podstawowym ograniczeniem był problem z brakiem spawaczy. W tym roku udało się to wszystko poukładać. Jeśli chodzi o stronę produkcyjną, projektową czy wdrażanie nowych produktów to sytuacja covidowa nie miała żadnego znaczenia.

Piotr Wentlant: Na początku tego roku byliśmy na targach Progetto Fuoco. Już kiedy wyjeżdżaliśmy z Włoch zaczęły dochodzić sygnały, że we Italii pojawił się koronawirus. Mieliśmy szczęście, że targi zdążyły się odbyć. Później koronawirus pojawił się w także w Polsce i niewątpliwe zaobserwowaliśmy wśród naszych klientów strach o przyszłość. Zresztą sami nie wiedzieliśmy jak ten rok będzie wyglądał. Nikt jeszcze nie znał tego wirusa i nie był w stanie przewidzieć jak będzie zachowywała się  gospodarka. W kwietniu poczuliśmy spory spadek sprzedaży z kilku powodów. Po pierwsze nasi klienci chcieli przełożyć odbiory, gdyż z kolei ich klienci obawiali się o pracę i dochody. Po drugie wpływ na to miało zamknięcie fabryk we Włoszech. Produkty, które mogliśmy sprzedać w Polsce do nas nie dojechały. Kwiecień był miesiącem, kiedy w ogóle pierwszy raz mieliśmy spadki. Na szczęście później już każdy miesiąc zaczął wychodzić na plus, tak jak w ciągu zeszłego roku. Teraz mamy bardzo dobry sezon i liczymy, że cały rok zakończymy takim samym obrotem jaki był w zeszłym roku, co uznamy za bardzo duży sukces. Poza produktami z Włoch sprowadzamy produkty z Czech, Słowacji oraz Turcji. Tam sytuacja wyglądała tak jak u nas czyli produkcja szła razwolniej, a raz szybciej.Większych dużych problemów w tym przypadku nie mieliśmy. Dużo produktów ściągamy z Włoch i to był dla nas kłopot.

WH: Uważam, że sytuacja z coviedm wcześniej czy później się ustabilizuje, a obecnie trzeba myśleć o tym co nieuchronne czyli o czasie wejścia w życie Ekoprojekt 1 stycznia 2022 roku. W prawdzie wiele polskich regionów wybiegło przed szereg i już od jakiegoś wprowadziło ograniczenia i w zakresie użytkowania kominków i pieców przez uchwalenie uchwał mających na celu poprawę powietrza. Czy produkty, które produkujecie czy oferujecie spełniają wymogi Ekoprojektu?

RD: U nas sytuacja była o tyle ułatwiona, że mamy do czynienia z kotłami, w przypadku których Ekoprojekt wszedł w życie już w 2020 roku. Był wprowadzany pod postacią 5 klasy kotłów, więc mamy już z tym doświadczenie. W własnych doświadczeń wiemy, że trzeba myśleć perspektywicznie. W związku z tym, że jesteśmy stosunkowo młodym producentem od pierwszych wdrażanych wkładów kominkowych i piecyków wszystkie robiliśmy od razu zgodzie z Ekoprojektem, dlatego wszystkie nasze produkty posiadają certyfikaty i w ofercie nie mamy żadnego urządzenia niespełniającego wymogów. Doświadczenie z branży kotlarskiej i kotłów na biomasę i pellet ułatwiło nam tą sytuację. Bazując na doświadczeniu projektowaliśmy od początku w ten sposób. Tak na marginesie jestem zdecydowanym zwolennikiem kotłów i urządzeń do spalania na biomasę , gdyż jest to odnawialne źródło energii.

PW: Uważam że drewno, biomasa, pellet to przyszłość. Jeśli chodzi o nasze kominki i piecyki na drewno, jak również kotły na pellet wszystkie spełniają wymagania Ekoprojektu. Sto procent naszej oferty spełnia wszelkie normy emisji, także jesteśmy spokojni w tej kwestii.

WH: Czy zajęcie się rozwiązaniami technicznymi czyli spełnianiem wymagań Ekoprojektu nie odbiło się na zaniedbaniu estetyki urządzeń. Dla klienta ważna jest jakość techniczna, ale żeby przekonać go do zakupu trzeba mieć w ofercie coś estetycznego. Czy udało się to połączyć?

RD: Uważam, że z powodzeniem udało się to połączyć i  nie ma z tym problemu. My specjalizujemy się we wkładach stalowych, które od środka wyłożone są ceramiką. Uważam, że wygląda to bardzo estetycznie i raczej Ekoprojekt nie ma wpływu na stronę wizualną.

PW: My w przeciwieństwie do Pana Roberta jesteśmy importerem czyli sprzedajemy i reprezentujemy marki na rynku polskim. Nie produkujemy, ale oferując nasze produkty i mając kontakt z producentami zauważamy, że nie było żadnego kłopotu żeby Ecodizajn czyli projektowanie typowo techniczne mające na celu jak najczystszą emisję spalin i wysoką wydajność wpłynął w jakimś stopniu na estetykę.

WH: Branża kominkowa ma szczęście, że jeszcze przed pandemią mogły odbyć się prezentujące nowości Targi Progetto Fuoco w Weronie i Targi Kominki w Poznaniu. Był to początek sezonu, a jak wyglądała sytuacja później? Czy w związku z trudnościami spowodowanymi covidem mieliście w tym roku jeszcze czas na zaproponowanie klientom nowości czy skoncentrowaliście się raczej na poprawianiu struktur, jakości, a może zwiększeniu udziału internetu w prowadzeniu firmy?

RD: W naszym dziale konstrukcyjnym pracuje około trzydziestu inżynierów, projektantów, konstruktorów. Stale pięć z nich zajmuje się rozwojem nowych kominków, wkładów i piecyków pelletowych. Pracujemy też intensywnie nad kominkami gazowymi. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale myślę, że na przełomie kwietnia/maja nasz katalog się po raz kolejny zmieni. Dojdzie przynajmniej 5-6 ciekawych, mam nadzieje konkurencyjnych i podobających się klientom urządzeń.

PW: Marki, które reprezentujemy przygotowały na ten rok sporo nowości. Cała grupa MCZ wprowadziła zarówno nowe rozwiązania techniczne jak i nowe modele. Większość naszych urządzeń czyli MCZ, Red czy Cadel jest już sterowana przez wi-fi w standardzie, bez żadnych dopłat. Tak samo Thorma czy Kobok wprowadziły kilka nowych produktów. Marka Kobok wprowadziła np. serię Eko – ekologiczną, a zarazem ekonomiczną. Mamy nowe produkty w ofercie, sprzedajemy je i jesteśmy zadowoleni.

WH: Sezon targowy właściwie zakończył się na Weronie. Później kontakty zostały ograniczone na skutek lockdownu i ograniczeń w podróżowaniu, które trwają do dzisiaj. Obecnie jest bardzo trudno o kontakt z potencjonalnymi klientami. Co robicie, żeby wypełnić tą lukę, kiedy nie ma regionalnych targów i są ograniczone podróże?

RD: Przede wszystkim na ile możemy to podróżujemy. Jeśli chodzi o nasz polski dział handlowy pracujemy zupełnie normlanie, pilnując wszelkich standardów bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o sprzedaż zagraniczną i poszukiwanie nowych klientów, wykorzystujemy targi w Weronie. Pozyskaliśmy tam kilkadziesiąt kontaktów i tak na prawdę jeśli chodzi o sprzedaż zagraniczną bazujemy na tych kontaktach. Wiadomo, że jest trudno bo np. klienci z Rosji nie mogą przyjechać, a bardzo by chcieli. Tak samo klienci z Mongolii czy Grecji. Nie zawsze wynika to z zabraniających przepisów. Ludzie się po prostu boją i trochę potencjału z tych targów zostało przez tą sytuacje zmarnowane, ale walczymy i robimy co możemy. Natomiast w Polsce działamy w miarę normalnie i jest w porządku.

PW: Nasi handlowcy cały czas jeżdżą. Jedynie na początku kwietnia chwilę zostali w firmie, ale do tej pory, jeszcze przez kilka miesięcy udało nam się nawet zrobić kilka szkoleń w realu z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Jedyny kłopot jaki mamy to to, że nie możemy porozmawiać z naszymi dostawcami i przyjaciółmi. Z zagranicą kontakt przeszedł na zoomy i innego typu programy, ale takie spotkanie na pewno nie zastąpi spotkania twarzą w twarz z naszymi dostawcami. Tak samo co roku organizowaliśmy wyjazdy do naszych przyjaciół we Włoszech czy właśnie do Turcji miał być zorganizowany taki wyjazd. W tym roku nic z tego nie wyszło. Liczymy, że w przyszłym roku już będzie dobrze.

WH: Patrzycie na branżę od jakiegoś czasu i to dość szeroko. Jakich tendencji kominkowych, według Was, można spodziewać się w najbliższym czasie?

RD: My jesteśmy nastawieni optymistycznie. Na kolejny rok mamy plany, aby zrobić wzrost, może już nie taki gwałtowny jak w latach poprzednich na poziomie 100%, ale jak będzie to 30%, to będziemy zadowoleni. Mamy nadzieję, że sytuacja pozwoli, aby zacząć współpracę z naszymi zagranicznymi klientami. Liczymy bardzo na rynek rosyjski, gdzie działania rozpoczęliśmy już jakiś czas temu, ale przez pandemię sytuacja została mocno zastopowana. Rynek wschodni jest dla nas bardzo obiecujący, bo bardzo ładnie układa nam się także współpraca z Białorusią. Mamy plany na zwiększenie udziału kominów w całości produkcji. Przewidujemy wzrost między 30 a 50%. Jest to ambitny plan. 

PW: Prawda jest taka, że od 7-8 lat z roku na rok nasze wzrosty sprzedaży szły na poziomie 30%. W tym roku za sukces uznamy utrzymanie obrotu z zeszłego roku. Jednak już na przyszły rok planujemy znowu kolejny wzrost. Mamy nowe produkty, kolejnego dostawcę, czyli kotły na pellet z Serbii, ale na kominki też planujemy wzrost sprzedaży. Posiadamy bardzo dobre produkty i wydaje mi się, że w związku z tym, że szczepionki wejdą w życie, to normalna sytuacja wróci do normy. Zresztą mogę powiedzieć, że na chwilę obecną bardzo dużo ludzi stara się o kredyty na budowę domu, mimo że jest niepewna sytuacja. Wiem z kilku banków, że zapytań jest bardzo dużo, a więc liczę na to, że kolejne lata będą bardzo dobre dla nas.

WH: Ten rok pokazał – mimo zastoju czy wręcz zamknięcia wielu dziedzin kompletnie – że budownictwo radzi sobie całkiem dobrze. Markety budowlane były ciągle otwarte. Szczególnie w nowych, niezamieszkałych obiektach brygady mogły bezpiecznie pracować, a wykonawcy dogadywali się między sobą tak, aby mijać się, więc inwestycje bardzo szybko powstawały. Dla branży był to nie najgorszy rok, bo nie było totalnego zastoju.

PW: Chciałbym powiedzieć, że jesteśmy wręcz szczęściarzami, patrząc na to, co dzieje się z innymi branżami. Osobiście nie wyobrażam sobie, jakbym miał teraz sieć restauracji, siłowni czy hoteli. W wielu branżach sytuacja jest tragiczna.

RD: Zgadzam się z wypowiedzią Pana Piotra. U nas sytuacja wygląda tak, że planujemy w przyszłym roku zainwestować w nową halę produkcyjną, tym razem w Kielcach. Postawiłem wszystko na jedną kartę i musi być dobrze. Stawiamy na odnawialne źródła energii i liczę na to, że mimo bardzo dużej konkurencji, poradzimy sobie dzięki mojemu kochanemu zespołowi. 

WH: Wydaje mi się, że postawienie na odnawialne źródła energii jest przyszłością. Mamy już pierwsze sygnały, że nawet Ci, którzy byli zwolennikami zupełnie innych rozwiązań, w tej chwili wracają do realiów i inaczej oceniają drewno, pellety czy kominki. Przez parę lat mieliśmy niezbyt przychylną atmosferę, ale to się zmienia. Czy też czujecie ten powiew świeżego wiatru? 

RD: Nas dotyczy to podwójnie, bo z jednej strony piecyki i kominki, a z drugiej – kotły na biomasę. Problem jest taki, że wielu aktywistów w Polsce nie traktuje drewna i pelletów jako OZE. Niektórzy wręcz oskarżają nas o doprowadzanie do 150 000 tys. zgonów rocznie, to są takie skrajności. Mam nadzieję, że jednak zdrowy rozsądek zwycięży. To, czego się bardziej obawiam, to że przepisy mogą nam utrudniać sprzedaż naszych urządzeń, które przecież są ekologiczne. Chodzi o przepisy ogólnokrajowe, jak i regionalne, jak np. krakowski zakaz stosowania paliw stałych łącznie z najnowocześniejszymi kotłami pelletowymi czy kominkami, które spełniają wymagania Ekoprojektu. To jest coś, czego najbardziej się obawiam, bo nie wierzę, żeby ludzie chcieli zrezygnować z kominków. Kiedyś sporo podróżowałem po świecie i w 90% domów, gdzie przebywałem, zarówno w  Nowej Zelandii, Niemczech, Francji czy w Anglii, wszędzie był kominek. I to wydaje mi się takie naturalne. 

PW: Od paru lat mamy złą prasę, jeśli chodzi o kominki. Media społecznościowe tworzy spora grupa ludzi, która udziela się w internecie. Miałem nawet przyjemność, a właściwie nieprzyjemność dyskutowania z pewnym panem w mediach społecznościowych, który zapytał się mnie, jak ja się czuję, zabijając ludzi. Uważał, że ja sprzedaję kominki i to jest złe. Na szczęście teraz OSKP przy Piotrze Baturze zorganizowało się. Wydaje mi się, że to są bardzo dobre działania i dobry kierunek. Na pewno zagrożenie, jakie ja widzę dla kominków, to fakt, że ludzie, którzy mają po 30 lat i budują domy, myślą bardziej o pompie ciepła niż o kominku. Kominek jest na którymś tam miejscu, a jeszcze 10-15 lat temu kominek był obowiązkowy. Deweloperzy również budują domy bez pamięci np. o kominie pod kominek. I tu jest duża praca właśnie Świata Kominków, mnie jako importera, Pana Roberta i innych producentów, żebyśmy cały czas przypominali, że kominek jest po prostu też potrzebny.

WH: Człowiek, który ma kominek lub spędził przy nim choć parę godzin prowadząc miłą rozmowę, pijąc wino czy załatwiając interesy, nigdy nie powie nic złego o kominku. Można mówić, że czasem jest to kłopotliwe, bo trzeba drewno przygotować itd., ale nie będzie kominka negował jako takiego, więc – według mnie – Ci ludzie, którzy tak intensywnie negują kominki, robią to ze zwykłej zawiści.  Czy zgadzacie się z moją opinią?

RD: U nas w Polsce problemem, z którym się ciągle spotykamy, są nieszczęsne kopciuchy. Trudno się dziwić ludziom, nawet tym z rządu, którzy przejeżdżając przez wsie i prowincje, widzą kłęby czarnemu dymu. Wszystkim nam to przeszkadza i mnie się wydaje, że niektórzy uważają, że taki dym wydobywa się też z kominków. A tak nie jest, szczególnie w przypadku tych nowoczesnych. Drugą sprawą jest to, że w kominkach trzeba umiejętnie palić i odpowiednim opałem, dlatego trudno z tym walczyć. Często też spotykam się z opiniami, że w kominku można spalać śmieci, ale jeśli mowa o nowoczesnym kominku za kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, to nie wyobrażam sobie, żeby ktoś spalał w nim śmieci, bo to nawet szkoda jest tego urządzenia. 

PW: Ja uważam, że na pewno spalanie w kominkach czegoś innego poza drewnem to jest margines. Na pewno bardzo dużo jest starych kotłów, do których ludzie wrzucają dużo złych rzeczy. Po pierwsze, my jako branża kominkowa, jesteśmy z 3 lata do tyłu, bo nie zaczęliśmy się bronić, gdy zaczęła się ta nagonka na kominki. No i teraz importerzy, producenci, wszyscy podwijamy rękawy i pracujemy na rzecz tego, żeby kominek był dobrze oceniany. Ten tort jest duży, tutaj każdy się zmieści, każdy ma swoje miejsce, ale nie możemy pozwolić, żeby kominek był cały czas pokazywany jako palenisko otwarte i jako takie, do którego można wrzucić wszystko. 

WH: Wydaje mi się, że dużym problemem jest to, że ekspertami we wszelkich działaniach władz centralnych czy lokalnych są doradcy, którzy o kominkach bardzo mało wiedzą, i jest to bardzo dziwne. Ostatnio nawet usłyszałem od obecnego ministra o komikach opalanych węglem. Jeżeli ktoś zna takie kominki, to niech się przyzna, bo my nie znamy. Wiedza na temat parametrów kominka zamknęła się gdzieś na etapie otwartego paleniska. Na tej bazie tworzone są wszelkie ruchy antykominkowe. Na tej bazie tworzone są programy lokalne i na niej, niestety, poruszają się władze centralne.

RD: Nie jestem w stanie zrozumieć tego zacietrzewienia niektórych grup aktywistów. Nie rozumiem, dlaczego oni tak bardzo walczą z kominkami. Wiadomo, że bardzo często za tymi aktywistami stoją jakieś grupy lobbystów. Kominek jest rzeczą dodatkową, on nikomu w niczym nie przeszkadza. Najczęściej jest dodatkowym, rekreacyjnym źródłem ciepła i radości. Nie rozumiem, dlaczego jest taka nagonka na kominki. 

PW: Tak samo nie rozumiem, dlaczego kominki tak bolą przeciwników OZE z biomasy. Konkurencją dla pomp ciepła jest kocioł na pellet, który ogrzewa cały dom. Kominek, po pierwsze, prawnie nie może być jedynym źródłem ogrzewania. Kominek jest teraz dekoracją. Służy do tego, aby jesienią czy wiosną przepalić troszeczkę, podgrzać temperaturę. Ogrzewać ma inne źródło, i ja tej agresji nie rozumiem. Druga rzecz jest taka, że jeżeli branża kotłów gazowych czy pomp ciepła posiada lobbystów, to nie jest to niczym złym. Lobbyści są oficjalnie chociażby w Brukseli. My też ich musimy mieć, bo jeżeli wszyscy będą mówić, że kominki są złe, a my się nie odezwiemy, to jest po wszystkim. 

WH: Wbrew pozorom i oskarżającej nagonki, kominki i ich użytkowanie przynosi znaczne oszczędności krajowi. Dla mnie jest to dziwne, że krytykuje się rozwiązania, które na prawdę dają wielkie pieniądze i oszczędzają je w skali kraju. 

RD: Każdy kij na dwa końce, być może ktoś chciałby tę energię z innych źródeł sprzedawać w większej ilości. Powinniśmy dążyć, jako społeczeństwo, do zrównoważonego rozwoju i powinno być miejsce i dla pomy ciepła, i dla kotła gazowego czy na pellet i, oczywiście, dla kominka. 

PW: Kominki ogrzewają pewną część naszego kraju, ale jeżeli jest zła prasa, która mówi, że drewno jest złe, truje, wręcz zabija, to odstrasza potencjalnych klientów. Poza tym jest to fajny kawałek tortu chociażby dla kotłów gazowych czy pomp ciepła. My w swojej ofercie mamy i kominki, i pompy ciepła, a także kotły gazowe. Staramy się zawsze dobrać jak najlepsze urządzenie dla klienta, które jemu będzie pasowało.

Dodaj komentarz