Słowo „ekologia” jest z pewnością jednym z najpopularniejszych obecnie używanych.W pracy, w domu, w sklepie czy na urlopie, w kraju i za granicami, wszędzie ekologia rządzi. Przedrostek „eko” lub „bio” sprawia, że ekologiczne, zdrowe i „zielone” staje się wszystko. Nawet czarny węgiel zamienia się w „czysty” eko-groszek! W reakcji na „ekologiczne” wyzwania jak grzyby po deszczu od kilku lat powstają różne organizacje, które w statucie mają właśnie ekologię. Jednak wcale nie oznacza to, że jest jedna ekologia, taka sama dla wszystkich! Wystarczy przeczytać w tym numerze PRO opinie jakie o spalaniu drewna i kominkach przysłało nam kilka eko-organizacji, by zauważyć jak różnią się ich oczekiwania. Wielu ludziom z kominkowej branży może wydawać się to dziwne, ale niektórzy „ekolodzy” wyobrażają sobie świat bez szkodliwego ich zdaniem spalania drewna i bez kominkowego ognia!

Jak żyć bez kominka w takim doskonałym eko-świecie? Tutaj też są różnice.
Wszyscy mają zielone logo, ale mnogość opinii sprawia, że trudno jest ustalić wspólny front faktycznie ekologicznych i realnych działań. Skrupulatnie wykorzystują to anty- ekologiczne organizacje i firmy, które na tym braku zgodności robią po prostu dobry interes. Ma to miejsce w wielu krajach na świecie, w unijnym parlamencie, nie mówiąc już o polskim sejmie czy lokalnych sejmikach. Gdy zielone lobby dzieli się na kawałki i jest rozdarte, działacze reprezentujący inne opcje wydają się być silni i zwykle wygrywają.
Niby to proste, ale jak trudno mówić w jednej tonacji zieleni.

Polska branża kominkowa i zduńska nie jest liczna. Istniejące i zarejestrowane organizacje, stowarzyszenie i cechy liczą raptem niewiele ponad 100, góra 200 osób. Na wielu komuniach czy weselach bywa więcej gości, niż na zjazdach tych fachowców. Liczbę trudno ustalić dokładnie, bo te same osoby mogą być i tu i tu… Nawet razem nie stanowią oni poważnej i wpływowej grupy, nawet jeśli po wypiciu kilku piw tak im się niekiedy wydaje. Przecież zdun, to … PAN ZDUN, super-fachowiec.
Firmy oferujące gazowe kotły, pompy ciepła czy fotowoltaikę nie mogły nigdy w super- branży liczyć na dobre słowo. Ale na tym nie koniec różnic…
Zduni „tradycyjni” uważają się za „lepszych” od tych „nowoczesnych”. Nie wspominając już o niskich notowaniach tych, co tylko zwykłe kominki budują, bo przecież piec jest lepszy od kominka, a kafle są wyżej notowane od marmuru, zaś budujący ciepłe zabudowy olewają budowniczych zabudów zimnych. Na samym dnie tej drabinki są montażyści piecyków kominkowych czy piecyków pelletowych.
Gaz jest gorszy od drewna, prąd czy bioetanol w kominku to dla „ortodoksów” zupełna dyskwalifikacja. Epitetów nie brakuje nawet w internecie, na blogach, forach dostępnych, również dla potencjalnych klientów.
Dostaje się wszystkim różniącym się „rasowo”. Ostatnio jeden z aktywistów zduńskich zapewniający o otwarciu i tolerancji oraz wyrozumiałości dla innych, po kilku wymianach postów jednak nie wytrzymał i odkrył swoją niechęć… On będzie jednak stał na straży „inności”. Oczywiście wraz z grupką swoich wielbicieli liczącą, aż … kilka osób. Powodzenia!
Również ja, chyba dostatecznie wypróbowany, bo propagujący drewno i kominki od lat, bywam adresatem oskarżeń i wyzwisk. Powód? Czasami wystarczy wzmianka o zbieractwie chrustu, innym razem może taki tekst jak ten. Dla jednych jestem za bardzo „zielony”. Dla innych za mało. Trudno dogodzić. I jakoś nikt nie zauważa, że gram w tej samej, „zielonej” drużynie.
Dzieje się to kiedy, jak wspomniałem wyżej branża i tak liczna nie jest. Dzieje się to w czasie, gdy wiele firm już nie tylko kominki i piece buduje, ale też poszerzyło ofertę o wspomniane wyżej pompy ciepła, gazowe kotły czy fotowoltaikę. No i co z takimi „zdrajcami” zrobić? Czy faktycznie są to zdrajcy, wspólnej zielonej sprawy czy może reprezentują tylko inny odcień zieleni? Na dodatek z czegoś żyć trzeba, a najlepiej robić to na czym się zna.
Ogrzewanie różne ma odcienie. Nie zawsze musi to być kominkowy ogień.
Nie zawsze musi to być ciepły kafel. Kotły na drewno, piecyki pelletowe, systemy kominowe, kominiarze- fachowcy… to potencjalnie doskonali towarzysze „zielonej”, odnawialnej sprawy.
Nie po raz pierwszy piszę o rozsądku, współpracy i otwarciu. Wiele badań wskazuje, że Polacy nie są gotowi na wielonarodowe, wielorasowe i tęczowe społeczeństwo. Nie potrzeba badań naukowych by zauważyć, że jako branża też chyba nie jesteśmy gotowi na różnorodność. Powinna nas łączyć zieleń, kolor ponad podziałami. Jednak, gdy okazuje się, że zieleń ma różne odcienie sprawy się komplikują, a różnice okazują się trudne do pokonania. Jeśli ktoś na tym traci to sama kominkowo-zduńska branża, która na skutek rozbicia wielu podstawowych spraw nie jest w stanie załatwić. Są jakieś przebłyski, ale potem wszystko wraca do normy i zamiast jednej wielkiej zielonej flagi, reprezentującej branżę powiewa w różne strony wiele chorągiewek w różnych odcieniach zieleni. Czy nie warto zastanowić się, zanim będzie za późno – nad ujednoliceniem branżowej barwy?

Witold Hawajski

redaktor naczelny magazynów Kominki PRO, Świat Kominków i portalu kominki.org

Czytaj też: