Z racji moich wieloletnich zainteresowań regularnie przeglądam różne kominkowe media, zagraniczne i krajowe, papierowe i elektroniczne. Na mojej liście są też internetowe fora zduńskie, jakich się w polskim internecie pojawiło kilka. Stały się one miejscem chętnie odwiedzanym przez fachowców i osoby zainteresowane tą tematyką. Ich zawartość pokazuje ciekawy obraz tego, co dzieje się w polskiej branży kominkowej i zduńskiej.
Jest to oczywiście miejsce, gdzie można pochwalić się swoimi realizacjami i oczekiwać na opinie kolegów z branży, jak i osób z zewnątrz. Przeważają „ogłoszenia drobne”, czyli poszukiwanie produktów i wykonawców. Pojawiają się także liczne prośby o porady budowlano-eksploatacyjne na przemian z ogłoszeniami o sprzedaży używanych piecyków, kuchenek czy pieców kaflowych.
Dostrzegłem też coś, co ewidentnie mi się nie podoba. Mam wrażenie, że zduni wprawdzie dowartościowali się w ostatnich latach, ale nie do końca rozumieją, że oni i „ich” kaflowe piece i kuchnie to jedynie fragment szerokiej branży „kominkowej”. Dlatego nie należy tych – w ich opinii „gorszych” – produktów i ich wykonawców opluwać. Na forach polskich zdunów zauważam traktowanie wszystkiego, co nie da się zlepić z kafli i „zakumulować” jako czegoś gorszego. Elektryczne samochody, wiatraki, fotowoltaika i pompy ciepła to samo zło i każda okazja jest dobra, aby „im” dopiec. To od biedy jestem w stanie zrozumieć, bo dla wielu są to sprawy nieznane, obce, a więc idealnie nadające się na „wrogów”. Gorsze jest jednak to, co dotyczy szeroko pojętej branży kominkowej, branży w końcu „własnej”. Odradzanie potencjalnym inwestorom „zimnego” kominka jest powszechne, a piecyki wolno stojące dostają tylko negatywne, delikatnie mówiąc, opinie.
Czy warto negować inne formy istniejące w ramach branży? Trudno będzie o dobrą kondycję zduństwa bez dobrej sytuacji całej branży kominkowej. Nie będzie piecyków, to nie będzie też pieców, bo baza jest tutaj wspólna. Praktycznie wszędzie na świecie zdecydowanie przeważają wolno stojące piecyki, a potem kominki kaflowe, a kaflowe piece stanowią jedynie niewielki fragment kominkowej branży. Dlaczego tak jest? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… pieniądze.
Koszt biokominka zaczyna się od kilkuset złotych, cena piecyka to minimum kilka tysięcy. Chociaż całkiem wiarygodne firmy oferują kompletny kominek nawet poniżej 10 tysięcy złotych, to zwykle kosztuje on co najmniej 15-20 tysięcy. Dopiero znacznie powyżej tej sumy otwiera się dostęp do magicznego świata kaflowych pieców, a na wysoką cenę wpływa i koszt materiałów, i specjalistyczna praca zduna. Będą oczywiście zamożni i bardzo zamożni inwestorzy, którym po zakupieniu obiecanego przez prezydenta samolotu jeszcze „coś” na dobry piec kaflowy zostanie. Ale większość potencjalnych inwestorów kominkowych to ludzie o normalnych, przeciętnych dochodach. Niekiedy nawet są oni obciążeni kredytami hipotecznymi. Nie każdy też chce ogrzewać dom kaflowym piecem, chociaż chce mieć ogień w salonie i zabezpieczenie na wypadek braku prądu.
Czy nabywca takiego urządzenia i ktoś, kto je montuje lub buduje, jest „gorszy”? Czy przyjęcie zamówienia, które nie jest kosztownym piecem kaflowym albo ogrodowym „Malborkiem”, przynosi zdunowi wstyd? Montażu wolno stojących piecyków czy kominków modularnych nie wstydzą się zduni z bardzo „zduńskich” krajów. Nie rani ich zawodowej dumy nawet kominek elektryczny czy biokominek, a nawet montaż pompy ciepła. Pompy ciepła oferują twórcy nowoczesnego zduństwa Ortner i Brunner. Wystarczy pojechać na zduńskie przecież targi do Wels, aby się o tym przekonać. Wielu polskich zdunów już tam było, ale w Polsce wiemy lepiej i – jak zwykle – musimy szukać innej drogi.
Wiem, że niektórzy potrzebują „wroga”, aby czuć się lepiej, ale czy koleżanki i koledzy z branży i bardzo pokrewne produkty to „wróg”? Czy wrogiem jest też dostawca dobrych wkładów piecowych tylko dlatego, że produkuje również piecyki wolno stojące, a nawet pompy ciepła? Czy wrogiem jest „zagraniczna” firma, która w kominkach „siedzi” dłużej niż ty? W końcu, czy wrogiem jest Świat Kominków tylko dlatego, że pokazuje WSZYSTKIE formy udomowionego ognia i ciepła, nie tylko z kaflowego pieca i drewna?
Pozytywnym przykładem na zrozumienie problemu może być dołączenie do Izby Gospodarczej Urządzeń OZE kilku polskich producentów kominków. Razem z producentami biomasowych kotłów z pewnością będą silniejsi. A przecież kotłom na pellet i wkładom kominkowym jest pozornie dalej do siebie, niż piecykom i piecom. Może warto spojrzeć na kominkowy świat optymistycznie? Chociaż trudno być razem, to przecież w samotności i rozdrobnieniu nie będzie lżej.
Pomyśl o tym, zanim obrazisz kogoś lub zanegujesz jakiś produkt w miejscu, które powinno promować wszystkie odcienie branży, nie tylko tę przez Ciebie reprezentowaną.
Witold Hawajski