Topnieją lody Arktyki i alpejskie lodowce, zmienia się klimat… Wszyscy są zgodni, że należy „coś” zrobić, by postępującą destrukcję zatrzymać. Europejskie kraje już dawno zdecydowały o ograniczeniu na całym obszarze Unii emisji CO2. Do takich działań zobowiązała się również Polska. Słonecznych dni nie mamy tyle co Hiszpania i Grecja, bałtyckie przypływy są u nas ledwie zauważalne, a silne i regularnie wiejące wiatry też nas omijają. Wielkich wodnych elektrowni jest mało i nie mamy żadnej „atomówki”. W zamian za te wszystkie niedostatki nie brakuje u nas lasów (las = drewno) i węgla. Jednak zamiast być szczęśliwym z tego stanu posiadania, mamy same kłopoty… Węgiel, kiedyś zwany „czarnym złotem”, stał się na świecie passé,a do ograniczenia jego używania apeluje nawet sam papież Franciszek. Paliwa stałe, węgiel i drewno, ale też wrzucane do tego samego pudła suszone łajno i torf, są przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) oskarżane o powodowanie poważnych chorób i śmierć milionów ludzi. A jak jest wróg to trzeba z nim walczyć. Walczą więc Indie, walczą Stany Zjednoczone, Szwecja, Niemcy, Austria… Lista jest długa. Walczy też Polska, bo do tego udział w organizacjach światowych i przynależność do Unii Europejskiej nas zobowiązuje.

Etap poważnych zaostrzeń dotyczących urządzeń grzewczych nadejść musiał. Coraz większe wymagania muszą spełniać deweloperzy, producenci samochodów, lodówek, telewizorów, a nawet żarówek. Trudno, by z tej listy wyłączeni zostali producenci kominkowych palenisk! Niemcy , których trudno posądzać o brak dbałości o środowisko, dali swoim obywatelom, którzy posiadają kominki, piece i kuchnie na drewno, czytelny plan działań do 2024 roku. Nikogo nie zmuszało się do wygaszania „od zaraz” pieców, które są jedynym ogrzewaniem domu lub zakazu korzystania z kuchni, na której gotowane są posiłki. Bezpieczne są też urządzenia pochodzące sprzed 1950 roku, potraktowane jako obiekty zabytkowe. Zaostrzone wymagania obowiązują nowe produkty, a reszta użytkowników miała minimum kilka lat na usprawnienie lub wymianę. Podobne zachowania można było obserwować również w innych krajach.

Zbędna jest kosztowna aparatura pomiarowa, a wystarczy przeciętny nos i usta, by stwierdzić zanieczyszczenie środowiska, np. w Krakowie. Rozumieć więc należy mieszkańców tego miasta, którzy chcą oddychać czystym powietrzem, cieszyć się niebieskim niebem. Jednak nie może to się odbywać kosztem działań, które innym mieszkańcom, użytkownikom pieców i kominków podważają wiarę w państwo! Jak wytłumaczyć tym, którzy zainwestowali wczoraj kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych w legalnie zbudowany kominek, że dzisiaj mają go wyrzucić? Dlaczego inni potrafią mądrymi regulacjami pogodzić to, co polskim politykom, urzędnikom i samorządowcom wydaje się niemożliwe?

Już od roku 2003 regularnie piszemy o zagrożeniach dla kominków. W roku 2008 tematowi kominków i ekologii dedykowaliśmy konferencję w Poznaniu, gdzie sytuację komentowali przedstawiciele czołówki europejskiej branży kominkowej. Wielu polskich kominkarzy i zdunów gościło na szkoleniach i targach w Europie, a tam trudno było nie zauważyć, jak ważne jest dla wszystkich dopasowanie produktów do coraz ostrzejszych wymagań środowiskowych. Podróże kształcą, ale okazało się, że chyba nie wszystkich. Był czas na udoskonalanie produktów. Było też sporo czasu, by przygotować branżę oraz klientów, przekazać sygnał decydentom. Czy to zrobiono? Dopiero casus Krakowa przestraszył, ale czy w krótkim okresie można nadrobić cały stracony czas? Przeciwnicy drewna i kominków są silni, zwarci i gotowi. Wiedzą, o co idzie gra, i są w stanie dla zwycięstwa naciągać fakty i zawierać pakt z diabłem.

Czy polskie firmy kominkowe potrafią oprzeć się dobrze zorganizowanemu atakowi? Ile są w stanie zainwestować w swoją przyszłość? Czy są w stanie skutecznie działać, bo wbrew popularnym opiniom, „samo” nic się nie załatwi? I wreszcie, nie bójmy się pytania, czy polska branża kominkowa ma przygotowany „wariant B” na wypadek, gdyby znalazła się w opozycji, czy też znowu… jakoś to będzie?

Witold Hawajski


Piotr Batura, Prezes OSKP:

Dwa lata z okładem minęły od chwili, kiedy to z Dariuszem Marciniakiem, wydawcą magazynu Świat Kominków, podjęliśmy działania mające na celu wyjaśnienie i włączenie się do działań związanych z problemem smogu w Polsce. Aktywność postanowiliśmy oprzeć na istniejących w naszym kraju strukturach, takich jak cechy czy stowarzyszenia, ściśle z nimi współpracując. Powstała tzw. Grupa DPE – Drewno Pozytywna Energia. Pewnie o niej słyszeliście. Krótko opowiem, jeśli ktoś nie kojarzy… Jest to grupa wolontariuszy, którzy w imieniu całej branży zduńsko-kominkowej próbuje znaleźć rozwiązania, które pozwolą odkłamać problem zakazów palenia drewnem oraz deprecjacji pieców i kominków na drewno oraz paliwa drewnopochodne. Monitorujemy przestrzeń publiczną, zarówno tę oficjalną – urzędniczą i polityczną – jak i tę w mediach społecznościowych. Kto trochę interesuje się problemami swojej branży, pewnie dostrzegł naszą obecność. Jesteśmy na sesjach organizowanych przez władze gminno-powiatowe, wojewódzkie czy krajowe. Reagujemy na chybione pomysły włodarzy, którzy mają słabą orientację w otaczającej ich rzeczywistości. Często głosują gotowe projekty, podsuwane im przez sprytnych działaczy PAS (i KAS). Opisujemy problem w prasie ogólnopolskiej, występujemy w radio i tv.

Jest to spora aktywność. Mogłoby się wydawać, że wystarczająca. Nic bardziej mylnego! Nie chciałbym, aby nasza działalność uśpiła waszą czujność. W moim odczuciu, robimy zaledwie kilka procent tego, co powinniśmy. Na tyle starcza nam czasu, środków i ludzi, którzy mogą coś zdziałać. Każdy z działaczy grupy DPE ma, podobnie jak wy, swoje zajęcia, problemy, jak i swoją rodzinę. Mimo to znajdujemy czas, aby nie odpuścić, by nadrobić zaległości, do jakich sami doprowadziliśmy jako branża. Brakiem wcześniejszej aktywności, zbyt późnym zdiagnozowaniem problemów czy działaniami nietrafionymi.

Pozornie dużo się dzieje, widać naszą obecność. To, że jest jakaś Grupa DPE, nie oznacza, iż wszystko jest pod kontrolą. Dotknęła nas zmasowana, doskonale przygotowana i zorganizowana akcja. Sterują nią indywidua, które mają dostęp do nieograniczonych środków finansowych na swoją działalność. Toczy się bitwa o czterdziestomilionowy rynek. Potrzebujemy waszego wsparcia. Nawet jak nie macie czasu, chęci czy możliwości, żeby intensywnie działać, to w obecnych czasach nie możecie być ślepi i głusi na to, co się dzieje w waszym regionie. Są miejsca na mapie Polski, które wymagają naszej kontroli, ale bez obecności miejscowych działaczy, niewiele możemy zdziałać.

Warto, byście mieli oczy i uszy otwarte. Informujcie organizacje, takie jak cechy czy OSKP, lub osoby działające w kampanii DPE, dajcie znać, aby ktoś mógł zareagować, lub proście o pomoc, wsparcie – korzystajcie z doświadczenia, którym grupa DPE w różnych działaniach dysponuje. Wiemy, do kogo napisać, do kogo pójść, kogo poprosić, komu pogrozić… Mamy przygotowane gotowe schematy działań, ale potrafimy też reagować spontanicznie. Dysponujemy sporym zapleczem prawnym. Potrzebujemy tylko waszej aktywności, w każdym możliwym zakresie. Choćby najmniejszym!


Dowiedz się więcej o działaniach grupy Drewno Pozytywna Energia