Jak to się stało, że kominki mają u was tylu wrogów! Co będzie dalej w Polsce z kominkami?

Takie pytania słyszymy od europejskich kolegów z branży. Bo na coraz dłuższej liście polsko-polskich, a znanych już w świecie problemów, znalazły się również kominki i drewno.

Żaden poważny kraj Europy i świata nie wyobraża sobie „zwrotu energetycznego” bez gospodarstw indywidualnych, drewna i jego pochodnych (pellety, brykiet, zrębki) oraz domowych urządzeń grzewczych do ich spalania. Drewno to bez wątpliwości paliwo odnawialne. Na dodatek, mimo wielkiego zaangażowania finansowego i intensywnej promocji innych źródeł odnawialnych, pomp ciepła i fotowoltaiki, to właśnie drewno nadal daje największą ilość energii pochodzącej z odnawialnych źródeł.

Innym też nie było łatwo. Podobne, choć nie w takiej skali, problemy były niemal wszędzie. Jednak było to… kilkanaście lat temu. Drewno i kominki obroniły się dzięki sprawnym organizacjom branżowym oraz postępowi technicznemu. Dzięki współpracy z naukowcami i dużym inwestycjom kominki dzisiaj są po prostu znacznie „czystsze”.

Tak jak wszystkie rozwiązania, również urządzenia grzewcze na drewno podlegają ewolucji, również w kierunku minimalizacji emisji. W roku 2014 przyjęto w Unii Europejskiej tzw. dyrektywę Ekoprojekt, wchodzącą w życie we wszystkich krajach UE 1 stycznia 2022, która ustaliła m.in. minimalny poziom emisji. W opracowaniu dyrektywy brali udział specjaliści z wielu krajów, w tym z Polski, więc jej kwestionowanie nie ma żadnych rozsądnych podstaw. Ba, w Polsce stworzono precedens, wymagając w wielu województwach spełnienia warunków dyrektywy na długo przed jej formalnym wejściem w życie! Fakt, że większość dostępnych na rynku wkładów kominkowych i piecyków już od kilku lat te wymagania spełnia, nie może być podstawą do przyjmowania wadliwego prawa. Są już ekstremiści nie tylko kwestionujący Ekoprojekt jako wyznacznik rozsądnego europejskiego poziomu, ale domagający się całkowitego zakazu kominkowego ognia! Nie, bo nie!

Nie bezwarunkowa eliminacja, ale stopniowa wymiana urządzeń grzewczych na nowe, spalanie sezonowanego drewna oraz edukacja w zakresie czystego i bezpiecznego palenia w kominkach i piecykach jest jedyną drogą, którą wybrały wszystkie – POZA POLSKĄ – kraje Unii Europejskiej oraz Wielka Brytania, USA i Kanada. Na dodatek, proces wymiany jest zwykle wspomagany prostymi do uzyskania dotacjami i ulgami. Jeżeli nawet wprowadzane są jakieś ograniczenia, to są one bardzo przemyślane co do typu urządzeń, miejsca i czasu obowiązywania. Należy zwrócić uwagę, że zwykle nie obejmują one ani urządzeń do przygotowania posiłków, ani pieców zabytkowych, ani palenisk najnowszej generacji.

Korzyści ekonomiczne i społeczne związane z użytkowaniem udomowionego ognia, kominków, piecyków i pieców kaflowych są tak duże, że ich bezmyślne eliminowanie może wręcz naruszać gwarantowane konstytucyjnie wolności obywatelskie. Powinni o tym pamiętać amatorzy zakazów wprowadzanych według reguły „nie, bo nie”.

Obwinianie kominków i drewna za smog w Polsce i za śmierć tysięcy ludzi oraz krucjata przeciw kominkowej branży i użytkownikom kominków to zwyczajne karalne pomówienia. Nie tylko nie mają one żadnych podstaw naukowych, ale i w warunkach realnych są zupełnie nie trafione. Polskie produkty kominkowe cieszą się uznaniem w wielu krajach, a polscy fachowcy, kominkarze i zduni reprezentują porównywalny z innymi wysoki poziom fachowości. To tysiące ludzi zatrudnionych, miliony złotych zapłaconych podatków, więc po co niszczyć to, co zbudowano od postaw w ciągu 20 lat i co dobrze funkcjonuje? A co z milionami zadowolonych użytkowników kominków, którzy „nazbierali się” przez ponad 20 lat? Czy oni się mylą? Czy są „eko”, spalając lokalne drewno i produkując własnoręcznie „w domu” miliony kilowatów energii, czy są trucicielami-przestępcami?

Szczególny niepokój powinno budzić pozbawione realnych podstaw, bolszewickie z natury, wskazywanie tzw. klasy średniej, posiadaczy jednorodzinnych domów z kominkami, jako winowajców smogu. Trudno uwierzyć, że kominek, zwykle dodatkowe i okazjonalnie eksploatowane urządzenie, to główny oskarżony o smog w Polsce! Ale okazuje się, że kłamstwo powtarzane tysiące razy działa…

Ruch drogowy, budownictwo, rolnictwo, przemysłowe procesy to inne poważne źródła emisji pyłów. Przede wszystkim zaś masowe spalanie węgla w domowych piecach i w celach energetycznych to te źródła emisji, które powinny być w pierwszej kolejności ograniczane lub eliminowane. Nie oszukujmy się, że prąd „z gniazdka” w Polsce jest czysty!

Na dodatek kominek czy piecyk w domu to doskonałe zabezpieczenie na wypadek różnego rodzaju awarii – taka cieplna „poduszka powietrzna” domu, która jednak może być używana wielokrotnie i rekreacyjnie.

To wszystko dla każdego zajmującego się zawodowo kominkami lub posiadającego kominek w domu jest oczywistością, więc może z tego powodu kominkowa branża nie broniła się wcześniej agresywnie i intensywnie. Ba, popularne było twierdzenie, że „kominki same się sprzedają”. Niestety, to był błąd, który pozwolił demonom rozbujać się do absurdalnych rozmiarów i który teraz trudno, bardzo trudno będzie naprawić.

Chodzi przecież o wspomniane wyżej, powtarzane tysiące razy i już utrwalone kłamstwa. Bo rynek odnawialnych źródeł energii to rynek przyszłościowy, często wspierany dotacjami, pełen trudnych do weryfikacji obietnic dla klientów i nieuczciwej gry z konkurencją. Chodzi przecież, co tu kryć, o… pieniądze. Wypadnięcie z rynku jednego z kandydatów (czytaj: drewno, kominki) resztę zadowoli z pewnością. Rynek OZE to miejsce dla silnych i twardych graczy. Na szczęście kominkarze i zduni to ludzie twardzi… A silnym można być tylko działając RAZEM. „Razem” niech nie znaczy we własnym gronie, przy piwie, a „nie” niech nie odbywa się poprzez kliknięcie na mało popularnym portalu czy FB.

Krakowski protest był spóźnioną próbką możliwości i powinno teraz być coraz lepiej…

Wrogom kominków powiedzmy „Nie”!

Witold Hawajski, redaktor naczelny KOMINKI PRO

Dodaj komentarz