Od kilku już lat podejmujemy różne działania i występujemy przeciw ograniczaniu możliwości budowy pieców i kominków pod zarzutem przyczyniania się przez nie do zanieczyszczania powietrza. Z troską o całą branżę tłumaczymy decydentom i autorom lokalnych programów ochrony powietrza (POP), że budowane przez nas piece i kominki spełniają europejskie normy emisyjne (Ekoprojekt) i nie powodują – zarzucanej nam – szkodliwości dla środowiska naturalnego i zdrowia ludzi.

Dziwimy się też i nie możemy zrozumieć, dlaczego działania te nie odnoszą spodziewanego efektu – decydenci, ze wsparciem samozwańczych tzw. ekologów, są jakby „nieprzemakalni” i całkowicie odporni na wysuwane przez nas merytoryczne argumenty za nieograniczaniem tego, co jest powszechnie uznawane i normalnie stosowane w całej Europie i na świecie. Dzięki żmudnej pracy zatrudnionych przez branżę ekspertów, znaleźliśmy w końcu przyczynę tego uporczywego trwania przy działaniach zmierzających do ograniczenia spalania drewna niemal do zera. Przyczyną okazało się błędne przyjcie do modelowania stężeń zanieczyszczeń tzw. wskaźnika emisji pyłu ze spalania drewna. Nie został on określony przez lokalnych decydentów, ale przez ekspertów, najwyższe krajowe autorytety, którzy na szczeblu centralnych państwowych instytutów odpowiedzialnych za ochronę powietrza w Polsce od 10 lat pobierają do obliczeń i modelowania matematycznego ten błędnie przyjęty wskaźnik. Małopolski Cech Zdunów i Zawodów Pokrewnych, wraz ze wsparciem całej krajowej branży, przygotował naukowo uzasadnioną ekspertyzę, w której rzeczowo wyjaśnił genezę popełnionego błędu metodologicznego. Błędne przyjęcie ponad 10-krotnie zawyżonej wartości wskaźnika z zupełnie innej metody
badawczej niż ta, w której podaje się wysokości pozostałych wskaźników dla paliw stałych (w tym dla węgla), doprowadziło – przez pomieszanie metod badawczych – do uzyskania kuriozalnie zawyżonych wyników obliczeń, które podają niemal 2-krotnie wyższą emisję ze spalania drewna w kominkach w porównaniu do typowych kotłów węglowych. Trudno więc się dziwić wszystkim, którzy chcą oddychać czystym powietrzem, że przyłączyli się do działań przeciwko spalaniu drewna, skoro oparli się na autorytecie najwyższych polskich ekspertów decydujących o krajowych działaniach dla ochrony środowiska.

W tej sytuacji przedstawiciele organizacji branżowych zwrócili się do władz rządowych – do właściwego Ministra nadzorującego odpowiedzialne za ten stan rzeczy służby urzędnicze i eksperckie – o jak najszybsze doprowadzenie do usunięcia popełnionego błędu metodologicznego i sprostowanie zawyżonych wyników obliczanego poziomu emisji pyłu ze spalania drewna. Różnice są zaś niebagatelne, bo przyjmuje się (w różnych latach) 400 – 550, a nawet 800 g/GJ, zamiast 37 – 74 g/GJ – nie mówiąc już o przyjmowaniu wartości z Ekoprojektu na poziomie 26 g/GJ – który spełnia dziś większość budowanych pieców i kominków. Jak długo zawyżony wskaźnik będzie stosowany, tak długo lobbyści i działacze będą wykorzystywać karygodnie zawyżony wskaźnik i prowadzić działania „naprawcze” oraz tworzyć programy ochrony powietrza, próbując wykluczyć stosowanie drewna jako OZE do celów indywidualnego ogrzewania domów.

Domagajmy się więc wszyscy jak najszybszego poprawienia tego błędu i naprawienia już wprowadzonych przez niego szkód dla naszej branży – spójrzmy na Kraków!

Jacek Ręka

Dodaj komentarz