Gdy pojawiły się w Polsce nowoczesne kominki „z wkładem”, rozpoczęcie działalności w nowej branży w zasadzie było proste. Niekiedy wystarczyło nawet na przysłowiowym kiosku z kwiatami czy warzywniaku zawiesić szyld „KOMINKI”, aby sięgnąć po grupę, która nie tylko pomidorka do śniadania czy tulipanów na imieniny potrzebowała, ale też kominka do swojego nowego domu. Kominki były bardzo pożądaną nowością rynkową i jak pewna VIP z branży mówiła – „sprzedawały się same” i nic nie trzeba było więcej robić. Cóż, te czasy mamy dawno za sobą. Zmieniły się kominki, zmieniły się firmy kominkowe, zmienili się kominkowi inwestorzy i użytkownicy. Kiedy to nastąpiło? W zasadzie proces zmian przebiega w sposób ciągły już od samego początku lat 90. XX wieku, więc trudno podać jakąś konkretną datę. Co jednak nie oznacza, że zmiany są regularne, planowe, miesiąc po miesiącu i rok po roku. Chociaż mamy już do czynienia z klientami, którzy kolejny, drugi czy trzeci kominek zamawiają, to wciąż są klienci, dla których jest to kominek pierwszy. Nawet jeśli obecnie dzięki internetowi zdobyć kominkową wiedzę jest łatwiej, to wcale nie oznacza, że zawsze będą to dobre i wiarygodne informacje. Aby się o tym przekonać, wystarczy wejść na liczne kominkowe fora pełne dobrych rad, jak również zwyczajnych bzdur.

Z pewnością rynek kominkowych produktów jest coraz bogatszy, bo to już nie tylko proste żeliwne wkłady, ale również wkłady stalowo-szamotowe o rozmaitych kształtach fasad, piecowe wkłady szamotowe, paleniska z płaszczem wodnym… Kiedyś niezwykłą rzadkością był dopływ powietrza zewnętrznego do paleniska, a obecnie to standard. Piecyki wolno stojące to już nie tylko stylowe formy ze Skandynawii, ale również modele z całej Europy, nie tylko żeliwne, ale i stalowe, o wyszukanym wzornictwie. Paleniska i piecyki na drewno, gaz, bioetanol, prąd czy pellety albo hybrydowe na drewno i pellety. Na dodatek coraz szerszy asortyment urządzeń ogrodowych. To już nie tylko wkłady i piecyki z importu, ale również, czy nawet przede wszystkim bardzo szeroki asortyment produktów made in Poland. Zamiast wełny mineralnej i płyt gipsowo-kartonowych dzisiaj wykonawcy niemal wyłącznie stosują płyty krzemianowe. Profesjonalne materiały zduńskie produkcji krajowej i znanych europejskich manufaktur niemal całkowicie wyeliminowały „zastępcze” kleje, fugi, kratki. Obok systemów rozprowadzania gorącego powietrza (DGP) są też wkłady z płaszczem wodnym współpracujące z centralnym ogrzewaniem.

Zmieniło się wzornictwo, a rustykalne kominki z drewnianą belką ustąpiły miejsca najpierw szlachetnym marmurom, a teraz minimalistycznym bryłom. Do łask wróciły kafle. Ceramika pełni nie tylko funkcję ozdobną, ale też pełnoprawną rolę akumulacyjną w piecach. W nowych piecach, jak również w odnawianych starych, które dostają swoje „drugie życie”. Nie tylko do pieców, ale również do kominków, a nawet piecyków trafiają rozwiązania akumulacyjne, a elektronika sterująca kominkiem czy piecem nikogo dzisiaj nie dziwi.

Oczekiwana z niepokojem faza przejścia na produkty spełniające wymogi Ekoprojektu została przez producentów i dystrybutorów pokonana z niewielkimi tylko problemami i dzisiaj wszystko, co jest oferowane w kominkowej branży, te wymogi europejskie spełnia. Ekologiczne, wydajne i „czyste” paleniska i piecyki to obecnie jeden z istotnych argumentów handlowych.

Pompa ciepła Wentor plus piecyk steatytowy Tulikivi

Te wszystkie zmiany techniczne i technologiczne musiały wpłynąć na sposób działania firm kominkowych. Współcześnie oczekiwania nabywców są znacznie wyższe, kominkarz czy zdun musi być bardziej wszechstronny, nie może tłumaczyć się brakiem wiedzy czy umiejętności. Aby wiedzę teoretyczną i praktyczne umiejętności zdobyć i pogłębić, należy uczestniczyć w szkoleniach, warsztatach, targach, jak również czytać branżowe informacje. I to zdecydowana większość firm robi. Aby pokazać potencjalnym klientom szeroki asortyment kominkowych produktów, nie wystarczy już stoisko metr na metr w handlowej galerii. Liczna grupa firm otworzyła więc własne obszerne salony kominkowe w atrakcyjnych miejscach. W większości przypadków oddzielona została ekspozycja i sprzedaż od instalacji i budowy. W salonach pracują handlowcy, niekiedy właściciele, a montaże u klienta robią wyspecjalizowane mobilne ekipy. Z internetu korzystają nie tylko osoby zainteresowane kominkami, ale też firmy. Dla wielu prowadzenie internetowej sprzedaży stało się istotnym elementem działalności.

Tak więc na pytanie, czy kominki i firmy kominkowe zmieniają się, odpowiedź jest oczywista – tak, zmieniają się. Jednak to wcale nie oznacza, że można założyć ręce i liczyć zyski, bo „kominki same się sprzedają”. Bywają okresy trudne (pandemia COVID) dla normalnego funkcjonowania, które powodują zakłócenia dostaw. Bywają też dramatyczne wydarzenia (wojna w Ukrainie), które wprawdzie powodują dynamiczny wzrost zainteresowania kominkami, ale też trudności z realizacją tak licznych zamówień. Mało tego, zamiast najbardziej popularnych dotąd kominków, inwestorzy naraz przestawili zainteresowanie na… wolno stojące piecyki, które dotąd pozostawały w cieniu. Ta zmiana wymagała przestawienia nie tylko u producentów, ale i u zdunów, dla których dotąd były to „gorsze” formy udomowionego ognia.

Na tym jednak nie koniec, bo obok dynamicznie rozwijającej się fotowoltaiki, rolę liderów branży grzewczej objęły pompy ciepła, których jedynie w roku 2022 sprzedano w Polsce ponad 200.000! Fotowoltaiczne panele i pompa ciepła są w zasadzie bezobsługowe i nie wymagają komina, więc jak promować budowę komina i wstawienie paleniska do takiego domu? To wyzwanie, na które szybko trzeba znaleźć sensowną odpowiedź, aby nie zostać na przysłowiowym „lodzie”.

Niektórzy zduni, walczący dotąd z gazowymi kotłami, teraz podjęli się walki z pompami. Wielkość sprzedaży jednych i drugich pokazuje, że taka walka nie ma sensu. Znaj proporcje… Może lepiej poszukać dróg koegzystencji, współpracy? Czy będzie to rozwiązanie hybrydowe, pompa ciepła + kominek, dające poczucie bezpieczeństwa, jak też przyjemność domowego ogniska? A może należy znaleźć inne argumenty, takie jak powiązanie fotowoltaiki z akumulacją w ceramicznych bryłach kaflowych pieców? Niektórzy producenci kominków czy kotłów na drewno i pellety już dzisiaj poszerzyli ofertę o pompy ciepła. Okazuje się, że coraz trudniej utrzymać firmę o bardzo wyspecjalizowanym profilu. Czy taka również ma być droga dla kominkowych i zduńskich firm handlowo-usługowych?

Jak z tymi wyzwaniami dać sobie radę w sytuacji, gdy na dodatek brakuje rąk do pracy, a koszty działalności (ZUS, energia, czynsze itd.) istotnie rosną? Jest też inny ważny w działalności gospodarczej element – Polacy się starzeją, ludzi jest coraz mniej. Starzenie i kurczenie się społeczeństwa dotyczy zarówno potencjalnych klientów, jak i właścicieli oraz pracowników firm kominkowych. Przyszłość kominkowych firm zależy też od tego, czy będą mieli oni następców zainteresowanych prowadzeniem wcale niełatwej działalności i mieszaniem zduńskich klejów? Czy będzie dość klientów, aby działalność ta była opłacalna?

Jeszcze kilka lat temu jeżdżąc po Polsce rejestrowałem pojawianie się nowych firm kominkowych w każdej niemal wsi. Teraz, w czasie rozmowy z uczestnikami szkolenia zduńskiego, okazuje się, że wiele osób nie mogąc znaleźć zduna, bierze się za… praktyczną naukę zawodu, aby sobie własnoręcznie piec czy kuchenkę kaflową wyremontować lub wybudować! Jestem w stanie zrozumieć, że w markecie mogą się pojawić kasy samoobsługowe, bo brakuje pracowników, że są samoobsługowe myjnie samochodów. Nawet self-picking owoców, zwany w Polsce samozbiorem, nie jest rozwiązaniem problemu plantatorów, bo to nie ta skala. Podobnie chyba jest z kominkami i piecami. O ile jeszcze montaż piecyka wolno stojącego we własnym zakresie jest do opanowania przez sprawnego amatora, to mam wątpliwości co do większych konstrukcji ogniowych, ale prowadzący szkolenia i uczestnicy są pełni entuzjazmu.

Wprawdzie zawsze była grupa ludzi, którzy sami budowali sobie kominki, z różnym skutkiem, ale teraz doszły do tego wymagające większej wiedzy piece chlebowe, kuchenki, piece kaflowe! Wciąż pojawiają się kolejne ogłoszenia, typu „nauczymy cię w kilka dni i zbudujesz sobie…”. I co najlepsze, niemal zawsze lista uczniów jest wypełniona! Jestem ciekawy, czy forma „otwartych” dla wszystkich chętnych szkoleń i warsztatów zostanie na dłużej i ile z tych osób zasili szeregi profesjonalnych wykonawców?

Jest tyle różnych zmiennych, tyle kierunków, że nawet ja, związany z kominkową branżą od ponad 30 lat, nie wiem, jakie będzie miejsce kominków i jaka będzie przyszłość firm kominkowych? Może więc warto, póki jest jeszcze czas, o tym podyskutować. Quo vadis kominkowa branżo?

Witold Hawajski