Relacja z konferencji „Forum biomasy – OZE i więcej”

Organizacja

15 października 2020 roku w Tarnowie odbyła się konferencja naukowa dotycząca drewna

Organizatorem było stowarzyszenie Polskie Forum Klimatyczne. Z uwagi na tematykę, w naturalny sposób, głównym partnerem zostało Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Kominki i Piece” oraz Cech Zdunów Polskich. Organizacyjnie wydarzenie wsparł partner – nie tylko lokalny, ale również zorientowany merytorycznie – Naczelna Organizacja Techniczna z Tarnowa. Partnerem medialnym była największa tarnowska gazeta – TEMI, czasopismo Świat Kominków oraz portal „Zielone Ciepło”. Doceniając
wartość społeczną poruszanych zagadnień, do wydarzenia dołączyła również Fundacja Wspierania Więzi Lokalnych „Linking Foundation”. Patronat honorowy nad całością objął wojewoda małopolski Łukasz Kmita.

Jako miejsce spotkania zaplanowano siedzibę NOT w Tarnowie przy ulicy Rynek 10. Konferencja została jednak przeniesiona na platformę ZOOM, choć kilka osób, m.in. przedstawiciele lokalnej uczelni wyższej – PWSZ, zjawiło się również w zabytkowym budynku.

Fot. NOT Tarnów

Część I – Odnawialne Źródła Energii

Pomimo zawirowań pandemicznych całość przebiegła zgodnie z planem. Dopisali wszyscy naukowcy, znakomicie wpływając na poziom całego wydarzenia.

Pierwszą część otworzył ekonomista – prof. Kazimierz Górka, znany w całym świecie ekologii były wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Zwięźle opisał proces transformacji energetycznej, która się właśnie dokonuje. Biomasę przedstawił jako ważne ogniwo tego procesu, podając, że m.in. w Polsce stanowi ona obecnie około 71% wszystkich OZE.

Prof. Politechniki Opolskiej Marcin Łuszczyk przedstawił wspólną z prof. Kazimierzem Górką i dr Agnieszką Thier pracę zatytułowaną Perspektywy rozwoju OZE w Polsce, wyjaśniając całe ekonomiczne tło energetyki w ujęciu globalnym

Do braku zastosowania wiedzy naukowej w przepisach antysmogowych odniósł się w prelekcji zatytułowanej Uchwała o prawidłowym spalaniu – edukacja zamiast zakazów mgr Krzysztof Woźniak, reprezentujący Polskie Forum Klimatyczne. Przykładem było działanie małopolskich władz hołdujących przede wszystkim zakazom używania paliw stałych, dla których biomasa stanowi jedynie 4% OZE, a edukacja o prawidłowym spalaniu jest niezrozumiałym działaniem.


Czyste ciepło z biomasy drzewnej – to prelekcja dr inż. Krystyny Kubicy z Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Nie zabrakło w niej dokładnych analiz dotyczących warunków, w jakich spalanie biomasy może stać się ekologicznie uzasadnione. Warto dodać, że autorka jest współtwórcą europejskich norm Ecodesign, które obecnie są stosowane przez wszystkie kraje do wyznaczania trendów dla czystych technologii uzyskiwania energii. Norm tych używa się również w konstruowaniu przepisów antysmogowych w Polsce.


Swoją pracę pt. Nowoczesne technologie pozyskiwania energii z biomasy przesłał również kolejny przedstawiciel Polskiego Forum Klimatycznego – mgr inż. Wojciech Treter.

Interakcja

Po wykładach zorganizowano panel ekspercki, do którego zaproszono prelegentów i zgromadzonych wirtualnie gości.

Rozmowę poprowadził przedstawiciel czasopisma Świat Kominków – Dariusz Marciniak. Choć znajdował się wtedy w Lublinie, a paneliści w różnych miejscach Polski, wytworzyła się bardzo żywa dyskusja, która obejmowała głównie zasadność zastosowania biomasy w indywidualnych urządzeniach do ogrzewania.

Część II – wielość zastosowań biomasy

Część dotyczącą ogólnych zastosowań drewna rozpoczął prof. Tadeusz Juliszewski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Jest to autor książek o biomasie, które opierają się na twardych naukowych danych, a jednocześnie są bardzo przystępne dla czytelnika. W prelekcji zatytułowanej Konwersja energii promieniowania słonecznego w energię wiązań chemicznych biomaterii uświadomił obecnym prawdę niesamowitą, a do tej pory mało znaną. Biomasa to energia słoneczna. Naturalnie od razu zmagazynowana, gotowa do wykorzystania o dowolnej porze.


Przedstawiciel Polskiej Akademii Nauk z Krakowa, dr inż. Tomasz Mirowski, przekazał mnóstwo naukowych informacji w niezwykle estetycznej i ciekawej formie. Wykorzystanie biomasy w Polsce na tle rozwiniętej Europy jego autorstwa to ukazanie ogromnego rozdźwięku między praktykami polskimi a tym, co się dzieje w nowoczesnych krajach naszego kontynentu. Tam biomasę się dotuje i wykorzystuje efektywnie, a u nas jest ustawowo eliminowana. Dr inż. Mirowski wskazał kierunki, jakie powinny zostać przyjęte w Polsce, i są to kierunki probiomasowe.

Fenomen drewna ukazywał mgr inż. Witold Jaworski z Komisji Edukacji OSKP. Niesłychane informacje z przyszłości tego surowca, np. o tym, że drzwi z odpowiedniego drewna są znacznie wytrzymalsze (również na temperaturę) niż „stalowe ogniotrwałe”. Podkreślał, że liczy się wiedza: jakie drzewo i kiedy ścinać oraz jak je przetwarzać.

Fot. NOT Tarnów

Konferencję zamknęła prelekcja zatytułowana Plantacje drzew szybkorosnących jako droga do uzyskania neutralności klimatycznej w Polsce do 2050 roku Michała Wyszyńskiego, reprezentującego projekt „Milion drzew w Polsce”. Nie pierwszy raz na tej konferencji, ale tu szczególnie wybrzmiał wątek ochrony klimatu i przygotowania Polski na GreenDeal 2050. Prelegent podkreślał, że nie wystarczy posadzić wiele drzew, lecz trzeba to zrobić w odpowiedni sposób i odpowiednio o to dbać. Wtedy dopiero działanie to przyjdzie sukces.

Pokonferencyjne echa

Tarnów jest ponad stutysięcznym miastem, ale konferencje naukowe z taką obsadą nie zdarzają się tutaj zbyt często. A już poza uczelnią wyższą ciężko sobie takie wydarzenie wyobrazić.

Wszystko udało się jednak znakomicie i nie przeszkodziła nawet epidemia koronawirusa – zapracowali na to wszyscy partnerzy. Materiał filmowy z konferencji został przedstawiony przez lokalną stację telewizyjną Starnowa TV. Relację z zagadnień omawianych podczas tego wydarzenia zdało też Radio Złote Przeboje. Informacje te rozpowszechniają również partnerzy prasowi.

Powstają naukowe materiały pokonferencyjne, które będzie można przywoływać w kolejnych pracach dotyczących biomasy.

Tarnów zapisał się w ten sposób na naukowej mapie Polski. Miejmy nadzieję, że takie wydarzenia będą się powtarzały dla dobra mieszkańców naszego kraju.



Krzysztof Woźniak, Polskie Forum Klimatyczne

Fot. NOT Tarnów

Biomasa drzewna – czyste ciepło i neutralność klimatyczna

Wyzwania związane z przeciwdziałaniem zmianom klimatu oraz z poprawą jakości powietrza integralnie wiążą się z ograniczaniem emisji gazów cieplarnianych, a także innych substancji wprowadzanych do środowiska z działalności gospodarczej i pozagospodarczej człowieka. Produkcja energii – elektrycznej i ciepła użytkowego – z paliw kopalnych to główne źródła emisji zarówno dwutlenku węgla (CO2), jak i zanieczyszczeń stanowiących zagrożenie dla środowiska i zdrowia człowieka. Biomasa, trzecie co do wielkości na świecie naturalne źródło energii, zaliczane do odnawialnych źródeł energii (OZE), stanowić może znaczące źródło energii substytuującej paliwa kopalne.

Biomasa, obok biogazu, energii geotermalnej i pomp ciepła, została zaliczona do sterowalnych źródeł energii odnawialnej w Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu. Zwiększenie udziału energii z biomasy jest możliwe w gospodarstwach domowych.

Intensywny rozwój nowoczesnych konstrukcji ogrzewaczy pomieszczeń (pieców, kominków, kotłów c.o.), z jednoczesnym stosowaniem odpowiednich materiałów konstrukcyjnych (ceramicznych), zapewnia na rynku dostępność urządzeń grzewczych, które spełniają rozporządzenia Komisji Europejskiej „Ekoprojekt”.

Uzyskanie stabilnych i wysokich parametrów energetyczno-ekologicznych w trakcie eksploatacji urządzeń, zarówno zasilanych ręcznie paliwem (drewnem kawałkowym, brykietami drzewnymi, waloryzowanymi paliwami niskoemisyjnymi), jak i automatycznie pelletem, wymaga stosowania paliwa o odpowiednich parametrach jakościowych, zwłaszcza w odniesieniu do zawartości wilgoci, popiołu, wartości opałowej oraz rozmiaru „ziarna” (pelletu, brykietu, szczap drewna).

Czyste spalanie wszystkich paliw w instalacjach małej mocy zapewnia odpowiednio zoptymalizowany i efektywnie działający system paliwo – urządzenie grzewcze – komin. Oczywista jest w tej sytuacji odpowiednia konstrukcja instalacji odprowadzania spalin oraz eksploatacja instalacji spalania, którą stanowi urządzenie grzewcze i system odprowadzania spalin (komin/emitor), a także stosowanie tzw. dobrych praktyk.

Konieczne są także, wzorem innych krajów Unii Europejskiej (np. Austrii, Niemiec czy Danii – przykład noweli z przełomu 2019/2020 roku), odpowiednie działania legislacyjne na poziomie krajowym, oprócz wprowadzanych uchwał antysmogowych, zarówno w odniesieniu do jakości paliw z uwzględnieniem stałych biopaliw i niskoemisyjnych paliw biokompozytowych, jak i – a może zwłaszcza – w zakresie określenia standardów emisji dla instalacji poniżej 1 MW mocy cieplnej. Instalacje spalania małej mocy powinny także być monitorowane przez jednostki samorządu lokalnego, zgodnie z odpowiedzialnością za zarządzanie energią na poziomie lokalnym, w ścisłej współpracy z właścicielami instalacji i ze służbami kominiarskimi, które posiadają ku temu odpowiednie kompetencje. Wprowadzenie takiego rozporządzenia uporządkowałoby także sytuację w zakresie instalowania ogrzewaczy pomieszczeń (pieców ceramicznych budowanych w miejscu ich przeznaczenia – branża zduńska).

Jest oczywiste, że zasilane biomasą drzewną nowoczesne wysokosprawne energetycznie i niskoemisyjne urządzenia grzewcze kosztują, dlatego ich zakup powinien być wspierany w ramach programów poprawy jakości powietrza na poziomie samorządowym (lokalnym/gminnym, regionalnym/wojewódzkim), jak i krajowym (Program Czyste Powietrze).

Niezrozumiałe i nieuzasadnione jest tak wysokie wspieranie gazu – paliwa kopalnego, zwłaszcza w sytuacji rozproszonego budownictwa jednorodzinnego, w przypadku którego w krajach Europy Zachodniej jego wykorzystywanie w nowo budowanych budynkach mieszkalnych wręcz jest zabronione. Wspierane finansowo są tam odnawialne źródła energii – stałe biopaliwa czy pompy ciepła.

Drewno opałowe, brykiety i pellety drzewne to stałe paliwa (biopaliwa), ale też paliwa zaliczane do odnawialnych źródeł energii (OZE) i winny być promowane w zakresie ich czystego spalania, a to z kolei wymaga działań edukacyjnych, promowania czystego spalania, w co wpisuje się organizowanie konferencji i szkoleń, wydawanie poradników czy publikowanie informacji w branżowej literaturze. Te działania powinny być prowadzone w ramach ścisłej współpracy producentów urządzeń grzewczych oraz producentów stałych biopaliw, ale i także służb kominiarskich.

Dr inż. Krystyna Kubica, Ekspert PIE

„Drewno – Pozytywna Energia”

…to hasło kampanii, jaką uruchomiliśmy pod szyldem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia „Kominki i Piece”. Nasze działania nakierowane są na upowszechnianie rzetelnych informacji na temat drewna i pelletu oraz potencjału ich wykorzystywania w indywidualnych gospodarstwach domowych, a także na demaskowaniu i walce z tymi stwierdzeniami, które nie są prawdziwe czy opierają się na błędnej interpretacji badań. Chcemy dotrzeć nie tylko do osób, które planują budowę kominka czy pieca w swoim domu, aby utwierdzić ich w przekonaniu, że podjęli słuszną decyzję, ale także do decydentów i urzędników, którzy decydują o losie tego paliwa, opracowując m.in. Programy Ochrony Powietrza.

Założenia kampanii:

  1. Promocja wizerunku biomasy drzewnej, a w szczególności drewna jako paliwa odnawialnego, ekologicznego, zgodnego z polityką klimatyczną Unii Europejskiej.
  2. Obalanie stereotypów na temat drewna, które funkcjonują w opinii publicznej za sprawą działalności niektórych aktywistów antysmogowych.
  3. Walka ze smogiem ze szczególnym naciskiem na ochronę klimatu (Green Deal 2050).
  4. Ukazywanie korzyści wynikających z posiadania kominka bądź pieca na drewno lub pellet, ze szczególnym uwzględnieniem bezpieczeństwa i niezależności energetycznej indywidualnych gospodarstw domowych.
  5. Uświadamianie zagrożeń, które płyną z wprowadzenia zakazów czy ograniczeń spalania drewna: dla zwykłego obywatela, dla naszego kraju, dla klimatu.
  6. Edukacja: upowszechnianie wiedzy na temat prawidłowego użytkowania urządzeń na biomasę drzewną, pozyskiwania drewna i jego obróbki w oparciu o doświadczenia z innych krajów europejskich, w których kampanie edukacyjne przyczyniły się do poprawy jakości powietrza.

Czy takie działania są potrzebne?

Zdecydowanie tak. Kiedy wprowadzono zakaz spalania paliw stałych (w tym drewna) w Krakowie, mało kto z branży kominkowo-zduńskiej w Polsce myślał, że jest to dopiero początek zmasowanych działań mających na celu wykluczenie biomasy drzewnej z grupy tzw. OZE (odnawialnych źródeł energii) w naszym kraju. Okazało się, że w Polsce nikt nie zajmuje się promocją biomasy drzewnej, a wręcz przeciwnie! Zastanawiający jest fakt, że pomija się ją wśród OZE, a pod wpływem działań aktywistów antysmogowych wprowadzono nie tylko nieuzasadniony zakaz na terenie Krakowa (jedynego miasta w Europie z całkowitym zakazem spalania drewna w budynkach mieszkalnych), ale także ograniczenia dla kominków i pieców w tzw. dni smogowe na terenach całych województw, nawet jeśli urządzenie spełnia kryteria Ekoprojektu (który zacznie obowiązywać na terenie całej wspólnoty… po 1 stycznia 2022 roku). Przez kilka lat z niepokojem obserwowaliśmy aktywność niektórych „działaczy antysmogowych”, która w ostatnich miesiącach bardzo się nasiliła. Drewno jako paliwo stało się przedmiotem wielu ataków. Poprzez lokalne regulacje prawne, liczne artykuły prasowe i działania różnych aktywistów, pod pretekstem walki ze smogiem, zniechęca się Polaków do palenia drewnem i promuje się np. gaz – paliwo kopalne – jako zdecydowanie bardziej ekologiczne paliwo.

W konsekwencji wprowadzone w błąd samorządy uchwalają kolejne zakazy palenia paliw stałych (w tym drewna), które godzą w bezpieczeństwo energetyczne Polaków, a przede wszystkim nie biorą pod uwagę, że drewno jest paliwem odnawialnym, zgodnym z polityką klimatyczną UE, i poprzez takie działania zmniejszają ogólny udział OZE w produkcji energii cieplnej, narażając nasz kraj na jeszcze wyższe kary za emisję dwutlenku węgla (CO2). Tymczasem za smog odpowiada przede wszystkim niska emisja ze spalania węgla (i jego pochodnych) w prymitywnych kotłach i piecach, często w sposób nieprawidłowy, w przestarzałych instalacjach, co – niestety – wciąż stanowi główne źródło ogrzewania polskich gospodarstw domowych.

Dodatkowo, aktualnie sporo działań skierowanych jest przeciwko polityce gospodarowania lasami i pozyskiwania drewna przez Lasy Państwowe – mówi się o „spalaniu lasów”, podczas gdy tylko około 20% drewna ma takie przeznaczenie, a większość trafia do przemysłu meblarskiego. Nie mówi się o tym, że paliwa drzewne są przede wszystkim produktem ubocznym pozyskiwania i przetwarzania drewna, a lesistość naszego kraju stale rośnie. Dodatkowo jako kraj rolniczy posiadamy olbrzymie areały niezagospodarowanych gruntów, które można wykorzystać pod plantacje tego surowca.

GREEN DEAL 2050

Strategia Unii Europejskiej pod nazwą GREEN DEAL 2050 to temat, który w Polsce nie jest wystarczająco często przedmiotem dyskusji publicznej. Celem programu jest uzyskanie przez Europę miana pierwszego kontynentu neutralnego dla klimatu, m.in. przez osiągnięcie zerowego poziomu emisji gazów cieplarnianych netto. W związku z tym instalacja urządzeń grzewczych na biomasę drzewną (drewno i pellet), jest dotowana w wielu europejskich krajach, takich jak Francja, Austria, Niemcy czy Holandia, a kwoty dotacji sięgają nawet 10.000 euro.

Nasza kampania jest zatem zgodna z polityką klimatyczną Unii Europejskiej (odejście od paliw kopalnych, czyli węgla, gazu czy oleju, na rzecz odnawialnych źródeł energii, w tym biomasy drzewnej), ze szczególnym uwzględnieniem troski o czyste powietrze, którym wszyscy chcemy oddychać.

Jednocześnie broni polskiej myśli technicznej, docenianej na zagranicznych rynkach, polskiego interesu społecznego i narodowego oraz niezależności oraz bezpieczeństwa energetycznego indywidualnych gospodarstw domowych. Promując biomasę drzewną, przeciwdziałamy także ubóstwu energetycznemu.

Dlaczego kampania?

Antysmogowe zakazy i ograniczenia palenia sezonowanym drewnem, brykietem drzewnym czy pelletem w kominkach i piecykach spełniających normy ekoprojektu nie uwzględniają dostępnych na rynku czystych technologii ogrzewania biomasą, są ekologicznie nieuzasadnione i stoją wbrew europejskiej polityce klimatycznej. Nie dość, że zmniejszają udział OZE w produkcji energii cieplnej, to w przypadku wprowadzenia ograniczeń dla nowoczesnych urządzeń nie przyniosą zauważalnych – pozytywnych dla jakości powietrza – efektów. Korzystając z doświadczeń innych krajów, wiemy o tym, jak ważna jest możliwie najszybsza wymiana przestarzałych urządzeń na nowe (i to już się dzieje), używanie odpowiedniego drewna (o wilgotności poniżej 20%) oraz edukacja w zakresie czystego, prawidłowego użytkowania urządzeń na biomasę drzewną. Jednak w innych krajach proces wymiany jest zwykle wspomagany prostymi do uzyskania dotacjami i ulgami.

„Drewno – Pozytywna Energia” to przede wszystkim ludzie. Wiele z naszych działań jest dla Was niewidocznych, o niektórych niedługo usłyszycie. Od kilku miesięcy w gronie kilkunastu osób spotykamy się w każdy wtorek on-line, gdzie w ciągu dwóch, trzech godzin omawiamy bieżące tematy, opracowujemy strategie, rozdzielamy zadania, po prostu organizujemy się, aby walczyć o to, w co wierzymy: o prawdę o drewnie i jego naturze, o ogień w polskich domach.

Siła w nas

Sami jednak bez Waszego wsparcia, firm i darczyńców, nie zdołamy tego uczynić. Nasze możliwości są ograniczone i tylko wspólne działanie da nam szansę na pokazanie biomasy drzewnej i naszej branży w świetle, na jakie zasługują. Zgromadziliśmy bardzo dużo materiałów, które pokazują, jak ważną rolę odgrywa biomasa drzewna w innych krajach europejskich – musimy je tylko pokazać i dotrzeć z nimi do opinii publicznej… A na to potrzebne są środki finansowe oraz Wasze zaangażowanie, np. w mediach społecznościowych. Dodatkowo, uruchomiliśmy specjalną akcję zbierania funduszy poprzez portal Zrzutka.pl – nawet najdrobniejsze wpłaty pomogą nam sfinansować dalsze działania. Przecież jest nas tak dużo!

Karolina Dygas, Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Kominki i Piece”

Strona kampanii:
https://ogrzewamydrewnem.wordpress.com/

3×K – pora na działania

9 grudnia na platformie Zoom odbyła się zorganizowana przez Kominki PRO rozmowa uczestników projektu 3×K: kominek, komin, kominiarz. W rozmowie uczestniczyli przedstawiciele organizacji zaangażowanych w projekt: Piotr Cembala ze Stowarzyszenia „Kominy Polskie”, Piotr Batura z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia „Kominki i Piece”, Waldemar Drożdżol z Korporacji Kominiarzy Polskich i Marcin Ziombski z Krajowej Izby Kominiarzy.

Inicjatywa 3×K: kominek, komin, kominiarz łączy wszystkie przedstawione branże, a potrzeba ich współpracy jest coraz bardziej wyraźna. Jak przekuć ciekawą inicjatywę w realne działania? Jakie działania są potrzebne? W rozmowie z wydawcą Kominki PRO, Dariuszem Marciniakiem, uczestnicy doszli do kilku ciekawych konkluzji (pełna rozmowa video dostępna w wersji elektronicznej pisma).

Marcin Ziombski, Krajowa Izba Kominiarzy

Dla środowiska kominiarskiego inicjatywa 3×K jest ważną inicjatywą. Kominiarz odpowiada za odprowadzenie spalin poza bryłę budynku i dlatego wydaje nam się, że istotna jest kwestia, aby przed podjęciem decyzji o rodzaju czy typie urządzenia spalającego paliwa stałe, mistrz kominiarski wykonał wstępną ekspertyzę i wydał opinię o możliwości podłączenia tego urządzenia do komina. Zdarza się tak, że istniejące kominy nie nadają się do tego, aby nowoczesne urządzenia dobrej klasy, ekologicznie spalające paliwa były do takiego komina podłączone. Dlatego jest konieczne, aby taka opinia pojawiła się zarówno przed, jak i po instalacji, by sprawdzić, czy podłączenie działa w sposób prawidłowy, czy spełnia wymagania stawiane dla systemu oraz czy system spełnia wymagania instrukcji producenta urządzenia grzewczego odnośnie sposobu doprowadzenia powietrza i odprowadzania spalin.

Dodatkową kwestią jest edukacja użytkowników. Powstająca baza danych centralnej ewidencji emisyjności budynków, w co będą zaangażowani m.in. kominiarze, pozwoli na ocenę źródeł ciepła w domach jednorodzinnych, w jakim są one stanie oraz w jakim stanie są kominy, które je obsługują. To pozwoli zweryfikować stan istniejący i wskazać możliwości jego poprawy. Ważna będzie też edukacja, bo dobry efekt spalania – ekologiczny i ekonomiczny – bierze się z dwóch źródeł: ze stanu technicznego urządzenia oraz jego eksploatacji. Rolą kominiarzy może być, aby tę edukacyjną część całego problemu przekazać użytkownikom. Jesteśmy w budynkach co jakiś czas, aby dokonać czyszczenia przewodów, natomiast bardzo rzadko, niestety, na kontrolach okresowych przewodów kominowych – pomimo obowiązku i realnej potrzeby sprawdzenia ich stanu technicznego.

Piotr Cembala, Stowarzyszenie „Kominy Polskie”

Powołam się na prof. Roberta Kubicę. Stwierdził on, że dla uzyskania efektywności zarówno energetycznej, jak i efektu ekologicznego potrzeba spełnienia trzech elementów: dobre paliwo, sprawne urządzenie grzewcze i właściwa eksploatacja. W przypadku dwóch ostatnich komin ma niebagatelne znaczenie. W zależności od tego, jakie urządzenie będzie zastosowane, odpowiednio do niego musi być dobrany komin. Natomiast w przypadku eksploatacji najważniejszą rzeczą, oprócz serwisowania i przeglądów urządzenia grzewczego, jest sprawdzenie komina, bo np. nieusunięta sadza zmieni parametry komina i właściwości procesu spalania. Obecnie urządzenia grzewcze spalające drewno w dużej większości są podciśnieniowe, więc komin ma za zadanie nie tylko odprowadzić produkty spalania do atmosfery, ale przede wszystkim ten komin powinien wytworzyć na tyle duży ciąg kominowy, który zapewni również dostarczenie odpowiedniej ilości powietrza do przeprowadzenia prawidłowego procesu spalania. W zależności od tego, jak funkcjonuje komin, tak będzie wyglądał proces spalania i sprawne funkcjonowanie systemu, bo nie mamy żadnego innego elementu w urządzeniach grzewczych, który wspomagałby dostarczenie odpowiedniej ilości powietrza. Oczywiste jest, że komin powinien być dobieramy według wskazówek producenta urządzenia grzewczego, bo jest on odpowiedzią na to, jakie wymagania stawia urządzenie grzewcze.

Odnośnie kwestii kominiarzy. Dwukrotna opinia kominiarska – przed i po instalacji – jest jak najbardziej pożądana. Powiedzmy sobie szczerze, producenci urządzeń grzewczych nie wydają zbyt szczegółowych instrukcji sposobu montażu i prawidłowości oddania urządzenia do użytku. Kominiarz mógłby być osobą, która znając formę i wymagania urządzenia jest w stanie określić prawidłowość wykonania instalacji związanych z dostarczaniem powietrza i prowadzeniem procesu spalania oraz bezpiecznym i skutecznym podłączeniem do instalacji spalinowych. Wszyscy musimy mieć świadomość, że nawet najlepsze urządzenie grzewcze, które jest źle podłączone, źle serwisowane i nie przeglądane, na pewno nie będzie sprawnie funkcjonować. Nie będzie ono przyjazne dla środowiska, a o ekonomicznych aspektach też należy zapomnieć. Jedynie prawidłowa współpraca tych dwóch elementów, czyli urządzenia grzewczego i komina, który jest wpisany niejako w wydajność tego urządzenia i jego funkcjonowanie, może w jakiś sposób doprowadzić do tego, że ktoś inaczej zacznie postrzegać urządzenia grzewcze – nie tylko jako emitory, ale jako urządzenia, które są bezpieczne i które dostarczają efektywnego ciepła.

Waldemar Drożdżol, Korporacja Kominiarzy Polskich

Ważną kwestią są nowo budowane budynki. Trafia do nich komin według standardu, zazwyczaj o średnicy 200 cm, a dla kominka wystarczy 150. Nie jest to ani obliczane, ani doradzane. Nie mówi się o tym na studiach i nie uczy się tego, a kominiarz jest bezradny, bo jeżeli projektant zaprojektował, to w świetle obowiązujących przepisów jest to rzecz święta i wykonawca ma tak zrobić, nawet jeżeli jest to wykonane zgodnie z projektem, a niezgodnie z przepisami. Nadzór budowlany na tym etapie, niestety, nie reaguje. Dopiero po oddaniu budynku do użytku przy pierwszej kontroli wychodzi niezgodność z przepisami i żądanie doprowadzenia do stanu zgodnego z nimi. Osobiście uważam, że przepisy dotyczące kominów i kontroli kominiarskich mamy dobre, tylko że nikt tego nie egzekwuje. Obawiam się, że obowiązkowe kontrole, o których mówi prawo budowlane, nie są wykonywane w 10% budynków jednorodzinnych, a z czyszczeniem przewodów jest podobnie. Obecnie jedynym sojusznikiem, który mobilizuje naszych klientów do wykonania takiej kontroli czy czyszczenia przewodów, nie są organy państwowe, ale ubezpieczyciele.

Na ten moment realny i najszybszy w realizacji jest pomysł, aby we wszystkich instrukcjach obsługi, zarówno przy sprzedaży komina, jak i urządzenia grzewczego, był zapis, że w przypadku braku odbioru kominiarskiego czy potwierdzenia prawidłowości instalacji przez kominiarza była utrata gwarancji. To jest coś, co możemy najszybciej osiągnąć dzięki współpracy.

Piotr Batura, Ogólnopolskie Stowarzyszenie „Kominki i Piece”

Istotna i potrzebna jest ścisła współpraca. Brak tej współpracy w Polsce jest widoczny. W niewielkim procencie firm kominkowych występuje współpraca na linii kominkarz – kominiarz. Osobiście chętnie oddałbym braci kominiarskiej przywilej kontrolowania mojej pracy. Uważam, że każdy, kto podłącza prawidłowo kominek do komina, nie powinien się obawiać nadzoru kominiarskiego. Dobre praktyki tego typu mamy u naszych zachodnich sąsiadów. Tam kominiarz pojawia się trzy razy. Najpierw sprawdza, jakie są możliwości czy aspiracje użytkownika odnośnie urządzenia i czy pasują do komina, który jest zamontowany, potem pojawia się w momencie podłączenia kominka, ale jeszcze przed jego obudowaniem (bo nie zawsze można ocenić prawidłowość podłączenia po zamontowaniu zabudowy). Trzecia wizyta jest po zabudowaniu i wtedy kominiarz wystawia certyfikat. Moim zdaniem, jest możliwość uruchomienia tego typu współpracy w Polsce. Jestem też za tym, aby przedmiotem kontroli kominiarskiej było całe urządzenie ogniowe (wraz z kominkiem), a nie tylko sam element kanału pozwalającego na odprowadzenie dymu z pomieszczenia, czyli komin. Zwyczajnie kominiarz mógłby przeglądać to, co dopuścił do użytkowania. Skąd taki pomysł? Otóż okazuje się, że zdarzają się sytuacje, iż prawidłowo wykonane podłączenie po kilku lub kilkunastu latach eksploatacji psuje się (elementy rozłączają się, przepalają) albo dochodzi do pożaru, który nie jest wywołany nieprawidłowością wynikającą z montażu kominka, ale np. montażu paneli drewnianych ścian szkieletowych drewnianego budynku, które naruszyły konstrukcję kominka. Jeżeli odpowiedzialność kominiarza zostałaby poszerzona o kominkowe aspekty, to myślę, że do takiego pożaru by nie doszło, bo kominiarz dojrzałby niepokojące oznaki.

Żeby uruchomić i skonsumować naszą umowę 3×K, każdy z nas powinien zaproponować jakieś realne rozwiązanie, którym moglibyśmy rozpocząć praktyczne zajęcia w grupie 3×K. Ja zacznę od próby realizacji sugestii Waldemara Drożdżola, aby w gwarancjach urządzeń grzewczych znalazł się zapis, że traci ona moc w przypadku braku odbioru kominiarskiego.

Dariusz Marciniak, Kominki PRO

3×K może zapewnić czyste powietrze, współpracę pomiędzy producentami systemów kominowych i urządzeń grzewczych oraz kominiarzami, którzy mogą kontrolować i edukować klientów w dłuższej perspektywie. Dzięki temu możemy stworzyć i zaproponować legislatorowi pełen system: począwszy od kominka, który spełnia normy ekoprojektu, poprzez komin, który z nim współpracuje, system producentów paliw, po kontrolę i edukację kominiarską. Trzeba przekuć ideę 3×K na działania i występować wspólnie. Wspólnie możemy zmienić dużo i spowodować, że urządzenia na biomasę, bo o nich mówimy, mogą być wpisane w program, nazwijmy to, czyste powietrze 3.0.

Wyzwania i szanse dla branży

Aktualnie olbrzymim wyzwaniem, a jednocześnie szansą dla branży jest to, aby w pełni zaprezentować klientom indywidualnym oraz regulatorom rynku potencjał wytarzanych i oferowanych produktów w odniesieniu do ochrony klimatu oraz jakości powietrza. W uchwałach i programach ochrony powietrza drewno łączy się nierozerwalnie z węglem. Jednak jeśli mówimy o spalaniu tych paliw w nowoczesnych urządzeniach, to do węgla bliżej jest paliwom płynnym, takim jak gaz ziemny czy olej opałowy, niż biomasie drzewnej. Gaz, olej i węgiel to paliwa kopalne, nieodnawialne. Drewno, odwrotnie, jest jedynym odnawialnym nośnikiem energii spośród omawianych paliw.

Rozmowa prof. Roberta Kubicy z Pawłem Sałkiem doradcą Prezydenta RP

Biomasa drzewna jest stosowana w celach grzewczych w formie drewna kawałkowego, nieprzetworzonego (o praktycznie zerowym śladzie węglowym) oraz w formie ultra czystego paliwa przetworzonego, pelletu drzewnego. Spalanie obu typów biomasy drzewnej w zaawansowanych urządzeniach zgodnych z wymogami ekoprojektu (kotły na pellet oraz kotły zgazowujące na drewno, miejscowe ogrzewacze pomieszczeń) charakteryzuje się ultra niską emisją pyłu i innych zanieczyszczeń gazowych, prekursorów smogu, w tym kancerogenów, takich jak BaP. Proces ten jest zasadniczo różny od spalania tych paliw w przestarzałych urządzeniach grzewczych, zarówno w odniesieniu do sprawności wytwarzania ciepła użytecznego, jak i emisji zanieczyszczeń.

Zasada zrównoważonego rozwoju dopuszcza rozwiązania o niezerowej emisji. Dotyczy to szczególnie takich, które oferują istotną przewagę w innych obszarach, nie tylko technicznych, środowiskowych, ale również gospodarczych, np. racjonalne wykorzystanie rodzimych zasobów OZE do ogrzewnictwa rozproszonego o zerowym śladzie węglowym.

Analizując skumulowane korzyści środowiskowe i ekonomiczne (wielowariantowa-analiza.pdf – ios.edu.pl), które wynikają z zastąpienia przestarzałych urządzeń przez nowoczesne, zgodne z ekoprojektem, można wykazać zdecydowaną przewagę nowoczesnych urządzeń grzewczych na odnawialną biomasę drzewną.

Powinniśmy pójść ścieżką tzw. zrównoważonego rozwoju, lokalnie pozyskując i wykorzystując zasoby OZE, osiągając jednocześnie w pełni zamierzone cele w postaci:
• czystego powietrza;
• neutralności węglowej.
Taki racjonalny wybór to ogromna szansa dla branży. Aby pokazać pełne zrozumienie tych zagadnień, branża nie powinna kwestionować negatywnego wpływu spalania paliw stałych na jakość powietrza. Jednocześnie powinna formować dobitny przekaz gotowości aktywnego uczestniczenia w tych przemianach, a także pokazywać potencjał techniczny oferowany już dzisiaj przez wytwarzane urządzenia. Konieczne jest nieustanne rozwijanie, ulepszanie stosowanych rozwiązań, również przez ściślejszą współpracę z ośrodkami badawczymi. Powinny być budowane własne „twarde” dowody naukowe. Dotyczy to nie tylko spełnienia przez urządzenia wymogów ekoprojektu, ale również emisyjności tych urządzeń w odniesieniu do pozostałych zanieczyszczeń, takich produktów procesu spalania, jak WWA. Ponadto działania w obszarze rozwiązań technicznych muszą być obudowane szeroko pojętą, intensywną edukacją użytkowników. Emisyjności urządzeń nie wolno pozostawić przepadkowi, lepszemu lub gorszemu zachowaniu operatora. Użytkownicy nowoczesnych urządzeń muszą stosować dobre praktyki na co dzień. Tutaj rola dostawcy tych urządzeń jest nie do przecenienia. W zestawie z urządzeniem grzewczym sprzedający musi przekazywać kompletny zestaw dobrych praktyk czystego spalania.

W zakresie monitorowania pracy urządzeń i poprawności ich obsługi kluczową może być współpraca z branżą kominiarską, która musi być zdecydowanie ściślejsza.

Połączenie tych wszystkich elementów z pewnością zaowocuje przemianami rynku, środowiskowymi, społecznymi i ekonomicznymi, korzystnymi dla wszystkich interesariuszy.

Prof. Robert Kubica
Politechnika Śląska, Katedra Inżynierii Chemicznej i Projektowania
Procesowego

Czy przyszłość polskiej branży zduńskiej i kominkowej zależy od WSKAŹNIKA?

Od kilku już lat podejmujemy różne działania i występujemy przeciw ograniczaniu możliwości budowy pieców i kominków pod zarzutem przyczyniania się przez nie do zanieczyszczania powietrza. Z troską o całą branżę tłumaczymy decydentom i autorom lokalnych programów ochrony powietrza (POP), że budowane przez nas piece i kominki spełniają europejskie normy emisyjne (Ekoprojekt) i nie powodują – zarzucanej nam – szkodliwości dla środowiska naturalnego i zdrowia ludzi.

Dziwimy się też i nie możemy zrozumieć, dlaczego działania te nie odnoszą spodziewanego efektu – decydenci, ze wsparciem samozwańczych tzw. ekologów, są jakby „nieprzemakalni” i całkowicie odporni na wysuwane przez nas merytoryczne argumenty za nieograniczaniem tego, co jest powszechnie uznawane i normalnie stosowane w całej Europie i na świecie. Dzięki żmudnej pracy zatrudnionych przez branżę ekspertów, znaleźliśmy w końcu przyczynę tego uporczywego trwania przy działaniach zmierzających do ograniczenia spalania drewna niemal do zera. Przyczyną okazało się błędne przyjcie do modelowania stężeń zanieczyszczeń tzw. wskaźnika emisji pyłu ze spalania drewna. Nie został on określony przez lokalnych decydentów, ale przez ekspertów, najwyższe krajowe autorytety, którzy na szczeblu centralnych państwowych instytutów odpowiedzialnych za ochronę powietrza w Polsce od 10 lat pobierają do obliczeń i modelowania matematycznego ten błędnie przyjęty wskaźnik. Małopolski Cech Zdunów i Zawodów Pokrewnych, wraz ze wsparciem całej krajowej branży, przygotował naukowo uzasadnioną ekspertyzę, w której rzeczowo wyjaśnił genezę popełnionego błędu metodologicznego. Błędne przyjęcie ponad 10-krotnie zawyżonej wartości wskaźnika z zupełnie innej metody
badawczej niż ta, w której podaje się wysokości pozostałych wskaźników dla paliw stałych (w tym dla węgla), doprowadziło – przez pomieszanie metod badawczych – do uzyskania kuriozalnie zawyżonych wyników obliczeń, które podają niemal 2-krotnie wyższą emisję ze spalania drewna w kominkach w porównaniu do typowych kotłów węglowych. Trudno więc się dziwić wszystkim, którzy chcą oddychać czystym powietrzem, że przyłączyli się do działań przeciwko spalaniu drewna, skoro oparli się na autorytecie najwyższych polskich ekspertów decydujących o krajowych działaniach dla ochrony środowiska.

W tej sytuacji przedstawiciele organizacji branżowych zwrócili się do władz rządowych – do właściwego Ministra nadzorującego odpowiedzialne za ten stan rzeczy służby urzędnicze i eksperckie – o jak najszybsze doprowadzenie do usunięcia popełnionego błędu metodologicznego i sprostowanie zawyżonych wyników obliczanego poziomu emisji pyłu ze spalania drewna. Różnice są zaś niebagatelne, bo przyjmuje się (w różnych latach) 400 – 550, a nawet 800 g/GJ, zamiast 37 – 74 g/GJ – nie mówiąc już o przyjmowaniu wartości z Ekoprojektu na poziomie 26 g/GJ – który spełnia dziś większość budowanych pieców i kominków. Jak długo zawyżony wskaźnik będzie stosowany, tak długo lobbyści i działacze będą wykorzystywać karygodnie zawyżony wskaźnik i prowadzić działania „naprawcze” oraz tworzyć programy ochrony powietrza, próbując wykluczyć stosowanie drewna jako OZE do celów indywidualnego ogrzewania domów.

Domagajmy się więc wszyscy jak najszybszego poprawienia tego błędu i naprawienia już wprowadzonych przez niego szkód dla naszej branży – spójrzmy na Kraków!

Jacek Ręka

Czy kominek ma przyszłość?

Rozmowa na temat branży kominkowej przeprowadzona przez Witolda Hawajskiego, redaktora naczelnego magazynu Świat Kominków,  z jednym z największych producentów i dystrybutorów urządzeń grzewczych w Polsce – Robertem Dziubełą, właścicielem marki Defro, oraz Piotrem Wentlantem, właścicielem marki Wentor.

Witold Hawajski: Zbliża się koniec nietypowego roku. Niemal od początku zmagamy się z pandemią covid-19 zarówno w Europie jak i na całym świecie. Firmy mimo różnych perturbacji muszą funkcjonować, pracownicy są stale zatrudniani, a klienci nadal potrzebują produktów. Mam pytanie jaki to był rok, czy trudności z covid-19 spowodowały poważne perturbacje czy minimalnie wpłynęły na działalność Waszej firmy?

Robert Dziubeła: Nasza firma posiada w swoim portfolio wiele produktów, kominki są stosunkowo nowym produktem w naszej ofercie, dostępnym od 2017 roku. Przez cały ten czas ilość sprzedanych przez nas kominków gwałtownie wzrastała, ale nadal jest to ok. 15-17 % obrotu. Ciągle generujemy sprzedaż w obszarze kotłów centralnego ogrzewania (teraz głównie pelletowych). Obecnie nastawiamy się na biomasę i odnawialne źródła energii. Wkrótce wprowadzimy też do sprzedaży pompy ciepła. Natomiast już wprowadziliśmy do sprzedaży systemy rekuperacji czy centrale rekuperacyjne z całymi systemami. Tak naprawdę u nas bardzo dużo się dzieje. Jeśli chodzi o porównanie roku 2020 do 2019 to jesteśmy na podobnym poziomie jak w zeszłym roku. Biorąc pod uwagę sytuację z covidem traktuję to jako bardzo duży sukces całego naszego zespołu. W czasie pandemii nasi dostawcy wywiązali się ze swoich zadań i nie odnotowaliśmy żadnego problemu z dostępnością materiałów do produkcji. Nie mieliśmy też problemu z ludźmi do pracy. Po raz pierwszy nie było kłopotu ze spawaczami, bo tak naprawdę u nas od początku produkcji kotłów w 2004 roku podstawowym ograniczeniem był problem z brakiem spawaczy. W tym roku udało się to wszystko poukładać. Jeśli chodzi o stronę produkcyjną, projektową czy wdrażanie nowych produktów to sytuacja covidowa nie miała żadnego znaczenia.

Piotr Wentlant: Na początku tego roku byliśmy na targach Progetto Fuoco. Już kiedy wyjeżdżaliśmy z Włoch zaczęły dochodzić sygnały, że we Italii pojawił się koronawirus. Mieliśmy szczęście, że targi zdążyły się odbyć. Później koronawirus pojawił się w także w Polsce i niewątpliwe zaobserwowaliśmy wśród naszych klientów strach o przyszłość. Zresztą sami nie wiedzieliśmy jak ten rok będzie wyglądał. Nikt jeszcze nie znał tego wirusa i nie był w stanie przewidzieć jak będzie zachowywała się  gospodarka. W kwietniu poczuliśmy spory spadek sprzedaży z kilku powodów. Po pierwsze nasi klienci chcieli przełożyć odbiory, gdyż z kolei ich klienci obawiali się o pracę i dochody. Po drugie wpływ na to miało zamknięcie fabryk we Włoszech. Produkty, które mogliśmy sprzedać w Polsce do nas nie dojechały. Kwiecień był miesiącem, kiedy w ogóle pierwszy raz mieliśmy spadki. Na szczęście później już każdy miesiąc zaczął wychodzić na plus, tak jak w ciągu zeszłego roku. Teraz mamy bardzo dobry sezon i liczymy, że cały rok zakończymy takim samym obrotem jaki był w zeszłym roku, co uznamy za bardzo duży sukces. Poza produktami z Włoch sprowadzamy produkty z Czech, Słowacji oraz Turcji. Tam sytuacja wyglądała tak jak u nas czyli produkcja szła razwolniej, a raz szybciej.Większych dużych problemów w tym przypadku nie mieliśmy. Dużo produktów ściągamy z Włoch i to był dla nas kłopot.

WH: Uważam, że sytuacja z coviedm wcześniej czy później się ustabilizuje, a obecnie trzeba myśleć o tym co nieuchronne czyli o czasie wejścia w życie Ekoprojekt 1 stycznia 2022 roku. W prawdzie wiele polskich regionów wybiegło przed szereg i już od jakiegoś wprowadziło ograniczenia i w zakresie użytkowania kominków i pieców przez uchwalenie uchwał mających na celu poprawę powietrza. Czy produkty, które produkujecie czy oferujecie spełniają wymogi Ekoprojektu?

RD: U nas sytuacja była o tyle ułatwiona, że mamy do czynienia z kotłami, w przypadku których Ekoprojekt wszedł w życie już w 2020 roku. Był wprowadzany pod postacią 5 klasy kotłów, więc mamy już z tym doświadczenie. W własnych doświadczeń wiemy, że trzeba myśleć perspektywicznie. W związku z tym, że jesteśmy stosunkowo młodym producentem od pierwszych wdrażanych wkładów kominkowych i piecyków wszystkie robiliśmy od razu zgodzie z Ekoprojektem, dlatego wszystkie nasze produkty posiadają certyfikaty i w ofercie nie mamy żadnego urządzenia niespełniającego wymogów. Doświadczenie z branży kotlarskiej i kotłów na biomasę i pellet ułatwiło nam tą sytuację. Bazując na doświadczeniu projektowaliśmy od początku w ten sposób. Tak na marginesie jestem zdecydowanym zwolennikiem kotłów i urządzeń do spalania na biomasę , gdyż jest to odnawialne źródło energii.

PW: Uważam że drewno, biomasa, pellet to przyszłość. Jeśli chodzi o nasze kominki i piecyki na drewno, jak również kotły na pellet wszystkie spełniają wymagania Ekoprojektu. Sto procent naszej oferty spełnia wszelkie normy emisji, także jesteśmy spokojni w tej kwestii.

WH: Czy zajęcie się rozwiązaniami technicznymi czyli spełnianiem wymagań Ekoprojektu nie odbiło się na zaniedbaniu estetyki urządzeń. Dla klienta ważna jest jakość techniczna, ale żeby przekonać go do zakupu trzeba mieć w ofercie coś estetycznego. Czy udało się to połączyć?

RD: Uważam, że z powodzeniem udało się to połączyć i  nie ma z tym problemu. My specjalizujemy się we wkładach stalowych, które od środka wyłożone są ceramiką. Uważam, że wygląda to bardzo estetycznie i raczej Ekoprojekt nie ma wpływu na stronę wizualną.

PW: My w przeciwieństwie do Pana Roberta jesteśmy importerem czyli sprzedajemy i reprezentujemy marki na rynku polskim. Nie produkujemy, ale oferując nasze produkty i mając kontakt z producentami zauważamy, że nie było żadnego kłopotu żeby Ecodizajn czyli projektowanie typowo techniczne mające na celu jak najczystszą emisję spalin i wysoką wydajność wpłynął w jakimś stopniu na estetykę.

WH: Branża kominkowa ma szczęście, że jeszcze przed pandemią mogły odbyć się prezentujące nowości Targi Progetto Fuoco w Weronie i Targi Kominki w Poznaniu. Był to początek sezonu, a jak wyglądała sytuacja później? Czy w związku z trudnościami spowodowanymi covidem mieliście w tym roku jeszcze czas na zaproponowanie klientom nowości czy skoncentrowaliście się raczej na poprawianiu struktur, jakości, a może zwiększeniu udziału internetu w prowadzeniu firmy?

RD: W naszym dziale konstrukcyjnym pracuje około trzydziestu inżynierów, projektantów, konstruktorów. Stale pięć z nich zajmuje się rozwojem nowych kominków, wkładów i piecyków pelletowych. Pracujemy też intensywnie nad kominkami gazowymi. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale myślę, że na przełomie kwietnia/maja nasz katalog się po raz kolejny zmieni. Dojdzie przynajmniej 5-6 ciekawych, mam nadzieje konkurencyjnych i podobających się klientom urządzeń.

PW: Marki, które reprezentujemy przygotowały na ten rok sporo nowości. Cała grupa MCZ wprowadziła zarówno nowe rozwiązania techniczne jak i nowe modele. Większość naszych urządzeń czyli MCZ, Red czy Cadel jest już sterowana przez wi-fi w standardzie, bez żadnych dopłat. Tak samo Thorma czy Kobok wprowadziły kilka nowych produktów. Marka Kobok wprowadziła np. serię Eko – ekologiczną, a zarazem ekonomiczną. Mamy nowe produkty w ofercie, sprzedajemy je i jesteśmy zadowoleni.

WH: Sezon targowy właściwie zakończył się na Weronie. Później kontakty zostały ograniczone na skutek lockdownu i ograniczeń w podróżowaniu, które trwają do dzisiaj. Obecnie jest bardzo trudno o kontakt z potencjonalnymi klientami. Co robicie, żeby wypełnić tą lukę, kiedy nie ma regionalnych targów i są ograniczone podróże?

RD: Przede wszystkim na ile możemy to podróżujemy. Jeśli chodzi o nasz polski dział handlowy pracujemy zupełnie normlanie, pilnując wszelkich standardów bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o sprzedaż zagraniczną i poszukiwanie nowych klientów, wykorzystujemy targi w Weronie. Pozyskaliśmy tam kilkadziesiąt kontaktów i tak na prawdę jeśli chodzi o sprzedaż zagraniczną bazujemy na tych kontaktach. Wiadomo, że jest trudno bo np. klienci z Rosji nie mogą przyjechać, a bardzo by chcieli. Tak samo klienci z Mongolii czy Grecji. Nie zawsze wynika to z zabraniających przepisów. Ludzie się po prostu boją i trochę potencjału z tych targów zostało przez tą sytuacje zmarnowane, ale walczymy i robimy co możemy. Natomiast w Polsce działamy w miarę normalnie i jest w porządku.

PW: Nasi handlowcy cały czas jeżdżą. Jedynie na początku kwietnia chwilę zostali w firmie, ale do tej pory, jeszcze przez kilka miesięcy udało nam się nawet zrobić kilka szkoleń w realu z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Jedyny kłopot jaki mamy to to, że nie możemy porozmawiać z naszymi dostawcami i przyjaciółmi. Z zagranicą kontakt przeszedł na zoomy i innego typu programy, ale takie spotkanie na pewno nie zastąpi spotkania twarzą w twarz z naszymi dostawcami. Tak samo co roku organizowaliśmy wyjazdy do naszych przyjaciół we Włoszech czy właśnie do Turcji miał być zorganizowany taki wyjazd. W tym roku nic z tego nie wyszło. Liczymy, że w przyszłym roku już będzie dobrze.

WH: Patrzycie na branżę od jakiegoś czasu i to dość szeroko. Jakich tendencji kominkowych, według Was, można spodziewać się w najbliższym czasie?

RD: My jesteśmy nastawieni optymistycznie. Na kolejny rok mamy plany, aby zrobić wzrost, może już nie taki gwałtowny jak w latach poprzednich na poziomie 100%, ale jak będzie to 30%, to będziemy zadowoleni. Mamy nadzieję, że sytuacja pozwoli, aby zacząć współpracę z naszymi zagranicznymi klientami. Liczymy bardzo na rynek rosyjski, gdzie działania rozpoczęliśmy już jakiś czas temu, ale przez pandemię sytuacja została mocno zastopowana. Rynek wschodni jest dla nas bardzo obiecujący, bo bardzo ładnie układa nam się także współpraca z Białorusią. Mamy plany na zwiększenie udziału kominów w całości produkcji. Przewidujemy wzrost między 30 a 50%. Jest to ambitny plan. 

PW: Prawda jest taka, że od 7-8 lat z roku na rok nasze wzrosty sprzedaży szły na poziomie 30%. W tym roku za sukces uznamy utrzymanie obrotu z zeszłego roku. Jednak już na przyszły rok planujemy znowu kolejny wzrost. Mamy nowe produkty, kolejnego dostawcę, czyli kotły na pellet z Serbii, ale na kominki też planujemy wzrost sprzedaży. Posiadamy bardzo dobre produkty i wydaje mi się, że w związku z tym, że szczepionki wejdą w życie, to normalna sytuacja wróci do normy. Zresztą mogę powiedzieć, że na chwilę obecną bardzo dużo ludzi stara się o kredyty na budowę domu, mimo że jest niepewna sytuacja. Wiem z kilku banków, że zapytań jest bardzo dużo, a więc liczę na to, że kolejne lata będą bardzo dobre dla nas.

WH: Ten rok pokazał – mimo zastoju czy wręcz zamknięcia wielu dziedzin kompletnie – że budownictwo radzi sobie całkiem dobrze. Markety budowlane były ciągle otwarte. Szczególnie w nowych, niezamieszkałych obiektach brygady mogły bezpiecznie pracować, a wykonawcy dogadywali się między sobą tak, aby mijać się, więc inwestycje bardzo szybko powstawały. Dla branży był to nie najgorszy rok, bo nie było totalnego zastoju.

PW: Chciałbym powiedzieć, że jesteśmy wręcz szczęściarzami, patrząc na to, co dzieje się z innymi branżami. Osobiście nie wyobrażam sobie, jakbym miał teraz sieć restauracji, siłowni czy hoteli. W wielu branżach sytuacja jest tragiczna.

RD: Zgadzam się z wypowiedzią Pana Piotra. U nas sytuacja wygląda tak, że planujemy w przyszłym roku zainwestować w nową halę produkcyjną, tym razem w Kielcach. Postawiłem wszystko na jedną kartę i musi być dobrze. Stawiamy na odnawialne źródła energii i liczę na to, że mimo bardzo dużej konkurencji, poradzimy sobie dzięki mojemu kochanemu zespołowi. 

WH: Wydaje mi się, że postawienie na odnawialne źródła energii jest przyszłością. Mamy już pierwsze sygnały, że nawet Ci, którzy byli zwolennikami zupełnie innych rozwiązań, w tej chwili wracają do realiów i inaczej oceniają drewno, pellety czy kominki. Przez parę lat mieliśmy niezbyt przychylną atmosferę, ale to się zmienia. Czy też czujecie ten powiew świeżego wiatru? 

RD: Nas dotyczy to podwójnie, bo z jednej strony piecyki i kominki, a z drugiej – kotły na biomasę. Problem jest taki, że wielu aktywistów w Polsce nie traktuje drewna i pelletów jako OZE. Niektórzy wręcz oskarżają nas o doprowadzanie do 150 000 tys. zgonów rocznie, to są takie skrajności. Mam nadzieję, że jednak zdrowy rozsądek zwycięży. To, czego się bardziej obawiam, to że przepisy mogą nam utrudniać sprzedaż naszych urządzeń, które przecież są ekologiczne. Chodzi o przepisy ogólnokrajowe, jak i regionalne, jak np. krakowski zakaz stosowania paliw stałych łącznie z najnowocześniejszymi kotłami pelletowymi czy kominkami, które spełniają wymagania Ekoprojektu. To jest coś, czego najbardziej się obawiam, bo nie wierzę, żeby ludzie chcieli zrezygnować z kominków. Kiedyś sporo podróżowałem po świecie i w 90% domów, gdzie przebywałem, zarówno w  Nowej Zelandii, Niemczech, Francji czy w Anglii, wszędzie był kominek. I to wydaje mi się takie naturalne. 

PW: Od paru lat mamy złą prasę, jeśli chodzi o kominki. Media społecznościowe tworzy spora grupa ludzi, która udziela się w internecie. Miałem nawet przyjemność, a właściwie nieprzyjemność dyskutowania z pewnym panem w mediach społecznościowych, który zapytał się mnie, jak ja się czuję, zabijając ludzi. Uważał, że ja sprzedaję kominki i to jest złe. Na szczęście teraz OSKP przy Piotrze Baturze zorganizowało się. Wydaje mi się, że to są bardzo dobre działania i dobry kierunek. Na pewno zagrożenie, jakie ja widzę dla kominków, to fakt, że ludzie, którzy mają po 30 lat i budują domy, myślą bardziej o pompie ciepła niż o kominku. Kominek jest na którymś tam miejscu, a jeszcze 10-15 lat temu kominek był obowiązkowy. Deweloperzy również budują domy bez pamięci np. o kominie pod kominek. I tu jest duża praca właśnie Świata Kominków, mnie jako importera, Pana Roberta i innych producentów, żebyśmy cały czas przypominali, że kominek jest po prostu też potrzebny.

WH: Człowiek, który ma kominek lub spędził przy nim choć parę godzin prowadząc miłą rozmowę, pijąc wino czy załatwiając interesy, nigdy nie powie nic złego o kominku. Można mówić, że czasem jest to kłopotliwe, bo trzeba drewno przygotować itd., ale nie będzie kominka negował jako takiego, więc – według mnie – Ci ludzie, którzy tak intensywnie negują kominki, robią to ze zwykłej zawiści.  Czy zgadzacie się z moją opinią?

RD: U nas w Polsce problemem, z którym się ciągle spotykamy, są nieszczęsne kopciuchy. Trudno się dziwić ludziom, nawet tym z rządu, którzy przejeżdżając przez wsie i prowincje, widzą kłęby czarnemu dymu. Wszystkim nam to przeszkadza i mnie się wydaje, że niektórzy uważają, że taki dym wydobywa się też z kominków. A tak nie jest, szczególnie w przypadku tych nowoczesnych. Drugą sprawą jest to, że w kominkach trzeba umiejętnie palić i odpowiednim opałem, dlatego trudno z tym walczyć. Często też spotykam się z opiniami, że w kominku można spalać śmieci, ale jeśli mowa o nowoczesnym kominku za kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, to nie wyobrażam sobie, żeby ktoś spalał w nim śmieci, bo to nawet szkoda jest tego urządzenia. 

PW: Ja uważam, że na pewno spalanie w kominkach czegoś innego poza drewnem to jest margines. Na pewno bardzo dużo jest starych kotłów, do których ludzie wrzucają dużo złych rzeczy. Po pierwsze, my jako branża kominkowa, jesteśmy z 3 lata do tyłu, bo nie zaczęliśmy się bronić, gdy zaczęła się ta nagonka na kominki. No i teraz importerzy, producenci, wszyscy podwijamy rękawy i pracujemy na rzecz tego, żeby kominek był dobrze oceniany. Ten tort jest duży, tutaj każdy się zmieści, każdy ma swoje miejsce, ale nie możemy pozwolić, żeby kominek był cały czas pokazywany jako palenisko otwarte i jako takie, do którego można wrzucić wszystko. 

WH: Wydaje mi się, że dużym problemem jest to, że ekspertami we wszelkich działaniach władz centralnych czy lokalnych są doradcy, którzy o kominkach bardzo mało wiedzą, i jest to bardzo dziwne. Ostatnio nawet usłyszałem od obecnego ministra o komikach opalanych węglem. Jeżeli ktoś zna takie kominki, to niech się przyzna, bo my nie znamy. Wiedza na temat parametrów kominka zamknęła się gdzieś na etapie otwartego paleniska. Na tej bazie tworzone są wszelkie ruchy antykominkowe. Na tej bazie tworzone są programy lokalne i na niej, niestety, poruszają się władze centralne.

RD: Nie jestem w stanie zrozumieć tego zacietrzewienia niektórych grup aktywistów. Nie rozumiem, dlaczego oni tak bardzo walczą z kominkami. Wiadomo, że bardzo często za tymi aktywistami stoją jakieś grupy lobbystów. Kominek jest rzeczą dodatkową, on nikomu w niczym nie przeszkadza. Najczęściej jest dodatkowym, rekreacyjnym źródłem ciepła i radości. Nie rozumiem, dlaczego jest taka nagonka na kominki. 

PW: Tak samo nie rozumiem, dlaczego kominki tak bolą przeciwników OZE z biomasy. Konkurencją dla pomp ciepła jest kocioł na pellet, który ogrzewa cały dom. Kominek, po pierwsze, prawnie nie może być jedynym źródłem ogrzewania. Kominek jest teraz dekoracją. Służy do tego, aby jesienią czy wiosną przepalić troszeczkę, podgrzać temperaturę. Ogrzewać ma inne źródło, i ja tej agresji nie rozumiem. Druga rzecz jest taka, że jeżeli branża kotłów gazowych czy pomp ciepła posiada lobbystów, to nie jest to niczym złym. Lobbyści są oficjalnie chociażby w Brukseli. My też ich musimy mieć, bo jeżeli wszyscy będą mówić, że kominki są złe, a my się nie odezwiemy, to jest po wszystkim. 

WH: Wbrew pozorom i oskarżającej nagonki, kominki i ich użytkowanie przynosi znaczne oszczędności krajowi. Dla mnie jest to dziwne, że krytykuje się rozwiązania, które na prawdę dają wielkie pieniądze i oszczędzają je w skali kraju. 

RD: Każdy kij na dwa końce, być może ktoś chciałby tę energię z innych źródeł sprzedawać w większej ilości. Powinniśmy dążyć, jako społeczeństwo, do zrównoważonego rozwoju i powinno być miejsce i dla pomy ciepła, i dla kotła gazowego czy na pellet i, oczywiście, dla kominka. 

PW: Kominki ogrzewają pewną część naszego kraju, ale jeżeli jest zła prasa, która mówi, że drewno jest złe, truje, wręcz zabija, to odstrasza potencjalnych klientów. Poza tym jest to fajny kawałek tortu chociażby dla kotłów gazowych czy pomp ciepła. My w swojej ofercie mamy i kominki, i pompy ciepła, a także kotły gazowe. Staramy się zawsze dobrać jak najlepsze urządzenie dla klienta, które jemu będzie pasowało.

Nowe warunki techniczne – szansa dla biomasy?

Wchodzące w życie w styczniu 2021 roku nowe warunki techniczne, mają szansę wywrócić do góry nogami w Polsce kwestie preferowanych źródeł energii. W odstawkę idzie nie tylko węgiel, ale również gaz. Najkorzystniejsze okazuje się ogrzewanie biomasą drzewną (drewno, pellet). Wskaźniki dla poszczególnych źródeł ciepła są narzucone przez Unię Europejską, a biomasa drzewna jest najkorzystniejsza zaraz po energii słonecznej, geotermalnej i wiatrowej. To ogromna szansa dla branży. Pytanie: czy będziemy umieli z tą informacją trafić do projektantów budynków jednorodzinnych i do samych klientów?

Warunki techniczne – co to jest?

Warunki techniczne to rozporządzenie, które reguluje sposób, w jaki mają być projektowane i wykonywane budynki (nie tylko mieszkalne) w Polsce. Jest to dokument o znacznie większej szczegółowości niż Prawo Budowlane. No i też częściej się zmienia, co nie jest jego zaletą. Producenci powinni obserwować zmieniające się zapisy po to, aby wiedzieć, w jaki sposób projektować swoje wyroby, by można je było później legalnie zastosować w budownictwie (zwłaszcza że wiele firm lobbujących próbuje, całkiem skutecznie, przemycać różne zapisy i rozwiązania, np. próby dopuszczenia na rynek kominów z plastiku do urządzeń gazowych).

Promowana energia odnawialna w WT

Warunki techniczne zakładają stopniowe dochodzenie w Polsce do budownictwa niskoenergetycznego, pasywnego, a nawet zeroenergetycznego (lub plus-energetycznego), czyli de facto takiego, który na potrzeby grzewcze, wentylacji i c.w.u. (i chłodzenia w lecie) nie będzie potrzebował w zasadzie żadnej energii pierwotnej (nieodnawialnej), a nawet będzie produkował nadmiar energii.

Od stycznia 2021 roku wskaźnik EP (energii pierwotnej nieodnawialnej) wynosić ma nie więcej niż 70 kWh/m2/rok. To bardzo restrykcyjny warunek, który sprawia, że projektant budynku musi się nieźle nagimnastykować, aby nowe wymagania spełnić i to nie tylko wybrać rozsądnie projekt, dobrze izolować, odzyskiwać energię (wentylacja mechaniczna z rekuperacją), ale przede wszystkim w jak największym stopniu zasilać dom energią odnawialną. Te 70 kWh/m²/rok to bardzo mało, a spełnienie tego wskaźnika przez projektanta i inwestora to nie lada wyczyn, zwłaszcza gdy chce w budynku zastosować ogrzewanie prądem, który w Polsce jest z węgla (modne ostatnio pompy ciepła), albo gazem.

Dlaczego? Ano dlatego, że nakład energii (końcowej, który później służy do wyliczenia energii pierwotnej – ale w to nie ma co bardzo wchodzić, aby nie komplikować), który wynika z obliczeń, musi zostać przemnożony przez tzw. współczynnik (współczynnik nakładu nieodnawialnej energii pierwotnej dla poszczególnych nośników energii), a ten jest dla gazu wysoki (1.1), dla prądu bardzo wysoki (3.0), natomiast w przypadku biomasy niski (0.2). Dla lokalnych odnawialnych źródeł energii, jak energia słoneczna, wiatrowa czy geotermalna, ten współczynnik wynosi 0.

Więc nawet jeśli projektantowi wyjdzie z wyliczeń, że budynek zużywa mało energii, ale ta jest dostarczona z gazu, no to musi to przemnożyć razy 1.1, a jak z prądu – to razy 3! Powoduje to, że aby spełnić wymagania WT, musi robić ogromne akrobacje, by zmniejszyć zapotrzebowanie na energię (może więc zaproponować panele fotowoltaiczne, ograniczyć straty na wentylacji projektując rekuperację, może też zaprojektować mniej okien albo ustawić budynek z dużymi przeszkleniami w kierunku południowym). Kiepska to dla inwestora wiadomość, gdy się dowie, że nie będzie mógł mieć okien dachowych albo musi inaczej budynek postawić, bo tak projektantowi wyszło z wyliczeń.

No chyba, że zamiast gazu zainstaluje kocioł na pellet. Wtedy ma zdecydowanie więcej opcji, nie dość, że nie musi rezygnować z żadnych wygód i planów, to nawet może sobie pozwolić na zainstalowanie klimatyzatora, a nawet ogród zimowy zrobić w domu. To ważne, zwłaszcza gdy potencjalny inwestor nie jest krezusem i liczy każdą złotówkę. A to wszystko dlatego, że wynik obliczeń energetycznych mnoży się, celem obliczenia energii pierwotnej, przez 0.2! (to 0,2 jest tylko dlatego, że kocioł pobiera energię elektryczną do obsługi i sterowania).

Co ważne, kocioł na biomasę nie musi nawet być megaekstrasprawny, bo zapas na wskaźniku jest na tyle duży, że wymagania spełnione są bez większych problemów. Można uzyskać wskaźnik EP poniżej 70 kWh/m²/rok nawet stosując wentylację grawitacyjną (ok. 40 kWh/m²/rok dla domu o powierzchni 115 m²).

No, ale jak mamy zestawić rozsądny wybór inwestora do typowego domu:
• kocioł na pellet;
• wentylacja mechaniczna lub hybrydowa; dobra izolacja + przyzwoite okna, gdzie za ten kocioł z osprzętem, rekuperator (lub hybrydy) i styropian zapłaci, powiedzmy, w sumie 100 tys. zł, z koniecznością wydania pewnie z 300 tys. zł na bardzo promowane ostatnio: pompę ciepła z wymiennikiem gruntowym, ultraszczelne okna, rekuperator i masę paneli fotowoltaicznych z magazynem energii, aby uzyskać podobny wskaźnik?

Te większe wydatki już nie zwrócą się w okresie rozsądnej eksploatacji technicznej urządzeń (30 lat, choć pewnie mniej, bo przecież pompa ciepła zepsuje się wcześniej). Żadne „Czyste powietrza” czy „Moje prądy” nie pomogą, bo cały czas mamy ogromne inwestycje. No i musimy godzić się na wyrzeczenia w projekcie budynku (np. mniej okien).

Szansa?

Potencjalnie przyszłe lata dla branży biomasowej mogą być nie tylko walką o przeżycie, ale okazją do rozwoju! Jeśli tylko będzie dozwolone ich stosowanie (bo np. w Krakowie osoba budująca dom musi teraz de facto wydać masę pieniędzy na to, aby budynek spełniał wymogi WT 2021, ponieważ nie ma możliwości zrobienia tego z kotłem na pellet). Aby tak się stało, musimy trafić jako branża z tą informacją do klientów i to jeszcze zanim powstanie projekt budowlany. To może okazać się problematyczne. Wchodząc z kolei nieco już w teorie spiskowe, zobaczcie, jak wiele branż może ta nasza biomasa uwierać, jeśli tylko zostanie od niej odklejona łatka „truciciela”.

UWAGA!
Oczywiście spełnienie wymagań to jedno, a zdrowy rozsądek to drugie. Nikt przecież nie będzie budował nieocieplonych domów z wentylacją grawitacyjną i jednoszybowymi oknami i z kotłem na pellet tylko dlatego, że dom spełni wtedy wymagania WT. Warunki nie mówią o aspekcie ekonomicznym, więc wiadomo też, że wyposażać się będzie budynki tak, aby za ogrzewanie też mało płacić co miesiąc.

Ważne współczynniki
Warunki Techniczne przypisują różnym źródłom energii swoistą punktację, zależną głównie od ich emisyjności i stopnia odnawialności. Im punktacja wyższa, tym gorzej, tym trudniej z danym źródłem ciepła osiągnąć wymagany Warunkami Technicznymi maksymalny możliwy nakład energii nieodnawialnej. Według punktacji w Warunkach Technicznych biomasa jest drugim najlepszym (po energii słonecznej, wiatrowej i geotermalnej) źródłem energii.

Łukasz Darłak

Praca zdalna – zasady organizacji i obowiązki stron

Epidemia COVID-19 wprowadziła wiele zmian, również odnośnie pracy. W wielu miejscach – tam, gdzie jest to możliwe – pracownicy przeszli w całości lub części na pracę zdalną. W przypadku firm kominkowych nie zawsze jest to możliwe. Szczególnie w zakresie prac magazynowych, usługowych i serwisowych praca zdalna nie jest możliwa. Stąd też wyłączenie szeroko rozumianej branży budowlanej z lockdownu. Tym niemniej jest część prac, aktywności firm, które mogą być wykonywane zdalnie i wówczas powinno się to odbywać zgodnie z prawem. Tarcza Antykryzysowa usankcjonowała przede wszystkim konieczność jej stosowania i określiła podstawowe warunki jej świadczenia. Teraz trwają prace nad wprowadzeniem odpowiednich przepisów kodeksowych.

Praca zdalna to najbezpieczniejszy system wykonywania obowiązków zawodowych w czasie pandemii COVID-19. Zapewnia niezbędny dystans społeczny, którego nie da się zagwarantować tak w wielkich biurowcach, jak i w niewielkich pomieszczeniach małych firm. Zanim usankcjonowała ją Tarcza Antykryzysowa 1.0, wielu pracowników swoje obowiązki zawodowe już wykonywało w domu.

Zapisy Tarczy 1.0, dotyczące pracy zdalnej, były jednak tak lakoniczne, że wymagały doprecyzowania. Problem ten miała rozwiązać Tarcza 4.0, ale zrobiła to tylko częściowo. Tymczasem okazało się, że praca zdalna ma tyle zalet, że najwyraźniej pozostanie z nami na stałe.

Praca zdalna, czyli jaka?

Przepisy antycovidowe pracę zdalną definiują jako wykonywanie pracy określonej w umowie o pracę poza miejscem jej stałego wykonywania. Gdzie dokładnie, tego nie określa ani Tarcza 1.0, ani 4.0. Pracownik może zatem swoje zadania zawodowe wykonywać równie dobrze w domu, jak i w wynajętym do tego celu biurze. Może też pracować, siedząc w kawiarni i popijając kawę.

Żadna z Tarcz nie określa też, jak długo pracownik może pracować zdalnie. Pracodawca musi jednak oznaczyć jakoś czas, w którym system ten będzie obowiązywał. Może go zdefiniować jednoznacznie, ale może też uzależnić go od czynników od siebie niezależnych. W pierwszym przypadku mogą to być na przykład 3 miesiące, w drugim – okres trwania zagrożenia epidemicznego.

Przepisy tarczowe nie precyzują też, na czym dokładnie praca zdalna polega. To znaczy nie określają, w jaki sposób pracownik ma ją wykonywać. Preferowana jest praca wykonywana przy pomocy urządzeń elektronicznych. Równie dobrze jednak pracownik zdalnie może prowadzić dokumentację papierową dostarczaną mu na przykład przez kuriera. Przepisy tego nie wykluczają. A zgodnie z Tarczą 4.0 praca zdalna to także wytwarzanie i świadczenie usług materialnych (tj. oddziałujących na dobra materialne, takie jak remont, budowa czy naprawa telewizora).

Praca zdalna na wniosek czy na polecenie?

Przede wszystkim wtedy, gdy pracownik ma odpowiednie umiejętności, możliwości lokalowe i techniczne do świadczenia pracy w ten sposób. Musi to być też taki rodzaj pracy, którą w ogóle zdalnie może wykonywać (nie może to więc być obsługa kasy fiskalnej, montaż przy taśmie produkcyjnej itp.). A może to robić zarówno na polecenie pracodawcy, jak i wnioskować o pracę zdalną. Zawsze jednak są to zdarzenia o charakterze indywidualnym. Pracodawca musi polecenie pracy zdalnej wydać oddzielnie każdemu pracownikowi – nawet jeżeli jej zasady ustalił w regulaminie pracy. Pracownicy także muszą wnioskować o pracę zdalną każdy osobno.

Ze względu na okoliczności wprowadzenia możliwości pracy zdalnej i celu, jakiemu ma ona służyć (przeciwdziałanie pandemii), polecenie, które jej dotyczy, pracodawca może wydawać:

• z dnia na dzień (ale może też uprzedzić pracownika wcześniej o przejściu na zdalny system pracy);
• wielokrotnie (okresy pracy zdalnej mogą, jednak nie muszą, być przerywane okresami pracy stacjonarnej, ale zawsze muszą trwać przez oznaczony czas).

Przepisy nie wymagają, aby polecenie czy wniosek miały formę pisemną. Dla własnego bezpieczeństwa tak pracodawca, jak i pracownik powinni ją jednak stosować.

W pierwszym przypadku pracodawca w ogóle nie powinien wydawać polecania pracy zdalnej. W drugim jeżeli chce, aby taki pracownik przeszedł na tryb zdalny, powinien „zorganizować” mu odpowiedni lokal (np. wynająć pomieszczenie na biuro) i dostarczyć niezbędne narzędzia.

Odpowiedzi odmownej może udzielić także pracodawca, gdy pracownik złożył wniosek o pracę zdalną. Pracownik nie może ani żądać, ani wymuszać na pracodawcy pracy w systemie zdalnym. Jest to bowiem system, z którego pracodawca może, ale nie musi skorzystać.

Podstawa prawna: art. 3 ustawy z 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (Dz.U. z 2020 r., poz. 374 ze zm.).

UWAGA!
Pracownik może odmówić wykonywania pracy zdalnie. Odmowa ta jest zasadna w dwóch przypadkach:
• gdy jest to praca tego rodzaju, że zdalnie wykonywać się jej nie da;
• gdy pracownik nie ma odpowiednich możliwości lokalowych i sprzętowych do wykonywania czynności zawodowych poza stałym miejscem pracy.

Praca zdalna a obowiązki pracodawcy

Część obowiązków pracodawcy w zakresie organizacji pracy zdalnej określają już przepisy Tarczy 1.0. Zgodnie z nimi to pracodawca odpowiada za:
• ustalenie zasad organizacji pracy zdalnej;
• zapewnienie pracownikowi jej wykonywania zgodnie z zasadami BHP;
• zagwarantowanie bezpieczeństwa danych niezbędnych do jej wykonywania, w tym danych osobowych.

Tarcza 4.0 zobowiązała natomiast pracodawcę do zapewnienia pracownikowi materiałów, narzędzi i sprzętu, które są niezbędne do wykonywania danej pracy zdalnie. Wlicza się w to na przykład nie tylko udostępnienie komputera czy laptopa, ale też drukarki i papieru, jeżeli są potrzebne pracownikowi do pracy.

Obowiązkiem pracodawcy jest także obsługa logistyczna pracy zdalnej. Jeżeli zatem pracownik musi na przykład otrzymywać dokumenty bądź materiały za pośrednictwem kuriera i odsyłać je w ten sam sposób, za organizację przesyłek odpowiada pracodawca.

Organizując pracę zdalną, pracodawca powinien pamiętać także o ewentualnym zwrocie kosztów, jakie ponosi w związku z nią pracownik. Dotyczy to zwłaszcza pracowników pracujących we własnym domu i na własnym sprzęcie. Ponoszą w związku z tym zwiększone opłaty na media, a ich sprzęt ulega zużyciu itp. Obowiązek zwrotu kosztów poniesionych na wykonywanie czynności służbowych nakłada na pracodawcę art. 77 Kodeksu pracy.

UWAGA!
Pracując zdalnie, pracownik może korzystać ze swojego sprzętu, o ile obie strony (pracownik i pracodawca) wyrażą na to zgodę. Ustawodawca dopuszcza takie rozwiązanie pod warunkiem, że nie narusza ono ochrony informacji poufnych oraz prawnie chronionych. Pracodawca musi zatem zadbać o to, żeby wykorzystanie narzędzi prywatnych w pracy zdalnej nie stanowiło zagrożenia m.in. dla:
• danych osobowych;
• tajemnic firmy;
• informacji, których ujawnienie mogłoby działać na szkodę firmy.

Praca zdalna obowiązki pracownika

Zasadniczo obowiązki pracownika pracującego zdalnie pozostają takie same jak dotychczas. Wykonuje on zatem zadania objęte zawartą z nim umową o pracę. Dla pracodawcy oznacza to, że nie może on polecić pracownikowi wykonywania innych obowiązków, niż te, na które się z nim umówił, gdy go zatrudniał. Gdyby chciał to zrobić, musi najpierw wypowiedzieć pracownikowi dotychczasowe warunki pracy.

Dodatkowym obowiązkiem, który na pracownika nakłada Tarcza 4.0, jest ewidencjonowanie czynności wykonywanych zdalnie. Obowiązek ten nie pojawia się jednak automatycznie. Pracownik prowadzić ewidencję czynności musi tylko wtedy, gdy takie polecenie wyda mu pracodawca. Formę i częstotliwość takiej ewidencji określa również pracodawca.

Praca zdalna do Kodeksu?

Wszystko wskazuje na to, że tak. Prace nad uregulowaniem systemu pracy zdalnej w Kodeksie pracy już trwają. Niespodziewany test, jaki ten system przeszedł z konieczności, wielu pracodawcom w krótkim czasie uświadomił i udowodnił zalety pracy zdalnej. Potwierdzają to badania przeprowadzone dla Rzetelnej Firmy i Krajowego Rejestru Długów. Jako najważniejsze korzyści płynące z pracy zdalnej badani wskazywali:
• lepszą organizację pracy;
• większą efektywność pracy;
• oszczędności finansowe;
• większą elastyczność pracy.

W nowelizowanym Kodeksie pracy praca zdalna ma zastąpić telepracę. Ministerstwo Pracy proponuje, aby jej zasady były uzgadniane przez pracodawcę i reprezentację pracowników. Generalnie mogłaby być ona wykonywana zarówno incydentalnie, jak i stale, w zależności od potrzeb stron.

Tak jak teraz, pracodawca będzie mógł wydać polecenie pracy zdalnej, a pracownik ubiegać się o zdalny tryb pracy. Uprzywilejowani w tym zakresie będą rodzice dzieci poniżej 3 roku życia. Na ich wnioski pracodawca nie mógłby odpowiedzieć odmownie. Jednym wyjątkiem byłaby sytuacja, w której wykonywanie danej pracy zdalnie jest niemożliwe ze względów organizacyjnych bądź ze względu na rodzaj pracy.

W odróżnieniu od dotychczasowych przepisów nowelizacja zakłada, że pracownik pracujący zdalnie będzie współodpowiedzialny w zakresie BHP. W projekcie znalazł się bowiem przepis, zgodnie z którym to on będzie odpowiadał za organizację swojego stanowiska pracy. Przechodząc na pracę zdalną, będzie musiał też podpisać dwa oświadczenia, w których potwierdza, że:
• dysponuje odpowiednimi warunkami lokalowymi i technicznymi do
wykonywania pracy zdalnej;
• zapoznał się z przygotowaną przez pracodawcę oceną ryzyka zawodowego oraz informacją zawierającą zasady bezpiecznego i higienicznego wykonywania pracy zdalnej.

Największe wyzwania w nowelizacji Kodeksu pracy
Chociaż wprowadzenie pojęcia pracy zdalnej do Kodeks pracy wydaje się nieuniknione, nie jest to zadanie łatwe. Ustawodawca musi rozwiązać kilka bardzo istotnych problemów, które dotyczą:
• ochrony danych osobowych oraz informacji niejawnych i poufnych, zwłaszcza w sytuacji, gdy pracownik korzysta z własnego sprzętu np. do komunikacji zdalnej;
• ryzyka nadregulacji pracy zdalnej – nadmierne obwarowania możliwości świadczenia pracy zdalnie mogą zniwelować korzyści, jakie ten tryb ze sobą niesie;
• sprecyzowania pojęć nierozerwalnie związanych z pracą zdalną, takich jak „warunki lokalowe”, „warunki techniczne” czy „postać elektroniczna”;
• katalogu czynności, których zdalnie nie będzie można wykonywać;
• systemu kontroli pracy zdalnej wykonywanej poza domem pracownika (może to być wynajęte biuro, ale może to też być i kawiarnia…).

Elżbieta Amborska