Wokół szalała pandemia Covid-19 i wydawało się, że cały kraj zwolnił, a wszelkie aktywności zamarły… Ale nie w sprawie negacji drewna i kominków!

Może nie nocami, ale na – nie zawsze czytelnie zwołanych – sesjach online lub w maseczkach radni, podpierający się nieomylnymi „ekspertyzami” Alarmów Smogowych & Co., wnioskowali o wyroki śmierci na drewno i kominki. Najlepiej, na wszystko i od zaraz. W najlepszym razie, w aktach łaski, zezwalano, aby drewno i kominki mogły jeszcze kilka lat egzystować. „Egzystowanie” to nieprzypadkowe słowo, bo jak inaczej można powiedzieć o funkcjonowaniu urządzeń traktowanych podejrzliwie, pozbawionych sprawnego serwisu i perspektywy modernizacji. Takie opinie dominowały wśród radnych na lokalnych sejmikach.

Centralni decydenci ze stolicy też pogubili się w wyraźnym w publicznym odbiorze określeniu, czy drewno jest odnawialnym źródłem energii. Wprawdzie według opinii UE drewno to paliwo odnawialne, ale to nie jedyny przypadek, gdy z Brukselą polski rząd się nie zgadza, więc drewno pojawia się w wielu oficjalnych polskich dokumentach jako… paliwo stałe, na równi z węglem. Niekiedy padały nawet absurdalne słowa o „kominkach na węgiel”. Może jest to brak wiedzy, może po prostu chodzi o… pieniądze. Przecież gdyby uznać, że drewno jest paliwem odnawialnym, wymagałoby finansowego wsparcia, tak jak kolektory fotowoltaiczne i pompy ciepła. Czy chęć zaoszczędzenia kilku milionów mogła spowodować pomroczność urzędników?

Mimo wielkiej medialnej nagonki i mimo wspomnianych anty-kominkowych uchwał sejmików, zainteresowanie kominkami i drewnem nie spada, bo – na szczęście dla branży – wygrywa rozsądek.

A może to wpływ sugestii nieomylnego Alarmu Smogowego? Ta właśnie organizacja doradzała na wyłączność przy tworzeniu programu „Czyste Powietrze”. Doskonały to program nie jest, o czym świadczy około 15.000 starych kotłów węglowych, które wciąż działają w samej Warszawie, i astronomiczna wręcz liczba 61 (słownie: sześćdziesiąt jeden) prywatnych kotłów wymienionych w dziewięciu miesiącach tego roku w ramach programu. Może więc opinie Alarmu Smogowego nie są aż tak nieomylne, jak urzędnicy wszelkich szczebli uważają? Urzędnicy swoje, a życie toczy się dalej.

Wysokie ceny gazu i prądu oraz braki na rynku instalacyjnym sprawiają, że ludzie wolą pozostać przy swoich starych kotłach. Potwierdzają to informacje z rynku węgla, gdzie po polskie i importowane „czarne złoto” ustawiają się kolejki, jak za dawnych komunistycznych lat.

Jeśli mówimy o inflacji, przekraczającej 6%, to trzeba zaznaczyć, że na tę liczbę wpływają też spadające ceny lokomotyw i whisky, bo w sektorze paliwowym ceny benzyny, ropy, gazu i prądu rosną o wartości dwucyfrowe! Oczywiście, również i drewno, które – według ostatnio opublikowanych danych – jest obecnie w Lasach Państwowych o około 7,8% droższe niż rok temu. Jednak – mimo wszystko – ceny drewna, brykietu drzewnego oraz pelletów utrzymują się wciąż na rozsądnym i konkurencyjnym poziomie. W przypadku ogrzewania domów ma to znaczenie. W przypadku okazjonalnego korzystania z kominka bardziej liczy się przyjemność, niż każda złotówka, a znaczenie ma raczej dostępność dzięki lokalnemu pochodzeniu.

W rozmowach z producentami i dystrybutorami wkładów kominkowych i piecyków nie zanotowaliśmy informacji o przestojach i rażących brakach w kominkowym asortymencie. Dostępne są zarówno paleniska na drewno, jak i na pellety. Oczywiście, niemal wszystkie już od dawna spełniają wymogi dyrektywy Ekoprojekt, która od 1 stycznia 2022 roku będzie obowiązywała. Kominkowe firmy wykonawcze mają co robić, zamówień im nie brakuje. A to wszystko mimo wielkiej aktywności handlowców oficjalnie preferowanych pomp ciepła i fotowoltaiki oraz mimo sutych na nie dotacji.

Mimo wielkiej medialnej nagonki i mimo wspomnianych anty-kominkowych uchwał sejmików, zainteresowanie kominkami i drewnem nie spada, bo – na szczęście dla branży – wygrywa rozsądek.

Był czas, gdy wielu inwestorów zafascynowanych rozwiązaniami hi-tech i dotacjami zapominało nawet o zbudowaniu komina. Teraz wielu z nich, obserwując to, co dzieje się na rynku paliw, powraca… Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom mogą błąd naprawić niemal w każdej chwili i korzystać z niezawodnego kominka i z lokalnie pozyskiwanego drewna.

Kiedy wiosną i latem było ciepło czy wręcz upalnie, urzędnicy i samorządowcy mogli do woli rozprawiać o ogrzewaniu i podejmować do woli decyzje „na papierze”. Trudno kominkowej branży być obecnym na każdym zebraniu w każdej z 2477 gmin w Polsce i tam bronić kominków i drewna. Niekiedy to robiono w miarę skutecznie, ale wiosna i lato ogólnie była „ich”, przeciwników drewna. Mimo pojedynczych ciepłych dni, coraz częściej mamy do czynienia z nocnymi przymrozkami i obniżaniem temperatury w dzień. Nieuchronnie nadchodzi zima, czas, kiedy różne rozwiązania grzewcze mają możliwość sprawdzenia się nie w ministerialnych rozporządzeniach, nie w sejmikowych uchwałach, ale w realu, „w akcji”. Czy będzie to zima „nasza”, zima branży kominkowej, czas pokaże.

Witold Hawajski

redaktor naczelny magazynów Kominki PRO, Świat Kominków i portalu kominki.org

Przeczytaj inne felietony Witolda Hawajskiego: